Pogoń Szczecin chce rozdawać karty

Zarówno Pogoń, jak i Osijek przed rewanżem w dobrym stylu wygrały swoje mecze ligowe. Szczecinianie nie ukrywają, że jadą do Chorwacji po zwycięstwo.


Ani nie byli lepsi, ani gorsi. Tak można było określić grę Pogoni w pierwszym meczu, kiedy przed sporą publiką na budowanym jeszcze stadionie w Szczecinie gospodarze zremisowali z przyjezdnymi z Osijeku 0:0. W rewanżu tak łatwo może już nie być. Chorwaci byli faworytem na wyjeździe, będą też u siebie, bo w gorącym klimacie Bałkanów – nie tylko w rozumieniu pogodowym – gra się bardzo trudno.

Chcą rozdawać karty

– W czwartek gramy z Osijekiem i chcemy tam wygrać, choć na pewno nie będzie to łatwe. Wiemy, na co nas stać. Możemy pokazać się z bardzo dobrej strony. Naszym celem jest gra w kolejnej rundzie, a że rywale są uważani za faworyta… Gdy wychodzimy na boisko, to nie może mieć dla nas większego znaczenia – zapowiadał bojowo wychowanek Pogoni Kacper Smoliński, a w podobnym tonie wypowiedział się po ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze jego imiennik, Kacper Kozłowski.

Najmłodszy piłkarz w historii mistrzostw Europy popisał się piękną bramką, którą zdobył zaledwie 24 sekundy po wejściu na boisko.

– Mam nadzieję, że Pogoń będzie rozdawać karty w tym roku. Za nami dopiero jeden mecz, ale czuję, że to będzie dobry sezon. Na razie lecimy na rewanż z NK Osijek w pucharach. Nie zwracamy uwagi na regulamin, czy bramki wyjazdowe są liczone podwójnie, czy nie. Chcemy awansować i jedziemy po zwycięstwo – kipiał ambicją przed telewizyjnymi kamerami Kozłowski.

Więcej niż dwa

Zarówno trzeci zespół Polski, jak i wicemistrzowie Chorwacji są w dobrej formie. Pogoń bez większych problemów pokonała w niedzielę Górnika Zabrze, skutecznie inaugurując nowy sezon w swoim wykonaniu.

– Cieszymy się, że strzeliliśmy więcej niż jedną bramkę, bo zdobyliśmy aż… dwie, co w naszym wypadku zrobić było czasem bardzo trudno – śmiał się po spotkaniu jeden z bohaterów „Portowców”, Michał Kucharczyk, który z Osijekiem rzecz jasna nie zagra z powodu pucharowego zawieszenia złapanego jeszcze za czasów gry w Legii.

– W takich spotkaniach siedzenia na trybunach parzą – mówił Kucharczyk, który bardzo żałował tego, że nie mógł zagrać z Chorwatami. To skutek pamiętnej kompromitacji Legii z luksemburskim Dudelange, kiedy po mecz sfrustrowany „Kuchy” powiedział trochę za dużo do arbitra tamtego spotkania.

– W zeszłym sezonie ani razu nie musiałem siedzieć na trybunach i muszę powiedzieć, że to bardzo niewygodna pozycja – przyznał doświadczony skrzydłowy.



Groźby śmierci

Osijek z kolei poradził sobie z mocnym Hajdukiem Split. To rywal w swojej lidze znacznie silniejszy niż Górnik w ekstraklasie, który w minionym sezonie zajął 4. miejsce w tamtejszych rozgrywkach. Osijek wygrał na wyjeździe 2:1, a było to zwycięstwo o tyle ciekawe, że… połączone z porażką zabrzan. Kibice na Górnym Śląsku zapewne doskonale wiedzą, że fani Hajduka i Górnika przyjaźnią się i mają tzw. zgodę. Pogoń z Osijekiem skutecznie tę zgodę pokonały…

Piłkarze Pogoni do Chorwacji udadzą się dzisiaj. Najpierw zjedzą śniadanie, a potem pojadą na lotnisko w Goleniowie, skąd polecą do Osijeku, gdzie jeszcze tego samego dnia odbędą trening. Mecz rozegrają jutro o 21:00, a sędzią tego spotkania będzie Luis Godinho z Portugalii, który ostatnio… nie ma łatwego życia. To skutek lutowego półfinału portugalskiego pucharu, w którym arbiter podjął kilka nie najlepszych decyzji. Najbardziej pokrzywdzeni poczuli się kibice grającego wtedy Porto, którzy masowo zaczęli krytykować Godinho, posuwając się nawet do grożenia śmiercią jemu i jego rodzinie. Do sieci wyciekł nawet numer telefonu sędziego i asystujących mu wtedy liniowych. Arbiter się jednak nie poddał i nie schował gwizdka do szuflady.


Fot. Daniel Trzepacz / PressFocus