Polonia Bytom. Junior ruszył pod Wawel

Mając niespełna 15 lat zagrał w sparingu pierwszej drużyny Polonii Bytom, a teraz grać będzie w Centralnej Lidze Juniorów w barwach Wisły. Bytomianie sprzedali do Krakowa pomocnika Franciszka Stachonia i cieszą się z postawy Mariusza Fornalczyka w Pogoni Szczecin.


Kolejny zawodnik rusza z Bytomia w wielki świat. Franciszek Stachoń, pomocnik z rocznika 2005, został sprzedany przez Polonię Bytom do Wisły Kraków.

– Wisła od dłuższego czasu wyrażała zainteresowanie Frankiem. Rozmawialiśmy intensywnie z nią, rodzicami, doradcami czy samym Frankiem już przed sezonem. Zdecydowaliśmy, że dobrze będzie, jeśli jeszcze przez pewien czas z nami zostanie. Ten czas teraz dobiegł końca. Musimy sobie szczerze powiedzieć, że dla dobra chłopaka, patrząc na jego rozwój, w tej chwili Polonia nie jest już w stanie dać mu więcej – mówi Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy klubu z Bytomia.

Nie był gotowy

Stachoń trafił do Polonii z Promotora Zabrze. Mimo tak młodego wieku, miał już styczność z III-ligowym zespołem. – Rok temu, w zimowym sparingu z RKS-em Radomsko, wszedł na ostatnie 20 minut. Na meczu był trener Łuczywek i trafił na konsultację reprezentacji Polski. Franek znajdował się w kadrze I drużyny, ale wiele aspektów – fizyczność, motoryka – sprawiały, że nie był jeszcze gotowy na regularne treningi z seniorskim zespołem.

Dlatego w okresie zimowym doszliśmy do wspólnych wniosków, że najlepsze rozwiązanie to przeniesienie się do Krakowa. Wiem, że Wisła ma plan na Franka, dyskutowaliśmy o tym z dyrektorem Kołaczykiem – opowiada Tomasz Stefankiewicz.

Stachonia opisuje tak: – To „ósemka”, a w naszym systemie gry nie ma takiej pozycji. Stawiamy na „szóstkę” i dwie „dziesiątki”. Franek zawsze był dużym talentem, ale też stanowił pewną niewiadomą, jak odnajdzie się w innym systemie. Rozpatrywany byłby pod kątem I drużyny jako „szóstka”. Grał przede wszystkim w juniorach młodszych u trenera Rakoczego, zaliczył kilka spotkań w juniorach starszych.

Lata zaniedbań

Polonia z upływem czasu coraz mocniej dba o akademię, ale na efekty trzeba jeszcze poczekać. Szkolenie byłoby efektywniejsze, gdyby klub posiadał przedstawiciela (albo przedstawicieli) w Centralnej Lidze Juniorów czy też I lidze wojewódzkiej juniorów starszych. Niebiesko-czerwoni grają jednak niżej.

– Gdybyśmy stwarzali inne warunki – posiadali zespoły w Centralnych Ligach Juniorów, zajmowali czołowe lokaty w I ligach wojewódzkich – szansa rozwoju byłaby dla takich zawodników większa. Nie kryjemy się z tym, że w zakresie rozwijania akademii mamy wiele pracy przed sobą. To projekt na lata.

Nie jesteśmy do końca zadowoleni, gdy tacy zawodnicy jak Franek opuszczają Polonię, ale teraz rozbrzmiewają reperkusje lat zaniedbań szkolenia w Bytomiu. Minie sporo czasu, nim to odbudujemy i staniemy się akademią z prawdziwego zdarzenia. Podkreślę, że nie mamy żadnych zastrzeżeń do pracy naszych trenerów, jestem pełen uznania dla ich pracy. Idziemy w dobrą stronę.

Ruchy miasta, rozbudowa infrastruktury sportowej to dla nas bardzo ważny kierunek i sygnał, że w Bytomiu będzie się stawiać na młodzież. Bardzo się cieszymy i liczymy, że w następnych latach będą pojawiać się kolejni tacy zawodnicy jak Stachoń czy Mariusz Fornalczyk, odchodzący do ekstraklasy czy ekstraklasowych akademii – podkreśla dyrektor Stefankiewicz.

Pokaźna suma

Większa renoma akademii wiązałaby się też z lepszą pozycją negocjacyjną przy transferach. Ale w Bytomiu i tak nie narzekają. – To kolejny transfer gotówkowy, dość pokaźna suma wpadła na nasze konto. Musimy patrzeć na to, aby budować stronę przychodową spółki. Wiem, że nie wszyscy są szczęśliwi, gdy akademie oddają swoich zdolnych wychowanków, ale taka jest realna ocena Polonii, że wyróżniający się juniorzy muszą trafiać wyżej, aby się rozwijać – zaznacza nasz rozmówca.

Stachoń z Polonii odszedł, ale niedawno Stachoń do Polonii też… wrócił. – Starszy brat Franka, Kacper z rocznika 2002, był w Cracovii. Teraz odbudowuje się po kontuzji więzadeł, gra w juniorach starszych, zaczyna wchodzić na odpowiednie obroty. Być może podczas sobotnich sparingów I drużyny (z LKS-em Bełk i Dramą Zbrosławice – dop. red.) dostanie swoje minuty do rozegrania – zdradza Tomasz Stefankiewicz.

Europejska motoryka

A skoro o wychowankach Polonii mowa… Tym bytomskim kibicom, którzy oglądali ostatnią kolejkę ekstraklasy, zapewne mocniej zabiły serca, gdy w końcówce meczu z Wisłą Kraków w składzie Pogoni Szczecin pojawił się Mariusz Fornalczyk. Do Szczecina trafił z Olimpijskiej ostatniego lata. W piątek zaliczył trzeci i najlepszy dotąd występ w lidze.

– Wszyscy doskonale znamy walory Mariusza. Gdy finalizowany był jego transfer do Pogoni, mieliśmy świadomość, że jeśli będzie odpowiednio prowadzony, to prędzej czy później pokaże swoje walory w ekstraklasie, bo jego motoryka jest na poziomie europejskim. Jak widać, trochę to trwało, skoro musiało minąć ponad pół roku, byśmy doczekali się pierwszego godnego odnotowania występu Mariusza. To było 10 minut, które pokazało, że można wejść do polskiej ligi bez kompleksów, wygrać na skrzydle 5 z 6 pojedynków, pokazać się z bardzo dobrej strony.


Czytaj jeszcze: Dobrze wrócić na Śląsk

Jestem pełen wiary w umiejętności Mariusza i w to, że trener Kosta Runjaić ma na niego pomysł. Trzymamy kciuki za naszego wychowanka, pozostaję zresztą z nim w kontakcie i powtarzam, że cierpliwość jest najważniejsza. Mariusz zna swoją wartość i wie, że przyjdzie moment, kiedy będzie stanowił o sile swojej drużyny – wyraża nadzieję dyrektor bytomskiego klubu.



Na zdjęciu: 16-letni skrzydłowy Pogoni Mariusz Fornalczyk w piątek zrobił świetną reklamę Polonii, której jest wychowankiem. Czy jego śladem pójdzie wkrótce Franciszek Stachoń?
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus