Pogrzeb niegodny

W piątkowym meczu, w Lubinie, potwierdziło się to, co nieuchronne. Zespół z Łodzi, prowadzony przez trenera Wojciecha Stawowego, w przyszłym sezonie zawita w grono pierwszoligowców i nie ma już żadnego ratunku.

Bo skoro drużyna nie potrafi, na poziomie słabej, zresztą, ekstraklasy, wymienić czterech celnych podań, to sumiennie należy się zastanowić nad jej przyszłością. ŁKS jest, pod względem merytorycznej dyskusji o futbolu, tragedią.

Właśnie w taki, niewinny sposób drużyna z Łodzi dała sobie strzelić gola. Przykłady? Nie trzeba długo szukać. Najpierw Jakub Wróbel złapał żółtą kartkę. A w 38. minucie spotkania ten sam zawodnik – kupiony z przytupem z GKS-u Jastrzębie zimą – wykosił w środku pola jednego z rywali. I był ciężko zdziwiony, kiedy sędzia pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Ukarany został zupełnie prawidłowo. Bandyctwa na boisku, nawet w przypływie emocji, nie tolerujemy.

Cóż jeszcze wydarzyło się w tym spotkaniu? Niewiele. Ale na uwagę – bez kwestii – zasługuje sytuacja z końcówki pierwszej połowy. Doskonałym, prostopadłym podaniem popisał się Sasza Żivec. Piłka trafiła do Damjana Bohara, któryn nie miał prawa spudłować.

Nigdy w historii ekstraklasy ktoś o narodowości słoweńskiej nie zdobył tylu goli w najwyższej klasie rozgrywkowej. Żivec trafił wczoraj po raz czternasty.

Co działo się w drugiej połowie? Praktycznie zupełnie nic. Zagłębie miało mecz pod kontrolą. ŁKS próbował coś w tej sytuacji zmienić, ale wszelkie ataki beniaminka ekstraklasy utwierdzały wszystkich kibiców w przekonaniu, że łodzianie status beniaminka zachowają tylko naraz. Momentami smutno było obserwować nieudolne próby, na które kusił się zespół z miasta Włókniarzy.

Po tym meczu warto napisać, że drużyna, która brawurowo awansowała do ekstraklasy, po prostu z niej spadnie. I nic jej nie pomoże. Gra schematyczny futbol, który nawet, jak najbardziej miłe zakątki naszej elity, nie pasuje.

Niektórzy piłkarze ŁKS-u zostali jedynie do tego zespołu pozyskani po to, aby biegać. Stara piłkarska prawda mówi jednak, że lepiej mądrze stać niż głupio biegać.

Zagłębie Lubin – ŁKS Łódź 1:0 (1:0

1:0 – Bohar, 45 min (asysta Żivec).

ZAGŁEBIE: Hładun – Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić – Baszkirow, Poręba (83. Tosik), Drażić (89. Szysz), Żivec (77. Starzyński) – Bohar, Białek. Trener Martin SZEVELA. Rezerwowi: Forenc, Szirk, Pakulski, Chodyna, Jończy.

ŁKS: Malarz – Grzesik, Dąbrowski, Moros, Klimczak – Pirulo (64. Domínguez), Sajdak (59. Ratajczyk), Srnić, Trąbka – Wróbel, Corral. Trener Wojciech STAWOWY. Rezerwowi: Arndt, Sobociński, Bogusz,, Sekulski, Ł. Piątek, Rozwandowicz, Vidmajer.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Balić (61. faul), Baszkirow (72. faul), Żivec (73. faul), Guldan (84. faul) – Corral (4. faul), Wróbel (24. faul), Srnić (30. faul). Czerwona kartka Wróbel (38. druga żółta).
Piłkarz meczu – Damjan BOHAR.

Na zdjęciu: Damijan Bohar (w środku) znalazł zupełnie prosty sposób na ŁKS.

Fot. Tomasz Folta/Pressfocus