Polacy z brązem w drużynie! Niemcy mistrzami świata

Biało-czerwoni” prowadzili w konkursie przed skokami ostatniej grupy zawodników, ale Dawid Kubacki przegrał z Karlem Geigerem i Stefanem Kraftem.


Zdecydowanie lepsze warunki niż w piątek podczas konkursu indywidualnego towarzyszyły skoczkom od początku zmagań zespołowych. Padający śnieg zniknął, ale wiatr pod narty nie i już po serii próbnej, kiedy Markus Eisenbichler uzyskał 143 metry, było wiadomo, że już w rywalizacji o medale będą bardzo dalekie skoki. Na 141 metrze wylądował Yukiya Sato, ale to nie Japończycy prowadzili po pierwszej grupie. Bo 139 metrów, w gorszych warunkach, uzyskał Piotr Żyła! Polak potwierdził, że jest w znakomitej formie i świetnie otworzył ten konkurs dla naszego zespołu. Tuż po nim nastąpiła spora sensacja, bo tylko 117 metrów skoczył Marius Lindvik i Norwegowie mieli potężną, bo aż 35-punktową stratą do biało-czerwonych. Nad resztą stawki zapas naszego zespołu nie był już tak duży, ale Andrzej Stękała, drugi w naszym zespole wiedział, że nie może zawieść.

Wspomniany Lindvik skakał w gorszych warunkach od rywali i dlatego przed drugą kolejką podwyższono rozbieg aż o trzy platformy. Skorzystał z tego Naoki Nakamura, który skoczył 129,5 metra, a Japończycy tracili do nas wcześniej tylko 0,6 punktu. Jeszcze dalej – o 6 metrów – wylądował Peter Prevc. A Jan Hoerl, reprezentant Austrii, dołożył jeszcze pół metra (136). Słabiej, 127,5 metra, skoczył Severin Freund, ale i tak zadanie Stękały nie było łatwe. Na dodatek zawodnik z Dzianisza wysoką formę ma już za sobą. Skoczył tylko 122,5 metra i spadliśmy na czwarte miejsce. Ale jeszcze gorzej od „Stękiego” spisał się Norweg. Daniel Andre Tande uzyskał wynik o trzy metry krótszy od Polaka. Nasza strata do Austriaków, którzy zajmowali pierwsze miejsce, wynosiła 18,1 punktu. Ale do trzech Niemców traciliśmy tylko 2,5 „oczka”.

Najdłuższy skok w trzeciej grupie oddał Johann Andre Forfang – 136 metrów. Norwegowie odrobili nieco start, ale niezbyt dużo, bo Eisenbichler wylądował metr bliżej. Trzeci najlepszy wynik, co przyjęliśmy z ulgą, uzyskał Kamil Stoch, który wylądował na 133 metrze. To był znacznie lepszy wynik od Daniela Hunera (129), Keiichiego Sato (128,5) i Domena Prevca (128,5), dzięki czemu nasz zespół awansował na trzecie miejsce. Z niewielką przewagą, 2,2 punktu, nad Japończykami. Skoczek z Zębu zmniejszył też stratę do Austriaków, która przed ostatnią kolejką w pierwszej serii wynosiła 11,1 punktu. W czwartej grupie mieliśmy Dawida Kubackiego, który rywalizował m.in. z… wszystkimi trzema medalistami indywidualnego konkursu z piątku.

A także z piątym wczoraj Anże Laniszkiem. Tuż przed Słoweńcem 135,5 metra skoczył Ryoyu Kobayashi. 1,5 metra bliżej wylądował wspomniany Słoweniec, a Stefan Kraft, mistrz świata, tym razem spisał się słabiej. 130 metrów było wynikiem gorszym od rywali. Tym bardziej, że Karl Geiger, chwile później, uzyskał 133,5 metra i Niemcy objęli prowadzenie. Poprzeczka przed Kubackim została zatem zawieszona wysoko. 131 metrów polskiego skoczka oznaczało utrzymanie trzeciej lokaty. Do liderów traciliśmy na półmetku nadal tyle samo, bo 11,1 punktu, a do drugich Austriaków 7,4 „oczka”. Czwarta Japonia traciła do Polski 1,7, a piąta Słowenia 7,5 punktu. I tylko te pięć zespołów liczyło się w walce o medale, bo Norwegia do podium traciła aż 40,1 punktu.

Mocno finałową serię rozpoczęli skoczkowie z „Kraju kwitnącej wiśni”. 137 metrów zaliczył Yukiya Sato, który aż o 10,5 metra pokonał Słoweńca. Aschenwald, zrobił swoje. Uzyskał 136 metrów i o cztery metry pokonał Paschkego. W związku z tym Austriacy wrócili na prowadzenie, ale kolejny kapitalny skok oddał Piotr Żyła. Zawodnik z Wisły wyrównał swoje osiągnięcie z pierwszej kolejki, uzyskał 139 metra, i Polacy wskoczyli na drugie miejsce. Z kosmetyczną, liczącą zaledwie 0,2 punktu stratą do liderów! To był fantastyczny występ mistrza świata z normalnej skoczni, który umocnił nasz zespół na podium. Wciąż jednak przewaga nad czwartą Japonią nie była duża, bo wynosiła 7,1 punktu.

Druga grupa, w związku z tym, że mieliśmy w niej najsłabszego w zespole Stękałę, wydawała się wręcz newralgiczną w tej rywalizacji. Nakamura spisał się słabiej niż w pierwszej serii. 126,5 metrów Japończyka było jednak sporym wyzwaniem dla Polaka. Podobnie, zresztą, jak 126 najstarszego z braci Prevców i 126,5 Hoerla. 123 metry skoczył Freund i przynajmniej na tyle samo liczyliśmy w wykonaniu Polaka. Stękała zebrał się w sobie, uzyskał 127 metrów i biało-czerowni – po sześciu grupach zawodników – znów objęli prowadzenie! O 0,9 punktu przed Austriakami! Ważniejsze było jednak chyba to, że nad Niemcami, którzy wypadli z podium, mieliśmy niemal 11 punktów zapasu.

Na dwie grupy przed końcem rywalizacji emocje zaczęły sięgać zenitu. W walce o medale pozostały już tylko cztery zespoły, bo odpadli z niej Słoweńcy. Pierwszy z ważnych zawodników, Keiichi Sato, wylądował na 130 metrze. Austriak, czyli Daniel Huber, pokonał Japończyka o pół metra, a kapitalny skok, 138,5 metra, oddał Markus Eisenbicher. Niemiec rzucił wyzwanie Kamilowi Stochowi. Trzykrotny mistrz olimpijski miał gorsze warunki od Niemca, uzyskał jednak 132,5 w pięknym stylu i Polska utrzymała prowadzenie! O punkt przed Niemcami i 7 punktów przed Austriakami. Japończycy tracili do nas 13,8 punktu, a do końca pozostała jeszcze tylko jedna grupa zawodników.

Ryoyu Kobayashi nie zaatakował podium. Uzyskał 128,8 metra i nie mógł poważnie zagrozić reszcie stawki. Stefan Kraft spowodował, skokiem na 133 metr, że Austriacy byli już pewni medalu. Do końca pozostali jeszcze tylko Karl Geiger i Dawid Kubacki. Jako pierwszy skakał Niemiec i spisał się znakomicie. Uzyskał 136 metrów, a jego drużyna pewnie objęła prowadzenie. Polak miał arcytrudne zadanie. By utrzymać prowadzenie potrzebował skoczyć 137,5 metra, a wylądował… 10 metrów bliżej. Miał złe warunki i 127,5 metra oznaczało, że biało-czerwoni przegrali nie tylko z Niemcami, którzy zdobyli złoto, ale też z Austriakami. Brązowy medal, to jednak duży sukces biało-czerwonych. Czwarty raz w historii Polacy stanęli na podium mistrzostw świata w konkursie drużynowym.


Konkurs drużynowy, HS 137
1. Niemcy 1046,6 (Pius Paschke, Severin Freund, Markus Eisenbichler, Karl Geiger), 2. Austria (Philipp Aschenwald, Jan Hoerl, Daniel Huber, Stefan Kraft) 1035.5, 3. Polska (Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch, Dawid Kubacki) 1031.2, 4. Japonia 1017.5, 5. Słowenia 1010, 6. Norwegia 974.1.


Fot. Rafał Rusek/Pressfocus