Polonia przegrała z rezerwami Zagłębia. Gdzie ta wiara?

Polonia – Zagłębie II Lubin 1:2. Bytomianie przegrali pierwszy w sezonie mecz przed własną publicznością, która zamiast wesprzeć zespół wolała domagać się odejścia trenera Kamila Rakoczego.


– Ta liga jest taka, że jeśli nie damy z siebie więcej niż przeciwnik, to nie będziemy wygrywać nawet z tak młodym zespołem jak Zagłębie – denerwował się Dawid Krzemień, kapitan Polonii. Choć przegrała w roli gospodarza pierwszy raz od blisko roku, to wczoraj podczas jej premierowego w sezonie występu przed własną publicznością atmosfera była taka, że powietrze można było kroić nożem.

Chcą głowy trenera

Nie zmienił tego klimat meczu przyjaźni – na stadion Szombierek dotarła grupa fanów Zagłębia, którzy wcześniej świętowali zwycięstwo ekstraklasowego zespołu w Gliwicach. Gdy lubińskie rezerwy wyszły na prowadzenie, kibice Polonii zaprzestali dopingu. Zgoda, że kiepski start sezonu może rozczarowywać, ale aż taką frustrację względem zespołu przeżywającego pierwszy od dawna kryzys trudno zrozumieć. Kibice cieszyli się z… wygranej wraz z młodym zespołem Zagłębia, a wygwizdali swoich zawodników. „To jest Polonia, a nie jakieś wypizdowie” – krzyknął ktoś. Najmocniej obrywało się Kamilowi Rakoczemu – szkoleniowiec, pod którego wodzą niebiesko-czerwoni uzyskali dwa wicemistrzostwa III ligi, stał się persona non grata. Dwa ostatnie zwycięstwa, z Karkonoszami i Stalą, najwyraźniej nie wpłynęły już na tych, którzy wczoraj nawoływali go do odejścia. Bytomscy kibice lubią śpiewać „cała wiara zawsze razem”. W tym sezonie ani to wiara, ani razem…

Bezzębni

Podopieczni Kamila Rakoczego ponieśli 4. w rundzie porażkę, choć doskonale zaczęli ten mecz. Patryk Stefański po podaniu Krzysztofa Hałgasa uderzył mocno lewą nogą i piłka wpadła pod poprzeczkę lubińskiej bramki. Mimo takiego otwarcia widać było, że to nie jest ta Polonia, która seryjnie wygrywała w poprzednich sezonach. Miała problemy ze stwarzaniem okazji, sztab szkoleniowy mimo nieobecności kontuzjowanego Damiana Celucha na pozycji napastnika próbował aż trzech zawodników – Grzegorza Ochwata, Stefańskiego i Jarosława Czernysza, co dowodziło pewnej bezradności. Na domiar złego, defensywa bez pauzującego za kartki Michała Bedronki w prosty sposób pozwoliła młodzieży Zagłębia strzelić 2 gole. Wyrównanie padło, gdy Mateusz Kizyma zamknął płaskie dogranie Dawida Hanca, a losy spotkania rozstrzygnął strzał Bartłomieja Kłudki, który z pomocą rykoszetu przelobował Dominika Brzozowskiego.

Młodzież wytrzymała mentalnie

W II połowie bytomianie mieli inicjatywę, ale goście mądrze się bronili. – Jestem zadowolony z mojej młodej drużyny, że wytrzymała mentalnie. Przyszło sporo kibiców, dla niektórych chłopaków to było coś nowego i widziałem po nich tremę. Cieszę się z wyniku, ale nie do końca z gry, bo daliśmy się zepchnąć; mam jednak wrażenie, że świadomie, by czekać na swoje sytuacje, które w końcówce rzeczywiście były – stwierdził Jarosław Krzyżanowski, trener rezerw „Miedziowych”.

Polonia Bytom – Zagłębie II Lubin 1:2 (1:2)

1:0 – Stefański, 8 min, 1:1 – Kizyma, 17 min, 1:2 – Kłudka, 36 min

POLONIA: Brzozowski – Budzik, Radkiewicz, Belica, Hałgas (60. Górka) – Konieczny (46. Wuwer) – Stefański, Krzemień, Płonka, Andrzejczak (65. Czernysz) – Ochwat (46. Iwanek, 84. Wróbel). Trener Kamil RAKOCZY.

ZAGŁĘBIE II: Wierauch – Kłudka, Lepczyński (69. Rogalski), Posmyk, Hanc – Kizyma, Łakomy – Masiak (59. Laskowski), Dudziński, Kunsztal – Sławiński (79. Bogacz). Trener Jarosław KRZYŻANOWSKI.

Sędziował Daniel Kruczyński (Żywiec). Widzów 500. Żółte kartki: Konieczny, Budzik, Radkiewicz – Kizyma.


Na zdjęciu: Mateusz Kizyma (z lewej) i Patryk Stefański zdobyli po bramce, ale powody do radości miał ostatecznie tylko kapitan rezerw Zagłębia.
Fot. Maciej Grygierczyk