Polacy faworytami na Wielkiej Krokwi

Od początku sezonu postacią numer jeden jest Ryoyu Kobayashi. Japończyk wygrał 9 z 13 konkursów i zdecydowanie prowadzi w „generalce”. Drugiego Kamila Stocha wyprzedza o 468 punktów, trzeciego Piotra Żyłę o 501, a czwartego Dawida Kubackiego o 560.

Niedzielne zawody w Predazzo pokazały jednak, że Kobayashi też jest tylko człowiekiem. 22-latek stanął przed szansą odniesienia siódmego zwycięstwa z rzędu, co nie udało się żadnemu skoczkowi, ale nie sprostał zadaniu. Po słabszej drugiej próbie został sklasyfikowany na siódmej pozycji, a z pierwszej wygranej w karierze cieszył się Kubacki. To właśnie on jest teraz liderem polskiej drużyny. Na podium stał w czterech z pięciu tegorocznych konkursów.

W Predazzo dwukrotnie trzeci był Stoch. Zdobywca Kryształowej Kuli w poprzednim sezonie po nieco słabszym Turnieju Czterech Skoczni wraca do wysokiej dyspozycji. – Już dawno nie czułem takiej lekkości i pozytywnej energii w powietrzu – powiedział o swoim drugim sobotnim skoku.

W niedzielnym konkursie indywidualnym poza Kobayashim najgroźniejszymi rywalami Polaków wydają się Austriak Stefan Kraft, Niemiec Markus Eisenbichler oraz Norweg Robert Johansson. Natomiast w sobotniej rywalizacji drużynowej powinni liczyć się tylko biało-czerwoni oraz Niemcy. W Pucharze Narodów państwa te dzieli 88 punktów. Trzecia Japonia, której dorobek w 75 proc. jest dziełem Kobayashiego, traci już 422 pkt. To będzie dopiero drugi w tym sezonie konkurs drużynowy. Na inaugurację w Wiśle pierwsza była Polska, przed Niemcami oraz Austrią. Zwycięzcy skakali wówczas w składzie: Stoch, Kubacki, Żyła i Jakub Wolny.

Trudno sobie wyobrazić, że trener Stefan Horngacher zrezygnuje, z któregoś z trzech pierwszych wymienionych zawodników. Kto będzie czwartym trudno jednak przewidzieć. W klasyfikacji generalnej Wolny jest 30., Stefan Hula 38., a Maciej Kot 49. Być może, wbrew temu zestawieniu, austriacki szkoleniowiec postawi na Kota. 27-latek od dłuższego czasu zmaga się z kryzysem. Jego kulminacją był Turniej Czterech Skoczni, w którym trzykrotnie nie zdołał nawet przebrnąć kwalifikacji. W niedzielę zajął jednak 25. miejsce – najwyższe w sezonie. Nominacja do drużyny mogłaby dodać mu pewności siebie.

W Zakopanem zabraknie kilku wielkich gwiazd, które obecnie są bez formy. Treningi lub zmagania w Pucharze Kontynentalnym zamiast walki na Wielkiej Krokwi czekają mistrza i wicemistrza olimpijskiego z Pjongczangu Niemca Andreasa Wellingera, Austriaka Gregora Schlierenzauera, Słoweńca Petera Prevca i trzeciego w PŚ 2017/18 Norwega Daniela-Andre Tandego.

Polakom jako gospodarzom przysługuje możliwość wystawienia aż 12 zawodników. Sześcioosobową żelazną kadrę A uzupełnią: Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch, Klemens Murańka, Andrzej Stękała i Przemysław Kantyka.

 

Program PŚ w Zakopanem

Piątek, 18 stycznia
16.00 – oficjalny trening
18.00 – kwalifikacje
Sobota, 19 stycznia
15.00 – seria próbna
16.15 – pierwsza seria konkursu drużynowego
Niedziela, 20 stycznia
15.00 – seria próbna
16.00 – pierwsza seria konkursu indywidualnego

Na zdjęciu: Wygrana w Predazzo czyni Dawida Kubackiego głównym faworytem do zwycięstwa w niedzielnym konkursie na Wielkiej Krokwi.

 

To cała historia polskich skoków…

W zimowej stolicy Polski do tej pory odbyło się 45 konkursów Pucharu Świata. W najbliższy weekend odbędą się dwa kolejne – drużynowy i indywidualny.

Pomysł dyrektora szkoły

Wielka Krokiew została usytuowana na północnym zboczu góry Krokiew w tatrzańskim reglu. Inicjatorem powstania skoczni i jej projektantem był ówczesny zakopiański planista, artysta, społecznik i dyrektor Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem Karol Stryjeński.

W pracach budowlanych brało udział wojsko. Żołnierze za pomocą materiałów pirotechnicznych profilowali zbocze. Według kosztorysu budowa Wielkiej Krokwi kosztowała 20300 ówczesnych złotych, z czego najwięcej kosztowało opłacenie robotników cywilnych (10660 zł), a na materiały budowlane wydano 1130 zł. Za 4500 zł zakupiono parcele pod budowę skoczni.

Pogoda nie dopisała

W dniu otwarcia Wielkiej Krokwi, 22 marca 1925 r. panowały złe warunki pogodowe – była odwilż i padał deszcz. Mimo to odbył się inauguracyjny konkurs, w którym wzięło udział 19 skoczków. Pierwszym rekordzistą zakopiańskiego obiektu został Wojciech Gąsienica-Sieczka, który skoczył na odległość 36 metrów.

Po śmierci Stryjeńskiego skocznia nosiła jego imię aż do 1989 roku, gdy jej patronem został Stanisław Marusarz.

Pierwsze zawody o randze międzynarodowej na Wielkiej Krokwi odbyły się w 1929 r. – były to mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Kolejne zorganizowano pod Tatrami 19 lutego 1939 r. Zakopane gospodarzem MŚ było jeszcze w 1962 roku.

Przed ich rozpoczęciem skocznię przebudowywano, powstał m.in. nowoczesny stadion i trybuny boczne. Natomiast zawody Pucharu Świata po raz pierwszy rozegrano pod Giewontem w 1980 roku. W pierwszym konkursie na Średniej Krokwi triumfował Stanisław Bobak, a następnego dnia na dużym obiekcie najlepszy był Piotr Fijas.

Trzeba było długo czekać

Na kolejną wizytę światowej czołówki Zakopane czekało 10 lat – w 1990 roku zwyciężył słynny Niemiec Jens Weissflog, ale potem znów nastąpiła przerwa, tym razem sześcioletnia. Od 1996 roku konkursy PŚ na Wielkiej Krokwi odbywały się już z udziałem Adama Małysza. Skoczek z Wisły zwyciężył tu cztery razy: w 2002, dwukrotnie w 2005 oraz w 2011 roku.

Wydarzenia z konkursu rozegranego 23 stycznia 2011 roku kibice zapamiętali na długo. Małysz, który wygrał dwa dni wcześniej, przy lądowaniu przewrócił się, ale godnie go zastąpił Kamil Stoch notując wtedy pierwszy w karierze pucharowy triumf.

W XXI wieku obiekt kilkukrotnie był modernizowany. Wielka Krokiew posiada obecnie wymiary K-125 oraz HS 140 i jest największą skocznią narciarską w Polsce. Oficjalny rekord od 27 stycznia 2018 roku należy do Stocha i wynosi 141,5 m. Tego dnia biało-czerwoni po raz pierwszy triumfowali w Zakopanem w konkursie drużynowym.