Pogoń Szczecin. Bez chwili oddechu
W czwartek piłkarze Pogoni Szczecin chcą pokonać duńskie Broendby IF i awansować do następnej rundy Ligi Konferencji Europy.
W czwartek rewanżowe spotkanie w Lidze Konferencji Europy z duńskim Broendby IF, zaś w niedzielę ligowy pojedynek z Jagiellonią Białystok. Takie dwa mecze czekają piłkarzy „Dumy Pomorza” w tym tygodniu. Pomiędzy nimi „portowcy” nie będą mieli tym razem żadnego dnia wolnego.
Kierunek Dania
Po powrocie z Wrocławia, gdzie w niedzielę Pogoń przegrała ze Śląskiem (1:2), w poniedziałek szczecinianie wrócili do treningów. We wtorek również trenowali na boisku przy ulicy Twardowskiego, a w środę udadzą się do Kopenhagi, gdzie tego samego dnia na przedmieściach stolicy Danii, Brondby Stadium, odbędą oficjalny, częściowo otwarty dla publiczności trening. Tuż przed nim odbędą się przedmeczowe konferencje prasowe z udziałem trenerów i piłkarzy Pogoni oraz Broendby IF.
Mecz rewanżowy II rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy z Duńczykami odbędzie się w czwartek o godzinie 20.00. W piątek granatowo-bordowi wrócą do Szczecina i zaliczą jeden trening. Raz będą pracować również w sobotę. W niedzielę o godzinie 15.00 na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera przystąpią do rywalizacji w 3 kolejce PKO BP Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok.
Zasłużyli na więcej
Po niedzielnej potyczce ze Śląskiem Wrocław szkoleniowiec Pogoni był niepocieszony.
– W moim odczuciu zasłużyliśmy na trochę więcej niż uzyskaliśmy – powiedział Jens Gustafsson.
– Myślę, że zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Szczególnie w I połowie operowaliśmy piłką, mieliśmy wiele okazji bramkowych. Momentami było nam ciężko przeciwstawić się kontrom i stałym fragmentom gry rywala. Na pewno sam mecz i rywalizacja ze Śląskiem były dla nas trudne. Do końca meczu robiliśmy wszystko, by uzyskać dobry wynik. Nie udało nam się jednak zdobyć punktów. To spotkanie to dla nas również doświadczenie i jestem pewien, że wciąż rośniemy jako zespół. Ważne było też to, że wyglądaliśmy dobrze kondycyjnie, mieliśmy siły i pod tym względem wyglądaliśmy bardzo solidnie. Nie mamy dużo czasu do kolejnego spotkania, od teraz skupiamy się już na meczu z Broendby IF.
Pechowy stadion
Myślę, że zwłaszcza w I połowie mieliśmy dużo okazji do zdobycia gola – powiedział stoper „portowców”, Benedikt Zech.
– Niestety, wykorzystaliśmy tylko jedną. Gdy nie wykorzystujesz swoich szans, to sam tracisz bramki. To jakaś klątwa tego miejsca, że co roku mamy tu kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, a wyjeżdżamy bez punktów. Nasza gra była znacznie lepsza niż wynik, bo gdy popatrzysz na naszą grę, to nie wyglądało to źle. Musimy przeanalizować, dlaczego wynik na koniec okazał się niekorzystny. W piłce tak już jest, że gdy atakujesz, tak jak my ze Śląskiem, to możesz nadziać się na kontry. Myślę, że intensywność, z jaką graliśmy we Wrocławiu, nie raz przyniesie nam dobry rezultat.
Skuteczność do poprawy
Piłkarzom Pogoni ostatni raz udało się wygrać we Wrocławiu w… 2001 roku!
– Myślę, że przez większość meczu graliśmy dobrze i gdybyśmy wykorzystali choć część sytuacji, które mieliśmy, to odbiór tego spotkania na koniec byłby na pewno zupełnie inny – stwierdził po meczu w stolicy Dolnego Śląska pomocnik Pogoni, Mateusz Łęgowski.
– Do poprawy mamy skuteczność. Trudno powiedzieć, z czego wynikał jej brak. Może powinniśmy być w niektórych sytuacjach bardziej skoncentrowani? Musimy przeanalizować to wszystko, co się wydarzyło i wtedy będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Cieszę się bardzo z minut spędzonych na boisku. Może nie były w moim wykonaniu bardzo dobre, ale na pewno były niezmiernie cenne. Jaki cel przyświeca nam przed meczem rewanżowym z Broendby? Oczywiste jest, po co jedziemy do Kopenhagi. Tam będzie liczył się dla nas tylko awans. Chcemy wygrać na terenie rywali i przejść do następnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy.
Na zdjęciu: Pomocnik Pogoni Mateusz Łęgowski wierzy w awans swojej drużyny do następnej rundy LKE.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus