Pogoń Szczecin. Puchary są marzeniem

W Szczecinie wszystkim marzy się walka o jakieś trofeum, ale będzie o to bardzo ciężko.


„Portowcy” to jeden z najbardziej doświadczonych klubów w ekstraklasie. 48 sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej mówi samo za siebie. Szczecinianie są pod tym względem znacznie przed takimi zasłużonymi klubami w polskiej piłce, jak Śląsk, Cracovia, Polonia Bytom, nie mówiąc już o Stali Mielec czy Jagiellonii.

Stawiać na swoich!

Jest jednak jedna rzecz, która różni ich od wyżej wymienionych. O co chodzi? O trofea, a raczej o ich brak… W klubowej gablocie „Dumy Pomorza” brakuje pucharów za mistrzostwo czy zdobycie Pucharu Polski. Dwa wicemistrzowskie tytuły, trzy razy finał PP, to wszystko, na co w ponad 70-letniej historii osiągnął klub ze Szczecina.

Wydawało się, że w poprzednim sezonie może być pod tym względem lepiej, a zespół prowadzony przez Kostę Runjaicia, jak Piast rok wcześniej, sięgnie po historyczny sukces. Przez wiele kolejek Pogoń była na czele tabeli. Grała skutecznie i ofensywnie. Niestety dla siebie, wszystko posypało się zimą i wiosną.

Odejście z klubu najlepszego snajpera Adama Buksy, potem rozwiązanie kontraktów przez Zvonimira Kożulja czy Srdana Spiridonovicia, nie mogły nie mieć wpływu na wyniki, a szósta lokata na koniec rozgrywek nikogo nie zadowoliła, a zwłaszcza głównego sponsora, którym były Zakłady Chemiczne Police SA. Niezadowolone z wyników w lipcu ogłosiły, że kończą współpracę z portowym klubem. Pogoni koło nosa w ten sposób przechodzi 5 milionów złotych…

– Pieniądze na pewno są ważne, ale to nie one grają – podkreśla były świetny obrońca Pogoni i reprezentacji Polski [Henryk Wawrowski], który jest też wiceprezesem ds. szkolenia w Zachodniopomorskim Związku Piłki Nożnej.

– Mnie to się marzy, żeby nie tylko w Szczecinie, ale też w innych polskich ligowych zespołach grało więcej Polaków. Dla mnie to nie do pomyślenia, żeby w drużynach było więcej obcokrajowców niż miejscowych graczy. Nie mówię już nawet o wychowankach, ale o piłkarzach pochodzących z regionu. Spójrzmy na Pogoń.

Kiedy w poprzednim sezonie grali z Legią, a trener dał szanse występów młodym zawodnikom, to ci nie tylko, że pokazali się z dobrej strony, to jeszcze ograli mistrza Polski. Tak to powinno wyglądać, za takim modelem optuję – mówi bez ogródek 25-krotny reprezentant Polski, srebrny medalista olimpijski z Montrealu.

Budują nowy stadion

Jak będzie w nowym sezonie? Latem Pogoń pozyskała kilku wartościowych graczy. Kontrakty podpisali doświadczeni zawodnicy, jak mający polskie korzenie Aleksander Gorgon czy Michał Kucharczyk. Do tego jest kilku innych, w tym młody i bardzo utalentowany Mariusz Fornalczyk z Polonii Bytom.

– Co do transferów, to jestem sceptyczny, bo wcześniej odeszło kilku innych wartościowych zawodników. Z Gorgonem może być jak z Cibickim, który pokazał się w kilku meczach, a potem nie stanowił wielkiego wzmocnienia. Co do Kucharczyka, to powinien dać radę. Zobaczymy zresztą jak będzie, cholera wie, jaki to będzie dla Pogoni sezon? Na pewno chciałoby się, że zespół powalczył o europejskie puchary, o coś więcej, ale łatwe zadanie to nie będzie, bo jest grupa drużyn, jak Legia, Lech czy grający brzydko, ale konsekwentnie Piast, która też ma swoje cele.

Nie wiadomo też, jaki na wszystko przebieg będzie miała epidemia koronawirusa. Na pewno chciałoby się jednak widzieć szczecinian na eksponowanym miejscu w ligowej tabeli, a nie w jej środku – podkreśla Wawrowski, który w Pogoni z powodzeniem grał w latach 1971-79.

Sukces by się przydał, bo przecież w Szczecinie powstaje nowy stadion. Na takim obiekcie chciałoby się gościć markowych zagranicznych rywali w europejskich pucharach. Z tej też przyczyny „portowcy” sezon inaugurują na wyjazdach, najpierw pojadą do Krakowa na starcie z „Pasami”, a potem przyjadą do Gliwic. U siebie zagrają dopiero w połowie września, już po reprezentacyjnej przerwie.


Na zdjęciu: Kamil Drygas ma prowadzić Pogoń do zwycięstw w nowym sezonie.

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus