Pogoń Szczecin. Defensywa w rozsypce

Szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk uważa, że Pogoń dorosła do mistrzostwa Polski.


Po 22 kolejce szczecińska Pogoń po raz pierwszy w tym sezonie zasiadła na fotelu lidera PKO BP Ekstraklasy. Po 5 kolejkach „portowcy” zajmowali czwarte miejsce, po sześciu stanęli na najniższym stopniu podium, zaś po 10. serii gier awansowali na drugie miejsce. Teraz na wszystkich konkurentów spoglądają z góry…

– Myślę, że w końcu dorośliśmy do tego, aby powalczyć o tytuł mistrza kraju – powiedział szef pionu sportowego Pogoni, Dariusz Adamczuk.

– Jesteśmy spokojni, działamy krok po kroku. Tę filozofię wprowadził w klubie Kosta Runjaić i się niej konsekwentnie trzymamy. W przeszłości wielokrotnie już bywaliśmy liderem, więc wiemy, z czym to się wiąże. W tym roku chcemy to wykorzystać. Jako klub, jako drużyna ciągle uczymy się tego, by grać o najwyższe cele. Nie mamy złotego środka, aby utrzymać lidera do końca rozgrywek. Drużyna, która ma w swoim składzie tylu mistrzów kraju, powinna jednak potrafić radzić sobie z presją.

Przed meczem na szczycie z Lechem Poznań (sobota, godzina 15.00) rozsypała się obrona „Dumy Pomorza”. Austriacki stoper Benedikt Zech w ostatnim meczu ze Stalą Mielec doznał urazu mięśnia dwugłowego i musiał przedwcześnie zejść z boiska. Inny środkowy obrońca Pogoni, Mariusz Malec, nabawił się kontuzji (uraz twarzy) we wcześniejszym spotkaniu z Zagłębiem Lubin.

– Mariusz nie wymaga operacji – zapewnił klubowy lekarz, Bartosz Paprota.

– Przed nim dwa tygodnie lekkiego treningu, między innymi jazda na rowerze czy delikatne ćwiczenia z piłką. Za dwa tygodnie czeka go konsultacja chirurga i wtedy podejmiemy dalsze decyzje.

Do sprawności po zabiegu artroskopii kolana wraca również Konstantinos Triantafyllopoulos. Grek wrócił już ze swojej ojczyzny, gdzie się rehabilitował, a w poniedziałek przeszedł badania w Szczecinie. Jeżeli wypadną one pomyślnie, 29-letni stoper wejdzie w trening indywidualny.

W poniedziałek piłkarze Pogoni mieli dzień wolny, przygotowania do prestiżowej potyczki z „Kolejorzem” rozpoczęli we wtorek i do piątku włącznie będą trenowali raz dziennie. Przedmeczowa konferencja prasowa z udziałem trenera Kosty Runjaica odbędzie się w piątek o godzinie 14.00.

Bilety na to spotkanie rozeszły się niczym ciepłe bułeczki, wszystkie wejściówki zostały wyprzedane. Sprzedaż biletów w tzw, drugim etapie trwała niespełna 40 minut.

– W momencie rozpoczęcia sprzedaży zanotowaliśmy 8 tysięcy unikalnych użytkowników, z których niemal każdy co chwilę odświeżał i przeładowywał stronę – powiedział Łukasz Biwan, dyrektor pionu marketingu i ticketingu w Pogoni. Mecz Pogoni z Lechem zobaczy komplet publiczności, liczę, że liczba kibiców na trybunach przekroczy 9 tysięcy. Stadion formalnie ma w tej chwili 9738 krzesełek oddanych do użytku, ale trzeba pamiętać o tym, że część miejsc jest wyłączona ze względu na słabszą widoczność, powiększoną „strefę 0”, czy w przypadku większości spotkań flagi na trybunie B. Biorąc to pod uwagę, że na meczu z Lechem flagi będą wisieć niżej, a co za tym idzie, dolne rzędy na trybunie B będą dostępne, zakładam, że przekroczymy tę liczbę. Z drugiej strony zawsze jest tak, że 8-10% właścicieli biletów nie dociera z różnych względów na stadion: prywatnych, losowych, czy, szczególnie w ostatnim czasie, chorobowych.

Piłkarze granatowo-bordowych nie ukrywali radości z powodu awansu na fotel lidera.

– Szczęście sprzyja lepszym, w meczu ze Stalą Mielec przytrafiło nam się w ostatniej minucie, ale bardzo się z tego cieszymy, bo to było trudne spotkanie – przyznał były reprezentant Polski, Kamil Grosicki.

– Trzy punkty były ważne także dlatego, że teraz to Lech musi nas gonić. Zostawiliśmy na boisku w Mielcu bardzo dużo zdrowia. Mieliśmy w tym meczu mnóstwo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nad tym będziemy musieli pracować przed meczem z Lechem. Gdyby mi w tym spotkaniu wszystko wychodziło, miałbym pewnie na koncie ze dwie bramki i dwie asysty, a Pogoń wygrałaby 5:1. To jest do poprawy. W ostatnich dwóch meczach stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji, a strzeliliśmy tylko trzy gole. Ale to też pokazuje, jakim jesteśmy silnym zespołem. Nawet pomimo braku skuteczności potrafimy jednak te mecze wygrywać. Wahan Biczachczjan znowu pokazał, że wystarczy mu ułamek sekundy, odrobina wolnego miejsca i jest w stanie zrobić swoją lewą nogą cuda. Trzeba się tylko cieszyć, że mamy takiego zawodnika. Na to zwycięstwo zapracował jednak cały zespół.


Na zdjęciu: Ze składu Pogoni na kilka tygodni wypadł środkowy obrońca, Benedikt Zech (z lewej).
Fot. pogonszczecin.pl