Polonia Bytom ma poważny zamiar się rozpędzać

Rozmowa z Tomaszem Stefankiewiczem, dyrektorem sportowym Polonii Bytom.

Uratowane rzutem na taśmę remisy z Kluczborkiem i Ruchem, a w środę – wygrana 3:2 w doliczonym czasie gry z Miedzią II Legnica. Te końcówki to efekt wyjątkowej wiary, determinacji, motoryki?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – W przypadku domowych spotkań, dużo dało bardzo dobre przygotowanie fizycznie. Nie boję się powiedzieć, że na tle Ruchu i MKS-u wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej pod względem motorycznym. To nie przypadek, że obojętnie jaki jest wynik, w drugich połowach jesteśmy stroną dominującą. Tak było we wszystkich do tej pory rozegranych spotkaniach.

W Legnicy emocji było chyba więcej niż można się było spodziewać…
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Mecz przebiegał pod nasze dyktando. Na własne życzenie doprowadziliśmy do tak nerwowego stanu. Brak koncentracji pod bramkami spowodował, że w głupi sposób straciliśmy dwa gole i zostaliśmy zmuszeni do większego wydatku energetycznego. Gdybyśmy ten mecz rozegrali tak, jak powinniśmy, to w którymś momencie wynik byłby zamknięty golem na 3:1 i myślami bylibyśmy przy sobotnim wyjeździe do Żmigrodu. Wyszło jednak tak, że w ostatnich 20 minutach musieliśmy przycisnąć. Boisko też nie pomagało, było grząskie, co też powodowało zwiększenie obciążenia. Żałujemy, że tak to się ułożyło, ale cieszy, że zespół pokazał charakter i był happy end.

Miedź stanowi chyba największą niewiadomą spośród drużyn rezerw III grupy III ligi.
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Analizując jej grę w poprzednich domowych meczach widzieliśmy, że jest nastawiona na długie zagranie na rosłego napastnika, Adamskiego, który w systemie 4-4-2 bardzo dobrze współpracuje z Koziarą. W niedzielę z trenerem Rakoczym byliśmy jednak na spotkaniu legniczan w Tarnowskich Górach i zobaczyliśmy, że analizy to jedno, a drugie – ten zespół potrafi grać w piłkę. Drugą linię opartą ma na dobrze wyszkolonych obcokrajowcach, technicznie przerastających III ligę. To nie przypadek, że w Legnicy punkty stracił Rekord czy ROW. Podejrzewam, że straci jeszcze niejedna drużyna, mimo że stan tamtejszego boiska nie pomaga w rozwijaniu skrzydeł.

Trzy bramki w Legnicy zdobył Adam Żak, łącznie ma ich na koncie już 9. Cieszycie się, że niebawem zamknie się okienko transferowe na szczeblu centralnym, co będzie przypieczętowaniem jego pozostania w Bytomiu?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Adam jest osobą rozsądną, świadomą, wiedzącą, czego mu trzeba w danym momencie. Dziś Polonia daje mu stabilizację i na niego stawia, a on jeśli dostanie w polu karnym dobrą piłkę, to na pewno zrobi z niej użytek. Dwa poprzednie spotkania w jego wykonaniu może nie były perfekcyjne, ale ze strony sztabu może liczyć na pełne zaufanie. Wiemy, że w ostatnich tygodniach miał propozycje z dobrych klubów II-ligowych, ale nie były na tyle konkretne, by podejmować jakieś działania. Wiem, że w głowach kibiców pojawiają się pytania, co z jego kontraktem, wygasającym za kilka miesięcy. Uznaliśmy z Adamem, że na razie skupiamy się na tym, co jest do zrobienia na boisku. Moment na rozmowy jeszcze nadejdzie.

W roli gospodarzy zanotowaliście wygraną i 3 remisy, w roli gości – komplet 4 zwycięstw. Przypadek?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Raczej nie. Wyleczyliśmy się już z narzekania na boisko przy Frycza-Modrzewskiego. Pewnych kwestii nie zmienimy, ta murawa lepsza nie będzie. W środę graliśmy na krótkim, małym, nierównym boisku, które powinno być naszym przeciwnikiem, a jednak potrafiliśmy wyciągnąć 3 punkty. Tego zabrakło nam w spotkaniach z Ruchem, Kluczborkiem czy – przede wszystkim – rezerwami Górnika, bo tych straconych 2 punktów żałujemy najbardziej. Nie zrzucając winy na murawę, musimy wyciągnąć wnioski ze słabszych pierwszych połówek, jakie gramy w Bytomiu. Tu jest pole do poprawy. Jestem jednak przekonany, że z upływem kolejnych tygodni będziemy się rozpędzać i na tle rywali wyglądać jeszcze lepiej.

Pierwszą trójkę stanowią dziś Ślęza, Ruch i Polonia. Trudno mówić o zaskoczeniu?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Ruch i Ślęza to zespoły, które otwarcie mówią o swych potrzebach i nie mogą unikać miana faworytów do awansu. Ślęza w tej roli spisuje się bardzo dobrze. Obserwujemy ją, jesteśmy pod dużym wrażeniem. Gra fajną piłkę, jest skuteczna. Oczywiście zdarzały się jej potknięcia, bo samą wartością sportową żaden zespół nie przejdzie przez tę ligę suchą stopą. Ruch ma za sobą pewien dołek, z którego wygraną w Bielsku-Białej się na dobre wydostał, za chwilę gra u siebie z Nysą i powinien sobie poradzić.


Czytaj jeszcze: Show Adama Żaka

A wy?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Trzecie miejsce jest dla nas bardzo dobre. Mamy miano zespołu niepokonanego, no i charakternego, który potrafi odwracać losy spotkań. To bardzo duży fundament pod to, co chcemy osiągać, a od początku sezonu powtarzamy, że zależy nam, aby wygrywać każde kolejne spotkanie. Przed nami jeszcze jeden mecz zaległy, z Gwarkiem. To dla nas bardzo ważna faza sezonu. Zaczniemy w Żmigrodzie, gdzie Ślęza wyrwała punkty w ostatnich minutach. W przyszły piątek podejmiemy Ślęzę, a następnie odrobimy zaległości. Patrząc na ostatnich pięć spotkań, trzy najlepsze zespoły w lidze to właśnie Ślęza, Gwarek i my. W tych najbliższych spotkaniach wiele może się wydarzyć. Mogą zweryfikować nasze miejsce w tabeli, albo sprawić, że będzie ono jeszcze lepsze niż dziś.

Pamiętacie jeszcze, że ten sezon głównie z powodów pandemicznych zaczęliście dopiero w 5. kolejce?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Nie jesteśmy w stanie o tym zapomnieć, skoro to, co się wydarzyło, ma odzwierciedlenie w terminarzu, bo gramy teraz co 3 dni. Myślę jednak, że wszyscy początkowe problemy powoli zostawiają za sobą. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy, choć pewnie wszyscy będziemy śledzić rosnące wraz z psującą się pogodą statystyki. Dlatego apeluję do wszystkich, by w trakcie organizacji spotkań przestrzegać zasad sanitarnych! Trzymając się ich, nie narażamy się później na konsekwencje i komentarze środowiska piłkarskiego. Jeśli chcemy, by te rozgrywki toczyły się w takim tempie, jak w ostatnich tygodniach, trzymajmy dotychczasowy poziom. Wtedy skończy się dobrze.


Na zdjęciu: Na razie jest dobrze, ale najbliższe mecze mogą zweryfikować niebiesko-czerwonych.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus