Pół minuty na wejście

Kibice siedzący rząd w rząd, ale co trzecie miejsce, dezynfekujący ręce, uchylający maskę na prośbę ochroniarza i czekający na komunikaty spikera. W Tychach, tak jak na całym szczeblu centralnym, przygotowują się do „odmrożenia” stadionów dla publiczności.


Ostatniego dnia maja – dokładnie wtedy, kiedy rozgrywki wznawiała PKO Ekstraklasa – premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od 19 czerwca stadiony zostaną otwarte dla publiczności w wymiarze 25 procent pojemności trybun. Ten dzień zbliża się wielkimi krokami, a kluby otrzymują kolejne wytyczne z PZPN. Jak może wyglądać powrót kibiców na mecze? Przedstawiamy na przykładzie I-ligowego GKS-u Tychy.

Trzeba przyjść wcześniej

– W naszym przypadku pojemność stadionu będzie wynosiła 3756 widzów. Zostaną uruchomione 22 wejścia na stadion, czyli w zasadzie wszystkie prócz sektora gości, bo jak wiemy, mecze będą się odbywały bez udziału zorganizowanej grupy kibiców rywali – mówi Krzysztof Trzosek, rzecznik I-ligowca z Tychów. Kibice będą musieli zachowywać od siebie odstęp dwóch krzesełek, ale będą siedzieć rząd w rząd – czyli mając kogoś zarówno przed sobą, jak i za plecami.

– Takie rozwiązanie rekomendujemy i liczymy, że nie będzie z tym problemów. Gdybyśmy do dyspozycji kibiców oddali co drugi rząd, pojemność spadłaby nam jeszcze bardziej. Wiadomo, że kibice będą musieli korzystać z maseczek – podkreśla rzecznik GKS-u.
Bramy wejściowe dla kibiców będą otwierane na 1,5 godziny przed pierwszym gwizdkiem.

– Chciałbym, by wybrzmiało, że jeśli ktoś przyjdzie 5, 10 albo 15 minut przed meczem, to być może zobaczy drugą połowę. Procedura jest taka, że na każdą osobę trzeba poświęcić pół minuty. Na ten czas składa się dezynfekcja i weryfikacja osoby. Ochroniarz poprosi, aby na chwilę uchylić maskę, pokazać twarz – mówi Trzosek.

Spiker da sygnał

Można policzyć, że w Tychach przepustowość jednej bramy wejściowej wysiesie 120 kibiców na godzinę. W 1,5 godziny przejdzie przez nią 180 kibiców. Skoro są 22 bramy, to GKS da radę „obsłużyć” 3960 osób – więcej niż 25-procentowa pojemność stadionu.

– Jeśli chodzi o opuszczenie stadionu po meczu, kibice będą zobowiązani do słuchania komunikatów spikera, informującego, który sektor w danym momencie ma kierować się do wyjścia. Musimy unikać skupisk ludzi, dlatego będziemy apelować, by stosować się do wszelkich zasad – akcentuje rzecznik klubu z Tychów. Zachowywać dystans społeczny trzeba też będzie oczywiście tam, gdzie podczas boiskowych emocji najtrudniej, czyli na „młynie” zajmowanym przez najzagorzalszych kibiców. Dodatkowych udziwnień jednak się nie przewiduje. Normalnie funkcjonować będzie parking przy stadionie, a kibice będą mogli np. tradycyjnie wywieszać flagi.

– Już na naszym pierwszym meczu wisiał transparent ku czci Piotra Rockiego, eksponujemy też bannery naszych sponsorów. Musimy zachowywać zdrowy rozsąde, każdy z nas chodzi przecież na zakupy czy do kościoła – przyznaje Trzosek.

Chipsy na krzesełko

Zamknięte pozostaną punkty gastronomiczne. W Tychach zastanawiają się jednak nad wprowadzeniem sprzedaży mobilnej. Kibic mógłby zamówić paluszki czy sok za pośrednictwem aplikacji i zakupy zostałyby dostarczone na jego krzesełko.


Przeczytaj jeszcze: Komentarz „Sportu”. Jak Bobby Robson


– Rozmawiamy jeszcze z obsługującą nas firmą gastronomiczną, jak to rozwiązać – mówi nasz rozmówca.

Uruchomione zostaną loże biznesowe, czyli skyboxy.

– Należy pamiętać, że w przypadku naszego stadionu najemcy mają prawo korzystać ze skyboxów 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Oczywiście – są zapisy mówiące, że w przypadku mistrostw świata czy Europy ta powierzchnia też jest wyłączona z użytku, ale nie teraz. Musimy być otwarci i wyrozumiali dla osób wspierających klub. Nie będzie natomiast uruchamiana nasza klasyczna strefa VIP z cateringiem – zaznacza Krzysztof Trzosek.

O obecność na meczach nie muszą martwić się posiadacze karnetów, których jest w Tychach około 1800. Pozostała pula (około 2 tys.) wejściówek trafiać będzie do sprzedaży internetowej, bo tylko taka będzie prowadzona. Kibic będzie musiał zadbać o to, by zaopatrzyć się w wydruk biletu zakupionego w sieci.

Światełko w tunelu

Niewiele zmieni się w pracy przedstawicieli mediów, którzy już teraz mogą być obecni na mecach. W Tychach dziennikarze siedzą na „swoich” tradycyjnych miejscach z niebieskimi pulpitami. Fotoreporterzy zaś – z racji tego, że jako osoby nieprzebadane nie mogą przebywać na poziomie murawy, czyli w strefie zero – ulokowani są w pierwszym rzędzie trybun, co zresztą bardzo sobie chwalą.

– Przypuszczam, że zostanie to po staremu, bo pilnuje się strefy zero. Sektor dla fotoreporterów jest wygrodzony, niestety w ten sposób stracimy kilkadziesiat krzesełek, ale takie są realia. Nadal zdalne będą konferencje prasowe. Chodzi o to, by piłkarze, trenerzy, mieli ograniczony do minimum kontakt z postronnymi osobami. Nasza średnia frekwencja oscylowała dotąd wokół właśnie takiej liczby kibiców, jaką teraz będziemy mogli wpuścić. Pewnie ludzi na trybunach by przybywało, bo wszyscy zdążyliśmy stęsknić się za piłką, ale jesteśmy zadowoleni, że możemy wpuścić 25 procent. To już światełko w tunelu i powiew optymizmu – podkreśla rzecznik GKS-u.

Na zdjęciu: Mamy nadzieję, że wkrótce o meczach rozgrywanych w takiej scenerii będziemy już mogli pisać w czasie przeszłym…
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus