Polacy w najlepszej szóstce świata!

Po pierwszej fazie mistrzostw nikt chyba nie przypuszczał, że spotkanie z pewną udziału w dalszej części zawodów Serbią, będzie dla biało-czerwonych starciem o być albo nie być w turnieju. Do drugiej fazy przystępowali przecież w wybornej sytuacji, z kompletem punktów i do awansu do Final Six potrzebowali tylko jednej wygranej. Tymczasem gra Polaków kompletnie się załamała i przegrali z Argentyną oraz Francją.  Z Serbią tylko zwycięstwo gwarantowało im pozostanie w turnieju.

 

Powrót Kubiaka

– Mamy ostatnią szansę. Mam nadzieję, że jej nie zmarnujemy. Nie mam pojęcia, co trener Grbić wykombinuje. Musimy wyjść i walczyć. Serbia – jak każda drużyna – jest do pokonania. Gdy gramy dobrze, na swoim poziomie, to jesteśmy w światowej czołówce – mówił przed spotkaniem Mateusz Bieniek, środkowy biało-czerwonych.

Optymistą był też [Vital Heynen], szkoleniowiec naszej drużyny. – Jestem pełen ufności w drużynę. Presja jest olbrzymia, ale po to tu jesteśmy, by takie mecze rozgrywać i… wygrywać – przyznał.

Dobrą wiadomością dla fanów Polaków był powrót do gry Michała Kubiaka. Nasz kapitan w ostatnich dniach miał kłopoty ze zdrowiem i na boisku pojawiał się rzadko. Tym razem wyszedł w podstawowym składzie. – To bardzo ważne, że Michał wraca. On gwarantuje nie tylko odpowiedni poziom sportowy, ale też mentalność. On wierzy w sukces do końca – tłumaczył Heynen.

 

Koncert na parkiecie

Słowa belgijskiego szkoleniowca sprawdziły się. Mając na boisku u boku Kubiaka jego koledzy grali koncertowo. Nie mieli słabych punktów. A wszystko zaczynało się od zagrywki. W polu serwisowym nie wstrzymywali ręki, ale bili ile sił. Imponował zwłaszcza Bartosz Kurek. Gdy on szedł na zagrywkę, przyjmujący rywali trzęśli się jak galareta i seryjnie popełniali błędy. Kurek swoje robił również na ataku, posyłając potężne „ciosy” na stronę Serbów.

Sporo słów uznania należą się też Pawłowi Zatorskiemu. Grał jak profesor. Choć rywale serwowali potężnie, to na naszym libero nie robiło to żadnego wrażenia, tylko perfekcyjnie dogrywał piłkę do Fabiana Drzyzgi.

 

Obojętność Serbów

Serbowie byli bezradni. Jedynie ich środkowi, Marko Podrascanin i Srećko Lisinac, dotrzymywali naszym graczom kroku. Ich mocne zbicia z tzw. „krótkiej” były efektowne i bardzo skuteczne. Rzadko mieli jednak okazję popisywać się swoimi umiejętnościami, bo rozgrywający Nikola Jovović musiał się sporo nabiegać, by w ogóle dojść do piłki. Zmuszony był więc do prostej gry, wystawiając na skrzydła, gdzie już czekał polski blok.

Nikola Grbić, widząc nieporadność swoich gwiazd, zdecydował się na zmianę. Od połowy drugiego seta grali rezerwowi, ale z równie marnym skutkiem. Polacy dominowali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Lepiej atakowali, zagrywali, bronili i przyjmowali. Przede wszystkim jednak po każdej udanej akcji mobilizowali się do jeszcze lepszej gry. Serbowie natomiast ze stoickim spokojem i obojętnością przyjmowali kolejne ciosy. Ani zdobywane punkty, ani tracone nie robiły na nich wrażenia. Czyżby nie zależało im na pierwszym miejscu?

 

Polska – Serbia 3:0 (25:17, 25:16, 25:14)

POLSKA: Drzyzga (2), Szalpuk (15), Nowakowski (8), Kurek (20), Kubiak (11), Kochanowski (6), Zatorski (libero) oraz Konarski, Łomacz. Trener Vital HEYNEN.

SERBIA: Jovović, Ivović (6), Podrascanin (5), Atanasijević (5), Petrić (1), Lisinac (5), Majstorović (libero) oraz Kostić, Luburić (6), Krsmanović (4), Katić, Okolić, Kovacević, Rosić (libero). Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali Andrej Zenowicz (Rosja) i Yuri R. Ramirez Ortiz (Dominikana). [Widzów] 1000.

Przebieg meczu

[I:] 10:7, 15:10, 20:13, 25:17

[II:] 10:6, 15:9, 20:12, 25:16.

[III:] 10:3, 15:7, 20:10, 25:14.

Bohater – Bartosz KUREK.