Polonia Bytom – Górnik II Zabrze. Znowu minus sześć

Niespodzianka na stadionie Szombierek. Bytomianie ulegli zabrzańskiej młodzieży, komplikując swoje położenie w walce o awans. Mieli sporo zastrzeżeń do pracy sędziów.


Nie tak miało być. Zamiast po trzech z rzędu zwycięstwach pójść za ciosem i trzymać 3-punktowy dystans do lidera z Lubina, który dziś wygrał, bytomianie ponieśli porażkę w zaległej konfrontacji z rezerwami Górnika.

– Jesteśmy strasznie zawiedzeni. Nie zasłużyliśmy na przegraną. Zaważyły proste błędy i nad tym ubolewam, bo zespół całkiem nieźle się prezentował – smucił się Kamil Rakoczy, trener Polonii.

To nie wina sędziów

Emocji było co niemiara, a gospodarze w trakcie meczu i po jego zakończeniu nie kryli pretensji do sędziów. Przy Frycza-Modrzewskiego słyszało się, że znając obsadę, prosili wręcz związek, aby wyznaczył na to spotkanie innych rozjemców. Maciej Kuropatwa z Rudy Śląskiej pokazał zawodnikom 6 kartek, nieraz podbiegał też do sztabu gospodarzy, karząc Tomasza Włokę, Dawida Mroza i Dawida Jóźwiaka, którego wyrzucił nawet z ławki.

– Czy czujemy się skrzywdzeni? Trochę tak. Skoro pan sędzia widzi rękę Norberta Radkiewicza, nabitego z metra, gwiżdżąc bez zastanowienia karnego, a nie widzi ręki zawodnika Górnika, albo mówi „grać dalej”, gdy rywal pakuje się w będącego tyłem do bramki Dawida Wolnego… Podkreślę jednak, że można było z tego meczu wyciągnąć więcej i to nasza wina, a nie sędziów, że nie zdobyliśmy punktów – mocno akcentował szkoleniowiec Polonii, a do wysokiej temperatury tego spotkania z pewnością dorzucili się kibice, którzy zakończyli trwający od września bojkot, wracając w zorganizowanej grupie i tworząc na trybunach „młyn”.

Pudło z 3 metrów

Pierwszy raz stracili cierpliwość, krzycząc „k… mać, Bytom grać!”, po upływie dwóch kwadransów. Niebiesko-czerwoni przegrywali wtedy 0:1 – od 7 minuty, gdy karnego wykorzystał Michał Rostkowski. Sprokurował go Dominik Brzozowski, faulując Alana Lubaskiego, ale najwięcej na sumieniu miał Michał Maj, który stracił piłkę na swojej połowie. W 32 minucie zabrzanie mieli… jedenastkę nr 2. Doświadczony Marcin Wodecki zamiast do siatki, trafił jednak w poprzeczkę.

Na 0:2 podwyższył Lubaski, dobijając strzał Bartłomieja Korbeckiego. Polonia błyskawicznie złapała kontakt za sprawą Sebastiana Pączki, który przymierzył w dolny róg. I szukała wyrównania. Paweł Sokół znakomicie obronił strzał Michała Płonki, a w 90 minucie Pączko do bramki powinien dorzucić asystę. Jakub Trojanowski po jego dograniu przeniósł piłkę nad poprzeczkę z dosłownie 3 metrów, dlatego zabrzanie po końcowym gwizdku mogli z satysfakcją odśpiewać na środku boiska „Cały świat już wie…”.

Stają się pewniejsi

– Chłopaki po zwycięstwach z takimi przeciwnikami stają się pewniejsi siebie. To był dla nich bardzo fajny mecz. Na naszych meczach w Mikulczycach nie ma kibiców, dopingu. Taka otoczka to była dla nich nowość – przyznawał trener Piotr Gierczak.

– Graliśmy solidnie, blisko siebie, kompaktowo. Może nieco zbyt mało utrzymywaliśmy się przy piłce, nasza gra do przodu była szarpana, ale wynik cieszy – dodawał szkoleniowiec rezerw Górnika, które tej wiosny jeszcze nie przegrały. Bytomianie zaś potknęli się po raz drugi. Awans znów się oddalił, rezerwy Zagłębia odjechały na 6 punktów.

– Skomplikowaliśmy sobie sytuację. Musimy szybko pozbierać się przed sobotnim meczem ze Stalą Brzeg – zaznaczał Kamil Rakoczy, który martwił się nie tylko porażką, ale też zdrowiem Daniela Iwanka, który opuścił boisko z urazem kostki.

Polonia Bytom – Górnik II Zabrze 1:2 (0:1)

0:1 – Rostkowski, 7 min (karny), 0:2 – Lubaski, 66 min, 1:2 – Pączko, 68 min.

POLONIA: Brzozowski – Budzik, M. Maj (59. Pączko), Radkiewicz, Hałgas (80. Górka) – Wuwer (46. Stefański) – Andrzejczak, Konieczny, Tkaczuk (67. Płonka), Iwanek (59. Trojanowski) – Wolny. Trener Kamil RAKOCZY.

GÓRNIK II: Sokół – Pawlak, Surowiec, Winglarek, Liszka – Rostkowski (84. Juritka), Skała, Okaj (56. Korbecki), Ziółkowski (73. Pranica) – Wodecki (84. Całka) – Lubaski. Trener Piotr GIERCZAK.

Sędziował Maciej Kuropatwa (Ruda Śląska). Widzów 400. Żółte kartki: Iwanek, Pączko, Wolny – Pawlak, Sokół, Ziółkowski.


Na zdjęciu: Zabrzanie (z prawej Daniel Liszka) znaleźli sposób na wicelidera z Bytomia, choć ten narzekał, że Dawid Wolny nie zawsze był powstrzymywany w zgodzie z przepisami…
Fot. Maciej Grygierczyk