Pogoń nie traci

W przeszłości drużyna Pogoni tylko raz wygrała w Kielcach, a trener Kosta Runjaić wspominał przed spotkaniem o tym, że Korona zawsze jest niebezpiecznym rywalem. Tymczasem już na początku spotkania szkoleniowiec „Portowców” musiał martwić się o swój zespół. Urazu, uniemożliwiającego dalszą grę, doznał Benedikt Zech, który już w ósmej minucie spotkania został zmieniony przez Igora Łasickiego. Wymuszona roszada w składzie nie podziałała jednak negatywnie na jego kolegów. Pogoń, od pierwszych minut, sprawiała nieco lepsze wrażenie i na efekty nie trzeba było długo czekać.

Akcję bramkową, prostopadłym podaniem, zainicjował Tomas Podstawski, a bardzo przytomnie zachował się Jakub Bartkowski, który nie dał się wyprzedzić obrońcy i zanim został przez niego przewrócony, zdołał strącić futbolówkę w kierunku Sebastiana Kowalczyka. Ten zaś w dziecinny sposób „nawinął” Adnana Kovaczevicia, a następnie zdecydował się na strzał. Uderzył, będąc już w polu karnym, idealnie, bo trafił w samo okienko bramki strzeżonej przez zupełnie bezradnego w tej sytuacji Pawła Sokoła. Następnie strzelec gola wyglądał na… mocno zaskoczonego tym, jak to wszystko się potoczyło, ale nie ulega wątpliwości, że gol był nadzwyczajnej urody.

Po stracie gola obraz gry nie uległ wielkiej zmianie. Wprawdzie kielczanie starali się nieco dłużej utrzymywać przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Tuż po przerwie Dantę Stipicę, uderzając z dystansu, próbował zaskoczyć Jakub Żubrowski, ale bramkarz szczecinian przeniósł piłkę nad poprzeczką. Najczęściej „Portowcy” kontrolowali to, co działo się na placu gry. Nie byli skorzy do tego, aby zaatakować, a Korona grała zbyt niedokładnie i chaotycznie, aby zrobić im krzywdę. W samej końcówce gospodarze mieli dobrą okazję na wyrównanie. Michał Żyro wykonywał rzut wolny sprzed pola karnego, ale uderzył fatalnie i trafił piłką w mur.

To nie było spotkanie stojące na jakimś nadzwyczajnym poziomie, ale dla gości najważniejsze było to, że udało się wywalczyć trzy punkty i nie stracić kontaktu do liderującego Śląska. „Portowcy” czwarty raz w tym sezonie nie stracili gola i wraz z wrocławskim zespołem „odjechali” już tzw. grupie pościgowej na pięć punktów. A za nami dopiero piąta kolejka rozgrywek…

Korona Kielce – Pogoń Szczecin 0:1 (0:1)

0:1 Kowalczyk, 17 min

Korona Kielce: Paweł Sokół – Themistoklis Tzimopoulos, Ivan Marquez, Adnan Kovacevic – Michael Gardawski, Jakub Żubrowski, Rodrigo Zalazar (57. Matej Pucko), Erik Pacinda (68. Michał Żyro), Daniel Dziwniel – Uros Duranovic (57. Marcin Cebula), Michal Papadopulos.

Pogoń Szczecin: Dante Stipica – Jakub Bartkowski, Kostas Triantafyllopoulos, Benedikt Zech (8. Igor Łasicki), Ricardo Nunes – David Stec (62. Santeri Hostikka), Tomas Podstawski, Zvonimir Kozulj, Marcin Listkowski, Sebastian Kowalczyk – Adam Buksa (86. Soufian Benyamina).

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)  Asystenci: Marcin Borkowski (Lublin) i Jakub Winkler (Toruń). Widzów 6019. Czas gry 96 min (48+48) Żółte kartki: Zalazar (24. faul), Papadopulos (46. faul), Żubrowski (66. faul).

Piłkarz meczu – Sebastian KOWALCZYK.

 

Na zdjęciu: Sebastian Kowalczyk (z prawej) strzelił piękną bramkę, a Pogoń nie zwalnia tempa.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem