Pojedynek sąsiadów z ligowej tabeli

Historia meczów Rakowa i Radomiaka sięga końcówki lat 70. i początku 80. Wówczas oba zespoły, na poziomie ówczesnej drugiej ligi rywalizowały ze sobą od 1978 do 1984 roku (z przerwą na sezon 1980/1981).


Statystyki były niekorzystne dla częstochowian, którzy tylko raz byli w stanie na własnym boisku pokonać Radomiaka. Po latach obie drużyny zmierzyły się jeszcze raz. Wówczas Raków w sezonie 2016/2017 awansował do pierwszej ligi.

Po latach oba zespoły znów się przecięły – tym razem miało to miejsce w ekstraklasie. Radomiak po awansie na najwyższy poziom rozgrywkowy prezentował się bardzo dobrze, czego dowodem było spotkanie obu zespołów przy Limanowskiego. Drużyna z Radomia, prowadzona wówczas przez Dariusza Banasika przez moment prowadziła nawet na stadionie Rakowa, jednak bramka Sebastiana Musiolika zapewniła gospodarzom jeden punkt. Wyrównany mecz może powtórzyć się w sobotę.

Radomiak pod wodzą Mariusza Lewandowskiego, następcy trenera Banasika, w tym sezonie gra w kratkę. Po przeciętnym starcie rundy (remisy z Miedzią Legnica i Stalą Mielec oraz porażka z Górnikiem Zabrze) wszedł na odpowiednie obroty. Zespół z Radomia sukcesywnie wygrywał, między innymi w poprzedniej kolejce z liderującą Wisłą Płock. Dzięki temu do spotkania w Częstochowie przystępuje jako „sąsiad” Rakowa. Obie drużyny dzielą tylko dwa punkty, jednak trzeba pamiętać, że wicemistrzowie Polski mają do rozegrania jeszcze jeden, zaległy mecz.

Po meczu z Legią kibice liczą na to, że w meczu z Radomiakiem częstochowianie znów staną na wysokości zadania i nie powtórzy się sytuacja z poprzedniej rundy. Wówczas Raków wygrał w Radomiu, jednak nie był to dla nich łatwy mecz. Pierwsza, a zarazem jedyna bramka padła w pierwszej minucie po kapitalnym uderzeniu Giannisa Papanikolaou.

Grek w tym sezonie prezentuje bardzo dobrą dyspozycję i trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie środka pola częstochowian bez jego obecności, szczególnie mając na względzie fakt, że kadra Rakowa przez kontuzje „uszczupliła” się o trzech zawodników mogących grać w tej części boiska.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus