Polonia Bytom. Krok ku wicemistrzostwu

Bytomianie utrzymali punkt przewagi nad Ślęzą, z którą prowadzili od 2 minuty, ale finalnie musieli uszanować remis.


Podział punktów w meczu dwóch drużyn uzupełniających skład III-ligowego podium mógł najbardziej ucieszyć niekwestionowanego lidera rozgrywek, czyli Ruch, któremu brakuje już tylko 6 punktów, by przypieczętować awans. Owszem, regulamin zakłada co prawda, że nie liczy się bilans bezpośrednich spotkań (ten chorzowianie mają lepszy od bytomian), a różnica bramek, ale i ona jest dziś miażdżąca (+57, przy +33 Polonii). Kto wie, czy korki od szampanów nie wystrzelą jeszcze w maju, za 2 tygodnie, gdy „Niebiescy” zawitają do Tarnowskich Gór.

Miało być 0:2

A wracając do niedzielnego spotkania we Wrocławiu, to większą satysfakcję z podziału punktów mimo wszystko mogli czuć bytomianie, skoro zachowali jedno „oczko” przewagi nad Ślęzą, a mają od niej jeden mecz rozegrany mniej, dlatego to im bliżej dziś do – przyznajmy – obrony mało prestiżowego tytułu wicemistrza III grupy III ligi. Jednocześnie musiał towarzyszyć im niedosyt, bo świetnie we Wrocławiu zaczęli.

Już w 2 minucie Patryk Stefański będąc na lewej stronie pola karnego ściął do środka, uderzył z bliska i zapewnił Polonii prowadzenie. Jeszcze przed końcem I połowy powinno zostać powiększone, a Stefański do gola powinien dopisać asystę. Powinien, lecz zawiódł napastnik… Grzegorz Ochwat strzelił prawą nogą nad poprzeczką, a sytuacja była naprawdę dogodna.

Wejście 18-latka

Po przerwie stroną przeważającą była już Ślęza, którą ożywiło m.in. pojawienie się na placu gry Mikołaja Wawrzyniaka. 18-latek oddał kilka strzałów, szarpał, aż wreszcie w 71 minucie wywalczył rzut karny gdy faulował go Stefański. Z 11 metrów nie pomylił się Robert Pisarczuk, bo też mylić się nie zwykł. Był to 10. strzał z „wapna”, jaki oddawał w tym sezonie. Dziesiąty wykorzystany! Bliżej przechylenia szali na swoją stronę byli gospodarze. Próbował Wawrzyniak, próbował inny zmienik Matheus Vinicius, ale wynik tego ciekawego meczu, toczonego na sztucznej murawie, która odpowiadała nie tylko gospodarzom, lecz i bytomianom, nie uległ już zmianie.

Powroty rekonwalescentów

Polonia mogła cieszyć się z kilku powrotów. Pierwszy raz od felernych derbów w Chorzowie na środku obrony pojawił się Norbert Radkiewicz, z kolei z ławki weszli inni kontuzjowani przez dłuższy czas gracze – Krzysztof Hałgas i Jacek Wuwer. Ten drugi zdołał nawet wyprowadzić groźną kontrę, którą przerwał sędzia, sygnalizując spalonego.

Będący już wtedy na ławce Filip Żagiel tak bardzo nie zgadzał się z tą decyzją, że aż został ukarany żółtą kartką. W tygodniu do zajęć powinien też wrócić rutyniarz Marcin Lachowski. By jednak nie było tak dobrze – bardzo szybko występ we Wrocławiu zakończył Sebastian Pączko. Wstępna diagnoza to naciągnięty mięsień dwugłowy, dlatego czeka go odpoczynek od treningów.


Ślęza Wrocław – Polonia Bytom 1:1 (0:1)

0:1 – Stefański, 2 min, 1:1 – Pisarczuk, 71 min (karny).

ŚLĘZA: Zabielski – Alfonso, Samiec, Dyr – Pisarczuk, Kluzek, Stempin, Traczyk (62. Bogdanowicz), Gil (62. Wawrzyniak) – Bialik (82. Vinicius), Stępień (90. Krukowski). Trener Grzegorz KOWALSKI.

POLONIA: Brzozowski – Budzik, Bedronka, Radkiewicz, Górka (62. Wróbel) – Konieczny – Żagiel (79. Hałgas), Stefański (73. Wuwer), Płonka, Pączko (9. Belica) – Ochwat (62. Celuch). Trener Kamil RAKOCZY.

Sędziował Szymon Łężny (Kluczbork). Widzów 230.

Żółte kartki: Stempin, Stępień, Wawrzyniak, Pisarczuk – Budzik, Żagiel (poza boiskiem).





Na zdjęciu: Gol, „skradziona” przez Grzegorza Ochwata asysta, sprokurowany rzut karny… Patryka Stefańskiego wszędzie było pełno.
Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom