Polonia Bytom. Faworyt zrobił swoje

Niebiesko-czerwoni nie mieli większych problemów z odniesieniem zwycięstwa i już po 1. kolejce na wszystkich spoglądają z góry.


Bytomianie mogli mieć w pamięci trzy poprzednie starty sezonu bez kompletu punktów oraz marcowe spotkanie z Wartą (2:4), ale w sobotę wychodzili na boisko z „czystymi” głowami. O tym, że dziś stanowią zupełnie inny zespół niż przed paroma miesiącami chcieli udowodnić wraz z pierwszym gwizdkiem. Nie minęło 180 sekund, a Dawid Wolny ruszył do piłki zagranej przez Lucjana Zielińskiego i strzałem pod poprzeczkę wzbudził entuzjam na trybunach.

Napastnik, który w zeszłym sezonie regularnie notował dublety, w 26 min podtrzymał tendencję, zamieniając na gola rzut karny podyktowany za faul Oskara Natorskiego na Michale Bedronce. Wkrótce obrońca Polonii potwierdził przydatność pod bramką rywala, główkując po wrzutce Patryka Stefańskiego.

W II połowie obraz gry nie uległ zmianie, jednak mimo kolejnych okazji, golkiper Warty długo bronił dostępu do bramki. Pokonać pozwolił się dopiero w doliczonym czasie gry, a kropkę nad „i” postawił Filip Żagiel. Wracający po wiośnie spędzonej w Ruchu Chorzów zawodnik skierował piłkę do pustej bramki, korzystając z podania Dawida Krzemienia.

– Popełniamy jeszcze błędy, na ich poprawę przyjdzie czas, jednak trudno nie cieszyć się z takiego zwycięstwa. Nowe otwarcie, nowi ludzie, nowy trener… Budujemy nową jakość tego zespołu – stwierdził po swoim debiucie trener Polonii, Ryszard Wieczorek.

Całkowita dominacja gospodarzy nie pozwoliła odmłodzonej drużynie z Gorzowa Wielkopolskiego na zbyt wiele. Dopiero płaskie strzały Brajana Burzyńskiego i Daniela Czerwińskiego mogły sprawić problemy Szymonowi Gniełce, który do przerwy był praktycznie bezrobotny.

– Wiele było porównań do marcowego spotkania… Uważam, że tym razem zagraliśmy trzykrotnie lepiej niż w marcu, lecz wynik to katastrofa. Graliśmy odważnie, za co zostaliśmy skarceni. Szkoda, że momenty, w których agresywniej staraliśmy się odbierać piłkę rywalom, miały miejsce dopiero po przerwie – skomentował szkoleniowiec gości, Mateusz Konefał.

Warto dodać, iż na obiekcie przy Frycza-Modrzewskiego pojawił się komplet publiczności, żywiołowo reagujący na boiskowe wydarzenia. – Jestem przekonany, że w tym sezonie nie zagramy już meczu z tak fantastyczną oprawą – zakończył będący pod wrażeniem atmosfery trener Warty.

Mateusz Skutnik


Polonia Bytom – Warta Gorzów Wielkopolski 4:0 (3:0)

1:0 – Wolny, 3 min, 2:0 – Wolny, 26 min (karny), 3:0 – Bedronka, 30 min (głową), 4:0 – Żagiel, 90+1 min

POLONIA: Gniełka – Bedronka, Zubkow, Lipp – Budzik (63. Andrzejczak), Wuwer, Gajda (80. Konieczny), Zejdler – Stefański (63. Krzemień), Wolny (73. Tkaczuk), Zieliński (73. Żagiel). Trener Ryszard WIECZOREK.

WARTA: Natorski – Gajda, Siwiński, Majerczyk (55. Grudziński) – Bielawski, Marchel, Gardzielewicz (69. Ufir), Zdzichowski (46. Czerwiński) – Jachno, Krauz, Kasprzak (46. Burzyński). Trener Mateusz KONEFAŁ.

Sędziował Konrad Gawroński (Łódź). Widzów 500.

Żółte kartki: Zdzichowski, Bielawski.


Na zdjęciu: Michał Bedronka (z prawej) najwyraźniej pozazdrościł dwóch goli Dawidowi Wolnemu (z lewej) i również postanowił wpisać się na listę strzelców.

Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom