Pogoń Szczecin. Bezpieczna zaliczka

Piłkarze Pogoni Szczecin byliby frajerami, gdyby w stolicy Islandii pozwoliliby rywalom na odrobienie trzybramkowego manka.


„Duma Pomorza” w czwartek odniosła pierwsze zwycięstwo w europejskich pucharach, ale jakże efektowna była to wiktoria. KR Reykjavik miał niewiele do powiedzenia, a porażka 1:4 była najniższym wymiarem kary, jaką ponieśli Islandczycy. W zwycięskim zespole pierwsze skrzypce grali Kamil Drygas (dwa gole) oraz Sebastian Kowalczyk (trzy asysty). Piłkarze Pogoni byliby frajerami, gdyby w meczu rewanżowym roztrwonili tak pokaźną zaliczkę i nie awansowali do II rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy.

Jesteśmy zadowoleni, myślę, że to dobra zaliczka przed rewanżem – powiedział po meczu autor jednego z goli, Jakub Bartkowski.

– Troszkę szkoda tej straconej bramki, ale wydaje mi się, że ogólnie możemy być usatysfakcjonowani naszą postawą. Za nami jednak dopiero pierwsza połowa tej rywalizacji. Za tydzień mamy rewanż w Islandii i tam też chcemy pojechać po zwycięstwo, aby udowodnić swoją jakość. Nie ma co ukrywać, że w I połowie stworzyliśmy sobie znacznie więcej sytuacji niż w drugiej, po przerwie straciliśmy też gola. Można więc stwierdzić, że II połowa była w naszym wykonaniu trochę słabsza. Trudno powiedzieć, z czego to wynikało. Przeciwnik w drugiej części meczu grał nieco więcej długich piłek, miał więcej stałych fragmentów, potrafił stwarzać zagrożenie pod naszą bramką. Z mojej perspektywy szkoda zwłaszcza tego, że nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, które mieliśmy, aby wygrać jeszcze wyżej, ale jak mówiłem, wynik i tak jest korzystny.

W 40 minucie spotkania niespełna 31-letni obrońca strzelił dla „portowców” gola na 3:0.

– Swojego ostatniego gola dla Pogoni zdobyłem w grudniu, w spotkaniu ligowym z Bruk-Betem Termaliką Niecieczą – przypomniał wychowanek LKS-u Różyca.

– Ten jest jednak dla mnie wyjątkowy, ponieważ po raz pierwszy trafiłem do siatki na stadionie w Szczecinie. Dotąd strzelałem bramki dla naszej drużyny tylko na wyjeździe. Najwyższy czas, by taki klub jak Pogoń zaczął w rozgrywkach europejskich odnosić zwycięstwa. Dołożymy wszelkich starań, aby ta wygrana nie była ostatnią w tej edycji Ligi Konferencji Europy. Będziemy chcieli zajść w tych rozgrywkach jak najdalej, ale w tym momencie koncentrujemy się wyłącznie na rewanżu z Islandczykami.

Powody do zadowolenia miał również szkoleniowiec granatowo-bordowych, Jens Gustafsson.

Jeżeli chodzi o pierwszych 45 minut, jestem dumny z naszej drużyny, a także tego, jak wyglądała atmosfera na stadionie – powiedział Szwed.

– W II połowie okazało się, że mamy jeszcze pole do dalszego rozwoju. Musimy dążyć do tego, aby tak jak I połowa wyglądały wszystkie nasze mecze. Jestem szczęśliwy, że mogę być trenerem Pogoni, gdy ta odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach europejskich. Przyjmujemy jednak to zwycięstwo z dużą pokorą. Wiemy, że mecz w Islandii będzie trudny i zrobimy wszystko, aby go także wygrać. Jesteśmy wciąż na początku naszej drogi. Zajmie nam trochę czasu, zanim będziemy w stanie grać z taką intensywnością jak w I połowie przez pełne 90 minut. Musimy jednak traktować także naszego przeciwnika z szacunkiem. Oczywiście, jest w nas pewien niedosyt, bo stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, aby wygrać jeszcze wyżej.

Trener KR Reykjavik Runar Kristinsson miał markotną minę po starciu z Pogonią. – Jestem bardzo rozczarowany – powiedział.

– Gdy tu przyjeżdżaliśmy, doskonale wiedzieliśmy, że będzie nam się dane zmierzyć z bardzo dobrą drużyną. Nasz plan był taki, żeby skutecznie się bronić w pierwszej części gry i uniemożliwiać przeciwnikowi dochodzenie do dobrych okazji. Byliśmy jednak zbyt pasywni, dawaliśmy rywalom za dużo przestrzeni. Było nam bardzo ciężko grać tak, jak lubimy, bo Pogoń postawiła nam trudne warunki. W futbolu wszystko jest możliwe, natomiast patrząc na poziom Pogoni uważam, że bardzo trudno nam będzie awansować. Oczywiście spróbujemy. Zrobimy wszystko, aby mecz w Reykjaviku był ciekawy. Wiemy, że wielu Polaków mieszka w Islandii i wybiera się na ten mecz. Będziemy chcieli zaprezentować im dobre widowisko. Pogoń niczym nas nie zaskoczyła. Przewidywaliśmy, że właśnie takim składem wyjdą rywale. Ich sposób gry przypominał ten, który oglądaliśmy w meczu towarzyskim z Lechem Poznań. Wiedzieliśmy, jak Pogoń będzie grać, ale nie byliśmy w stanie obronić się przed presją, jaką ta drużyna wywierała.


Na zdjęciu: Kamil Drygas (pierwszy z lewej) miał duży wkład w efektowne zwycięstwo Pogoni i KR Reykjavik.
Fot. Szymon Górski/PressFocus