Polityka Piasta (nie) tyka?

W cieniu działalności sportowej klubu, rozgrywa się gra o wpływy w spółce i wizję dalszej działalności.

W czwartkowym wydaniu „Dziennik Zachodni” poinformował – opierając się na wypowiedziach komisarza Gliwic, powołanego do czasu wyborów nowego prezydenta miasta – o zmianach w statucie spółki Gliwicki Klub Sportowy „Piast” SA.

Otóż podczas wrześniowego Walnego Zgromadzenia, wszyscy właściciela klubu (miasto Gliwice, Zbigniew Kałuża i Stowarzyszenie GKS Piast) opowiedzieli się za zmianą w statucie, która reguluje kwestię wyboru Rady Nadzorczej. A w niej zasiadają dwie osoby wskazane na walnym przez miasto.

Wbrew twierdzeniom pełniącego obowiązki komisarza Gliwic Janusza Moszyńskiego, który twierdził że miasto straciło kontrolę nad klubem, Gliwice nadal są większościowym udziałowcem Piasta i nadal ma duży wpływ na sytuację w spółce.

Tyle, że w tle jest polityka, a konkretnie styczniowe wybory na prezydenta miasta. I jak zwykle nie oznacza to nic dobrego dla sportowej organizacji.

Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy grupa skupiona wokół Janusza Moszyńskiego była zainteresowana szybkim przejęciem wpływów w Piaście. Już od wielu tygodni w kuluarach można było usłyszeć, że radny PiS w Sejmiku Województwa Bartłomiej Kowalski miałby zostać przewodniczącym Rady Nadzorczej Piasta, zaś były prezes HK GKS Katowice oraz były rzecznik prasowy Piasta – Przemysław Plisz – prezesem spółki. Spekulowano także o zmianie na stanowisku dyrektora sportowego, a kandydatem miał być Jarosław Kaszowski.

Stabilizacja sportowa i finansowa

Stąd też doszło do zmiany statutu spółki. W klubie tłumaczą, że w taki sposób chciano zabezpieczyć się przed politycznymi siłami i wpływami. Przy Okrzei usłyszeliśmy, że Piast niczego innego nie potrzebuje, jak stabilizacji. Fakty są niezaprzeczalne. Gliwicki klub ma za sobą najlepszy rok w historii, zarówno jeśli chodzi o aspekt sportowy, jak i finansowy. To zasługa zarówno sztabu szkoleniowego, dyrektora sportowego, jak i władz klubu. Co warte podkreślenia spółka drugi rok z rzędu zanotowała wynik dodatni, odnotowując zysk. Klub został wyprowadzony na prostą i działa bardzo stabilnie. Ponadto, dzięki letnim transferowym oraz nowym sponsorom, wzrósł budżet klubu. – Zmiana statutu miała na celu ochronę interesów spółki przed wpływami politycznymi, w tym przede wszystkim ze strony komisarza zarządzającego miastem – przekonuje były wiceprezydent Gliwic Mariusz Śpiewok.

Nielegalne wejście na mecz?

Przy okazji w gliwickim klubie usłyszeliśmy, że kandydat na prezydenta Gliwic Kajetan Gornig oraz radny sejmiku Bartłomiej Kowalski mogą mieć kłopoty. Mieli oni bowiem wejść na mecz ligowy Piasta z Jagiellonią Białystok bez imiennych biletów wstępu, a na strefę VIP obaj dostali się, posługując się cudzymi karnetami. Przy Okrzei nie chcą rozmawiać na ten temat, a jedynie potwierdzają, iż takie zdarzenie miało miejsce i zostały podjęte stosowne czynności.

Kajetan Gornig opowiada. – Ostatnio chodzę na mecze Piasta na sektor K, może ze dwa razy byłem na sektorze VIP. Nie pamiętam dokładnie, ale zawsze jestem kilkukrotnie sprawdzany przed wejściem i wszystko było w porządku. Jestem przekonany, że jest to odwet za krytykę niskiej frekwencji na meczach i kwestii utraty kontroli nad klubem przez miasto na rzecz prywatnego akcjonariusza – mówi nam kandydat na prezydenta Gliwic.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze, a klub zgromadził materiał dowodowy w postaci zapisu z monitoringu stadionowego oraz danych z systemu biletowego. Trzeba pamiętać, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, wejście na teren imprezy masowej bez biletu uprawniającego do wejścia czy posłużenie się cudzym dokumentem jest traktowane jak przestępstwo i grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet pozbawienia wolności oraz zakazem stadionowym.

Jak widać potwierdza się zasada, że im polityka dalej od sportu, tym lepiej…