Polonia Bytom. Łapiąc wiatr w żagle

Dziś w III grupie III ligi odrobiona zostanie część zaległości. Mająca niedosyt po poprzedniej kolejce Polonia Bytom podejmie Pniówek 74 Pawłowice, wypatrującego pierwszej w sezonie wygranej.


Bytomianie aż do 5. kolejki czekali na pierwszą w sezonie rywalizację o punkty, ale teraz runda jesienna wreszcie dla nich przyśpiesza i będą grać co 3 dni. Po sobotnim remisie (2:2) z rezerwami Górnika Zabrze, dziś czeka ich odrabianie zaległości z 4. serii gier, czyli konfrontacja z Pniówkiem 74 Pawłowice.

Mniej myśleć

Pierwotnie miało do niej dojść 22 sierpnia, tyle że pawłowiczanie – po pierwsze – reprezentowali wtedy Śląski ZPN w Pucharze Polski (2:3 z Sokołem Ostróda), a po drugie nie mogli z Polonią zagrać wcześniej (15 sierpnia), bo w ich szeregach zdiagnozowano zakażenie covidem. Czyli coś, co mocno dało się w tym sezonie również innym rywalom Polonii, rezerwom Miedzi Legnica oraz Gwarkowi Tarnowskie Góry.

– Gdy pierwsze mecze były seryjnie odwoływane, miałem niestety przekonanie, że albo w ogóle nie ruszymy, albo za dwa-trzy tygodnie wszyscy przestaną grać i powtórzy się ta sama historia, co w marcu. Teraz aż jestem zaskoczony, że ktoś mnie o to pyta, co oznacza, że przestałem o tym myśleć. Im mniej się na ten temat myśli, tym lepiej się żyje. Im więcej ludzi podejdzie racjonalnie do tej pseudopandemii, tym szybciej wyjdziemy na prostą, bo niektóre restrykcje są śmieszne czy żenujące – nie kryje Dawid Krzemień, kapitan Polonii, rywalizującej poza szczeblem centralnym, czyli nieobjętej wieloma zasadami protokołu medycznego PZPN, obowiązującego na trzech najwyższych poziomach rozgrywkowych.

Niski procent

Drużyna trenera Kamila Rakoczego cieszy się na możliwość szybkiej rehabilitacji. Sobotni remis z drugim zespołem Górnika przyjęto z odczuciem dużego niedosytu.

– Sami czuliśmy i powtarzali to też wszyscy dookoła, że gra wyglądała bardzo dobrze. Cieszy, że stwarzaliśmy sytuacje. To pokazuje, że fakt, iż rozpoczęliśmy sezon z poślizgiem, nie wpłynął na nas negatywnie. W każdej minucie meczu z Górnikiem czuliśmy, że mamy go pod kontrolą, ale niestety nasza skuteczność była na bardzo niskim procencie. Po ostatnim gwizdku wielu z nas w szatni biło się w pierś, żałując jednej, drugiej czy jeszcze innej okazji. W kwadrans powinniśmy prowadzić 2:0, jeszcze przed przerwą dorzucić trzecią bramkę, a potem tylko podawać sobie piłkę i odpoczywać przed następnym meczem. Skończyło się jednak inaczej, a remis traktujemy jak porażkę i stratę dwóch punktów – przyznaje Krzemień.

Można wygrać ławką

Tym samym w dwóch występach Polonia uzbierała 4 punkty, bo ligową rywalizację rozpoczęła od zwycięstwa (2:1) po szalonym meczu w Goczałkowicach.


Przeczytaj jeszcze: Szczęście w nieszczęściu


– Można się śmiać, że to, co los dał nam tam, odebrał w sobotę. Za styl punktów nie ma. Szkoda, bo w tabeli ze zrozumiałych względów jesteśmy w dolnej części, a przy zwycięstwie bylibyśmy na tyle wysoko, że patrzyłoby się na to inaczej. Trzeba jednak patrzeć w przyszłość z optymizmem, prezentować taką samą grę, co w sobotę i poprawiać niedoskonałości. Rezerwy są w skuteczności. Jeśli dopisze, powinniśmy złapać serię zwycięstw, pewność siebie i wiatr w żagle. Wiemy wszyscy, na co nas stać. Czujemy się dobrze przygotowani do sezonu, jest rywalizacja o miejsce w składzie, a już wyjazd do Goczałkowic pokazał, że wygraliśmy ławką, zmianami. Transfery okazują się wzmocnieniami, dołączyli do nas wartościowi zawodnicy – kiwa głową środkowy pomocnik.

Rozcięte łuki

Skoro we wrześniu Polonia rozegra trzy domowe mecze – potem podejmie jeszcze ekipy ze ścisłej czołówki, czyli Ruch Chorzów i MKS Kluczbork – to nasuwa się dyżurne pytanie o stan murawy na boisku Szombierek.

– W czerwcu przecieraliśmy oczy, bo płyta odpoczęła i prezentowała się bardzo fajnie. Ale potem… Gdy kilka tygodni temu graliśmy sparing z Szombierkami, to czuliśmy się, jakbyśmy wchodzili na pole kapusty. Teraz nadal murawa nie jest taka, jak powinna. Są obawy, bo pogoda przecież będzie już tylko się pogarszać – mówi Krzemień.

Dziś Polonia zagra z zespołem, który nie wygrał jeszcze meczu. Pniówek zanotował remisy z Piastem Żmigród (1:1) i Rekordem Bielsko-Biała (2:2), a uległ Lechii Zielona Góra (1:2).

– Przypominam sobie nasze spotkanie w Pawłowicach z ubiegłego roku. Wygraliśmy 3:1 i to był typowy mecz walki, po którym kilku zawodników miało rozcięte łuki brwiowe. Teraz siłą rzeczy trzeba nastawiać się na coś podobnego – zaznacza nasz rozmówca.


Na zdjęciu: Dawid Krzemień bardzo by chciał, aby niebiesko-czerwoni poprawili skuteczność.

Fot. Katarzyna Golis/Polonia Bytom