Pogoń Szczecin. Mogło być lepiej

 

Niemiecki szkoleniowiec w niedługim czasie stworzył w Szczecinie kolektyw, z którym muszą się w ekstraklasie liczyć wszyscy.

Spuszczali manto Legii

Pogoń w świetnym stylu rozpoczęła rozgrywki, bo na dzień dobry, po 36 latach przerwy pokonała przy Łazienkowskiej Legię 2:1. Tutaj warto dodać, że wynik meczu w naszej zabawie Typera „Sportu”, bezbłędnie wytypował Jan Furtok (skąd on to wiedział?!). Potem z aktualnym wicemistrzem Polski udało się w lidze wygrać jeszcze raz, w listopadzie.

Dobra gra zespołu znad morza sprawiła, że po 8 kolejkach Pogoń była na pierwszym miejscu, tak było przez cztery kolejki. Potem przydarzyły się słabsze mecze, jak wpadka w Pucharze Polski i porażka ze Stalą Mielec czy w lidze z Rakowem oraz Cracovią. Po kolejnej wygranej z legionistami (16 kolejka), ekipa Runjaicia znowu była na pozycji numer 1. Utrzymałaby ją pewnie do końca roku, gdyby nie fatalna końcówka i porażki w ostatnich tegorocznych meczach z Wisłą w Krakowie i Koroną u siebie po 0:1.

Mocna defensywa

Gdzie szukać przyczyn dobrych wyników „portowców”? Przede wszystkim w grze defensywnej. Drużyna ze Szczecina traci najmniej goli w ekstraklasie. To zasługa dobrej gry w obronie całego zespołu, bo taktyka, to coś co wyróżnia jedenastkę Kosty Runjaicia na tle innych. Patrząc na grę Pogoni, to widać tam jakąś myśl, schemat.

Na słowa uznania zasługuje też na pewno postawa Dante Stipicy. Sprowadzony latem chorwacki bramkarz w wielu meczach i w wielu sytuacjach ratował swoją drużynę z opresji. Pogoń ma mu wiele do zawdzięczenia.

Nie zawiedli też inni zawodnicy bloku obronnego. Dobrym nabytkiem okazało się sprowadzenie Greka Kostasa Triantafyllopoulosa oraz Austriaka Benedikta Zecha. Obaj w parze na środku defensywy są solidną zaporą. Przód? Tutaj wiele zależało od dyspozycji Adama Buksy, a że była ona wysoka, 7 goli po pierwszej części rozgrywek, to i gra z przodu wyglądała przyzwoicie. Swoje dokładali też kapitan zespołu Sebastian Kowalczyk czy Zvonimir Kożulj oraz inny ze sprowadzonych latem graczy Srdan Spiridonović. Ten ostatni na koncie ma pięć trafień.

Obawy o wiosnę

Jak będzie na wiosnę? W swojej ponad 70 letniej historii szczecinianie dwukrotnie byli wicemistrzem Polski, w 1987 i 2001 roku. Teraz drużyna prowadzona przez Kostę Runjaicia też może wiele osiągnąć, pod warunkiem, że się nie osłabi, a wiele wskazuje na to, że tak będzie. Najlepszy snajper drużyny Adam Buksa znalazł się przecież na celowniku grającego w MLS New England Revolution. Amerykanie oferują sporo, bo 4 mln dolarów. Bez takiego napastnika z przodu może być ciężko o kolejne wygrane.

– Jasno mówię w klubie o oczekiwaniach i niebezpieczeństwach, które nam grożą, jeżeli nie będziemy reagować na sytuację. W zeszłym roku zimą sprzedaliśmy Lasze Dwaliego i to wcale nie do Anglii, Hiszpanii, Włoch czy Niemiec, a do bardzo dobrego klubu z Węgier, który ma większy budżet niż nasz. Nie mam żadnych gwarancji, że w tym okienku skończy się na odejściu jednego zawodnika. W przeszłości wiele rzeczy potoczyło się optymalnie dla nas, biorąc pod uwagę stosunek inwestycji do wyników. Nie możemy jednak ślepo wierzyć, że tak pozostanie. Sytuacja nie jest prosta. Mamy luki w kadrze, dobrzy piłkarze kosztują pieniądze, a zimą nie jest łatwo znaleźć odpowiednich zawodników i przekonać ich do Pogoni – mówi Runjaić.

3. POGOŃ SZCZECIN

STRZELCY (22): 7 – Buksa, 5 – Spiridonović, 3 – Kożulj, 2 – Kowalczyk, Matynia, 1- Frączczak, Stec, Triantafyllopoulos.

NA PLUS

Dante Stipica

W wielu meczach popisywał się niesamowitymi paradami, jak choćby w meczu z mistrzem Polski w Gliwicach, kiedy to w końcówce z kilkunastu metrów w niesamowity sposób obronił piłkę po uderzeniu najlepszego snajpera Piasta i ligi Jorge Felixa. To w dużej mierze dzięki 28-letniemu Chorwatowi „portowcy” stracili w pierwszej części rozgrywek tylko 16 bramek.

NA MINUS

Kontuzje i wąska kadra

Gra bez wielu zawodników i wąska kadra przełożyły się na to, że w końcówce roku Pogoń dołowała. Uraz z gry wyłączyły takich piłkarzy, jak Kamil Drygas, napastnik Soufian Benyamina czy Iker Guarrotxena. Wszyscy ci piłkarze mało co jesienią grali. Do siebie dochodzi wciąż Adam Frączczak, a w grudniu w ogóle nie grał dobrze spisujący się we wcześniejszych spotkaniach Benedikt Zech. Nie mogło to nie mieć wpływu na słabą końcówkę.

Na zdjęciu: Sprowadzenie Dante Stipicy okazało się dla Pogoni strzałem w dziesiątkę.