Pogoń Szczecin. Nieoczekiwana zadyszka

Bramkarz Pogoni Szczecin Dante Stipica jest w gronie nominowanych na piłkarza lutego w ekstraklasie.


Szczecińska Pogoń ma swojego przedstawiciela w gronie dziesięciu zawodników, którzy pretendują do miana piłkarza lutego w ekstraklasie. Tym wybrańcem jest bramkarz „portowców”, Dante Stipica. W minionym miesiącu Chorwat dwukrotnie zachował czyste konto (w meczach z Cracovią i Piastem Gliwice), natomiast w dwóch pozostałych pojedynkach – z Wisłą Kraków i Śląskiem Wrocław – czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki. W tym ostatnim popełnił kardynalny błąd, po którym Erik Exposito zdobył wyrównującego gola dla wrocławian.

Oprócz Stipicy nominowani zostali trzej piłkarze Legii Warszawa – Bartosz Kapustka, Luquinhas i Filip Mladenović, dwa zawodnicy krakowskiej Wisły – Felicio Brown-Forbes i Maciej Sadlok oraz Rafał Janicki (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Duszan Kuciak (Lechia Gdańsk), Patryk Sokołowski (Piast Gliwice) i Łukasz Trałka (Warta Poznań).

Ale to tylko jeden powód do zadowolenia dla kibiców „Dumy Pomorza”, bo sen z powiek spędzają im zapewne dwie porażki z rzędu zespołu, najpierw z Wisłą Kraków (1:2), a potem ze Śląskiem Wrocław w identycznych rozmiarach. W niedzielny wieczór podopieczni trenera Kosty Runjaica stracili oba gole niemal w ekspresowym tempie, a wykonawcą wyroku był Hiszpan Erik Exposito.

– To nie był przypadek, oba gole padły po naszych błędach – przyznał samokrytycznie skrzydłowy Pogoni, Michał Kucharczyk. – Dwa ostatnie spotkania ligowe sprawiły, że nasza sytuacja w tabeli ekstraklasy zrobiła się nieco gorsza. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest już przesądzone, bo do rozegrania pozostało jeszcze 11 kolejek, czyli do zdobycia są 33 punkty.

Zarówno w starciu z Wisłą, jak i ze Śląskiem „portowcy” strzelili po jednej bramce. Szans na większy łup bramkowy mieli jednak zdecydowanie więcej, zatem gdyby wykazali się większą skutecznością strzelecką, ich dorobek punktowy byłby bardziej okazały. – To jest nasz główny mankament – przyznał pomocnik Damian Dąbrowski.

– Kiedy nie traciliśmy bramek, jeden strzelony gol wystarczał do zwycięstwa. Teraz jest trochę inaczej. Musimy wyciągnąć wnioski i coś z tym zrobić. Znaleźliśmy się w kryzysie i trzeba jak najszybciej z niego wyjść. Nie jesteśmy skuteczni w sytuacjach, które mamy. To tyczy się również mnie, bo w ostatnim meczu ze Śląskiem miałem bardzo dobrą okazję i powinienem uderzyć w światło bramki.

Musimy też wrócić do dobrej gry obronnej, bo gdybyśmy zachowali czyste konto, to wygralibyśmy we Wrocławiu. Po 19. kolejkach zajmujemy w tabeli drugie miejsce, ale przed nami jest jeszcze dużo meczów i cały czas jesteśmy w grze. Wiemy, że stać nas na zwycięstwa. Na meczu z Wisłą mnie nie było, ale czułem, że drużyna jest zdenerwowana, bo przegrała mecz. Teraz jest tak, że czujemy ogromny niedosyt. Tych punktów może później brakować, a na boisku mieliśmy odczucia, że powinniśmy je zdobyć. Zatem trudno mówić o tych spotkaniach inaczej niż o niedosycie.

„Portowcy” wrócili z Wrocławia do Szczecina w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jeszcze tego samego dnia odbył się trening, dopiero wtorek był dniem wolnym dla piłkarzy Pogoni. Do końca bieżącego tygodnia szczecinianie będą trenowali raz dziennie. W sobotę, dzień przed spotkaniem z Lechem Poznań, podopieczni Kosty Runjaicia udadzą się na przedmeczowe zgrupowanie do hotelu. Następnego dnia, o godzinie 15.00, rozpocznie się mecz z „Kolejorzem” na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera.

Na zakończenie warto jeszcze odnotować jubileusz Sebastiana Kowalczyka. Niespełna 23-letni wychowanek Salosu Szczecin rozegrał sto meczów w pierwszym zespole Pogoni. „Kowal” zadebiutował w ekipie „Dumy Pomorza” przed czterema laty – 1 kwietnia 2017 roku meczem z Legią Warszawa. Od tamtej pory wystąpił w 93. meczach w ekstraklasie oraz 7. spotkaniach w Pucharze Polski. Trzydzieści razy Kowalczyk wychodził na boisko z opaską kapitana drużyny. Do tej pory zdobył dla swojej drużyny sześć goli w potyczkach ligowych.

Obecny wynik plasuje Sebastiana Kowalczyka na czwartym miejscu w liczbie rozegranych meczów spośród zawodników wciąż zakładających koszulkę Pogoni. Przed nim są tylko Adam Frączczak (280 meczów), Kamil Drygas (141) i Hubert Matynia (123).

Na zdjęciu: Bramkarz Dante Stipica to jeden z najsilniejszych punktów szczecińskiej Pogoni.

Fot. Szymon Górski/PressFocus