Pogoń Szczecin. Mecz o pietruszkę

Bramkarz Pogoni Szczecin Dante Stipica został nominowany w dwóch kategoriach – najlepszego bramkarza oraz najlepszego piłkarza sezonu.


W Szczecinie liczono, że niedzielny pojedynek z Rakowem Częstochowa będzie miał bardzo duży ciężar gatunkowy. Według planów „portowców” miał on zadecydować o tytule wicemistrza Polski. Miałem odmienny pogląd na tę kwestię, co wyraziłem w relacji z meczu podopiecznych trenera Kosty Runjaicia z Zagłębiem Lubin. Tytuł był wymowny: „Spartaczona robota”, a lead też nie pozostawiał żadnych wątpliwości: „Remisując w Lubinie piłkarze szczecińskiej Pogoni ograniczyli swoje szanse na wicemistrzostwo Polski niemal do zera”. Moja prognoza okazała się trafna, bo zespół trenera Marka Papszuna wygrywając w poniedziałek z Piastem Gliwice rozwiał wszelkie nadzieje „portowców”. Pojedynek z Rakowem nie będzie miał żadnego – oprócz prestiżu – znaczenia…

Spotkanie Pogoni z ekipą spod Jasnej Góry rozpocznie się w niedzielę o godzinie 17.30. Przygotowania do tego prestiżowego pojedynku szczecinianie rozpoczęli we wtorek, a zakończą w sobotę, czyli zaliczą pięć jednostek treningowych. Ostatnią dobę przed spotkaniem spędzą na zgrupowaniu w jednym ze szczecińskich hoteli.

Niedzielny mecz z perspektywy trybun Stadionu Miejskiego im. Floriana Krygiera w Szczecinie będzie mogło obejrzeć 2247 kibiców, co stanowi 25% pojemności obiektu. Tak nakazują regulacje rządowe, chociaż działacze Pogoni są przekonani, że zapotrzebowanie jest o wiele większe. Wszak kibice na stadionie Pogoni zameldują się po raz pierwszy od… 19 września 2020 roku. Tego dnia „portowcy” pokonali u siebie 1:0 Śląska Wrocław, a na trybunach zasiadło ledwie 1821 sympatyków futbolu.

Wejściówki na to spotkanie można było nabyć wyłącznie drogą on-line, klub nie dystrybuował biletów drogą tradycyjną, czyli w kasach i swoich sklepach. W tym momencie wszystkie bilety zostały wyprzedane, ewentualny dodatkowy etap sprzedaży, obejmujący zwroty i bilet niewykorzystane przez partnerów, może ruszyć w piątek, 14 maja.

Kibice Pogoni w ostatnim meczu kończącego się sezonu nie zobaczą w składzie swojej drużyny Luis Maty. We wspomnianym wcześniej spotkaniu z Zagłębiem Lubin niespełna 24-letni Portugalczyk po raz czwarty w bieżących rozgrywkach został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w jednym meczu.

Po ostatnim gwizdku sędziego w niedzielnej potyczce i ceremonii wręczenia medali, piłkarze „Dumy Pomorza”, z wyjątkiem zawodników powołanych na zgrupowania reprezentacji, rozpoczną urlopy. Przygotowania do sezonu 2021/2022 ruszą w czerwcu.

Na zakończenie dobra wiadomość dla sympatyków „Dumy Pomorza”. Otóż trener Kosta Runjaic oraz trzech piłkarzy Pogoni znalazło się w gronie nominowanych do nagród PKO Ekstraklasy za sezon 2020/2021. Szkoleniowiec powalczy w kategorii „Trener Sezonu”, pozostali nominowani to Dante Stipica (kategoria: Bramkarz Sezonu i Piłkarz Sezonu) oraz Jakub Bartkowski i Benedikt Zech (kategoria Obrońca Sezonu). Wyboru laureatów dokona 17-osobowa kapituła dziennikarzy oraz ekspertów.


Czytaj jeszcze: Hiszpańska „inkwizycja”

Według innych zasad przebiega głosowanie na zdobywcę najbardziej prestiżowej nagrody – Piłkarza Sezonu. Nominacje oparte są na głosowaniu członków kapituły. Zwycięzca – jako jedyny – zostanie wybrany przez wszystkich zawodników PKO Bank Polski Ekstraklasy. Głosować mogą na jednego z pięciu nominowanych. W tym elitarnym gronie znaleźli się: Tomasz Pekhart, Filip Mladenović (obaj Legia Warszawa), Jakub Świerczok (Piast Gliwice), Dante Stipica (Pogoń) i Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa).

Zdobywców nagród poznamy w trakcie Gali Ekstraklasy, która w tym roku odbywa się wyłącznie jako event telewizyjny bez udziału publiczności. Transmisja z Gali Ekstraklasy rozpocznie się w poniedziałek, 17 maja o 20.30 na antenach CANAL+ i TVP Sport. W jej trakcie wyróżnieni zostaną także: Król Strzelców oraz Młodzieżowiec Sezonu, wybrany wspólnie z PKO Bankiem Polskim spośród wszystkich Młodzieżowców Miesiąca.


Na zdjęciu: Piłkarze Pogoni (na zdjęciu „nurkuje” Paweł Stolarski) pokpili sprawę w meczu z Zagłębiem i wicemistrzostwo Polski przeszło im koło nosa.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus