Pojedynek liderów!

Union Berlin jeszcze nigdy w swojej historii nie pokonał Bayernu Monachium. Do tej pory obydwa kluby mierzyły się 7 razy, czyli od momentu, kiedy stołeczny zespół po raz pierwszy zameldował się w Bundeslidze.


Bilans to 4 wygrane Bawarczyków i 3 remisy. Jak widać, „Żelaźni” potrafią postawić się gigantowi, ale do pełni szczęście brakuje im zwycięstwa. To jest szczególnie ważne w obecnej sytuacji, kiedy Union i Bayern wspólnie przewodzą tabeli, jeszcze razem z Borussią Dortmund. – Bayern ma tyle samo punktów co my, ale nie musimy się niczego obawiać. Mamy mnóstwo jakości i pokazaliśmy to w spotkaniu z Lipskiem (wygrana 2:1, choć rywal prowadził – red.). Potrzebujemy odwagi i pewności siebie, dzięki którym możemy coś w tym meczu ugrać – powiedział Aissa Laidouni, reprezentant Tunezji i zimowy nabytek berlińczyków, który od razu wskoczył do wyjściowej jedenastki.

W praktyce ktoś z tej dwójki, która zamknie weekendowe granie w Niemczech, straci punkty – może nawet będą to oba zespoły. To na pewno będzie chciała wykorzystać BVB, która w tym roku wygrała wszystkie ze swoich 8 spotkań i imponuje formą. W najbliższej kolejce piłkarze z Zagłębia Ruhry udadzą się do Sinsheim, by zmierzyć się z pogrążonym w kryzysie Hoffenheim, które tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek od Bochum nie znajduje się jeszcze w strefie barażowej.

Trener Pellegrino Matarazzo przejął zespół po Andre Breitenreiterze, ale jak na razie nie zadziałał tam efekt nowej miotły i TSG przegrało oba mecze pod jego wodzą. Humory są więc fatalne, czyli… wręcz przeciwnie względem tego, co obecnie ma miejsce w Dortmundzie. Hoffenheim potrafiło stawiać się w przeszłości Borussii, ale teraz ugrać coś będzie wielką niespodzianką.


Fot. Ren Pengfei/Xinhua/PressFocus