Polonia Bytom. Jeszcze bez nerwowych ruchów

Po trzech porażkach z rzędu Polonia Bytom przygotowuje się do pierwszego w tym sezonie domowego meczu – z beniaminkiem z Jeleniej Góry. Zespół na pewno poprowadzi w nim Kamil Rakoczy.


W Polonii nie zapadną w tym tygodniu żadne strategiczne decyzje, a w sobotnim meczu z Karkonoszami Jelenia Góra drużynę nadal prowadzić będzie trener Kamil Rakoczy. W klubie uznano, że trzy z rzędu wyjazdowe porażki do zera – z LKS-em Goczałkowice, Cariną Gubin i Górnikiem II Zabrze – to nie jest jeszcze moment na zmianę trenera, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że nie można powiedzieć, aby działo się coś złego na linii szatnia-sztab szkoleniowy. Rakoczy, prowadzący zespół od ponad dwóch lat, otrzyma zatem szansę wyciągnięcia drużyny z kryzysu, jakiego za jego kadencji bytomianie jeszcze nie mieli.

Czują się lepsi

Dwa kolejne przegrane mecze zdarzyły się tylko raz – na samym początku jego pracy, w premierowych kolejkach sezonu 2019/20, z Foto-Higieną Błyskawicą Gać i Ślęzą Wrocław. Polonia była wtedy beniaminkiem, dopiero wracała do III ligi. Teraz uchodziła za faworyta nr 1 do awansu i tym bardziej szokują jej słabe wyniki – nawet jeśli zaznaczymy, że wszystkie dotychczasowe spotkania rozgrywała na wyjazdach, jako że budynek klubowy na stadionie Szombierek przechodzi remont i trudno byłoby na nim organizować mecz III ligi.

O ile porażkę w Goczałkowicach można jeszcze było przyjąć, zważywszy na siłę rywala, przewodzącego obecnie tabeli, a tę w Gubinie – nieskutecznością, pechem, to niedzielny występ Polonii w Zabrzu świadczył o tym, że z drużyną dzieje się coś niedobrego. Przegrana 0:2 z młodzieżą Górnika była w pełni zasłużona.

– Graliśmy nieźle, ale nie graliśmy cierpliwie – analizował obrońca Michał Bedronka. – Gdy dostaliśmy gonga, ciężko było nam się podnieść. Naprawdę bardzo chcieliśmy, ale nie wychodziło, ciężko nam było cokolwiek w tym meczu zrobić. Brakuje nam kropki nad „i”. Mamy kontrolę nad grą, przedostajemy się w pole karne przeciwnika, ale brakuje ostatniego podania. Czujemy się lepsi, a nie potrafimy tego udokumentować. Obiecuję wszystkim, że w następnym meczu damy z siebie wszystko, co mamy i postaramy się go wygrać. Punkty są nam bardzo potrzebne i zrobimy wszystko, by je zdobyć – dodaje obrońca Polonii.

Operacja trudna do przeprowadzenia

Polonia nie radzi sobie w roli faworyta, a przecież latem wszystko zdawało się układać po jej myśli. Drużyna o stabilnym składzie, która dwa poprzednie sezony kończyła na 2. miejscu, za plecami Śląska II Wrocław, a następnie Ruchu Chorzów, została jeszcze wzmocniona. Z podstawowej jedenastki straciła tylko Filipa Żagla, w zamian skrzydła uzupełnili Konrad Andrzejczak, Jarosław Czernysz i Daniel Iwanek, a obronę zasilił Marek Krotofil. Trener Rakoczy ma komfort wyboru dwóch zawodników na każdą pozycję.

Tym, którzy najchętniej „ukrzyżowaliby” już szkoleniowca, warto chyba też odświeżyć pamięć. Z 59 meczów pod jego wodzą, Polonia w III lidze przegrała tylko 13, zdobyła 118 punktów i 121 bramek, prezentując atrakcyjny futbol. Operacja zmiany szkoleniowca w klubie z Olimpijskiej to rzecz, którą pod pewnymi względami wręcz trudno sobie wyobrazić.

Sztab – nie tylko Kamil Rakoczy, ale też asystenci Tomasz Włoka i Dawid Mróz czy trener bramkarzy Mirosław Kuczera – są ściśle powiązani również z akademią Polonii. To wszystko stanowi system naczyń połączonych, który trudno byłoby zburzyć jedną decyzją, jednym słowem, jedną kartką z wypowiedzeniem. Poza tym Rakoczy po prostu zapracował przez dwa lata na to, by otrzymać szansę wyjścia z kryzysu.

Zwiększą siłę ognia?

Klimat wokół Polonii zrobił się taki, że pod pewnymi względami nawet dobrą informacją dla zespołu jest fakt, iż zagra kolejny mecz bez udziału publiczności. W sobotę przy Olimpijskiej podejmie beniaminka z Jeleniej Góry. To będzie sądny tydzień, bo 8 września pojedzie do Brzegu, a w kolejną niedzielę zmierzy się – prawdopodobnie już na Szombierkach – z rezerwami Zagłębia Lubin.

Trudno uderzać w patetyczne tony, ale te trzy spotkania zadecydować mogą, czy niebiesko-czerwoni włączą się jeszcze do walki o awans. W tej lidze straty odrabiać jest niełatwo, a ta do Goczałkowic i Ślęzy jest już 9- i 8-punktowa. Kolejna dobra wiadomość to ta, że być może do dyspozycji sztabu będzie już wracający po kontuzji prawy obrońca Dominik Budzik, którego rzekome złamanie kości strzałkowej podczas meczu w Gorzowie Wielkopolskim, jedynego dotąd wygranego (2:0) przez Polonię, okazało się silnym stłuczeniem.

W końcówce okienka klub rozgląda się jeszcze za wzmocnieniami, za zwiększeniem siły ognia, ale nie jest to łatwe. Trzeba więc szukać rozwiązań „wewnętrznych” – w niedzielę w Zabrzu do ataku z drugiej linii przesunięty został Patryk Stefański, a Damian Celuch wszedł na murawę z ławki. Efektu to nie przyniosło, ale w najbliższy weekend nie będzie już zmiłuj się. Inny scenariusz niż pokonanie beniaminka z Dolnego Śląska w grę wchodzić nie może.


36 ZWYCIĘSTW w 59 ligowych meczach pod wodzą trenera Kamila Rakoczego odnieśli niebiesko-czerwoni.


Na zdjęciu: Michał Bedronka (przy piłce) i jego koledzy obiecują, że w najbliższym spotkaniu dadzą z siebie wszystko.

Fot. Facebook/Polonia Bytom