Polonia Bytom nie żyje tylko derbami

Rozmowa z Tomaszem Stefankiewiczem, dyrektorem sportowym Polonii Bytom.


Macie co prawda spotkanie rozegrane mniej, ale aż 10-punktową stratę do Ruchu. Czy sobotnie derby w Chorzowie to dla Polonii mecz ostatniej szansy?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Nie. Dla Polonii to kolejny mecz, w którym walczy o 3 punkty. Przyznam szczerze, że obserwując zespół w tym tygodniu, nie widzę jakiejś superpresji u zawodników. Mamy świadomość, że nawet zwycięstwo w Chorzowie nic nie da i niczego nie zmieni. Zostało jeszcze tyle grania, że trudno to nazywać spotkaniem o wszystko.

Ale w razie przegranej tracić już będziecie 13 punktów, to dystans nie do odrobienia.

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Pamiętajmy, że w poprzedniej rundzie dysproporcje też były duże, a ostatecznie zostały przez nas przed zimową przerwą zniwelowane do 2 punktów. Szanuję bardzo wartość Ruchu, ale uważam, że nie jest to zespół nieomylny. On też jeszcze będzie tracił punkty, tak jak niejednokrotnie do końca sezonu potkniemy się jeszcze my czy Ślęza. Oczywiście – przez pryzmat matematyki sobotnie derby są bardzo ważne, ale dla zespołu, sztabu, to kolejny mecz ligowy.

To porażka Polonii, że na tym etapie sezonu ma 10 punktów mniej od Ruchu?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Bądźmy szczerzy i popatrzmy, na jakim etapie odbudowy czy budowy klubu jest dziś Polonia, Ślęza, Pniówek – a na jakim Ruch. We wtorek chorzowianie obchodzili 101. urodziny i wystarczy spojrzeć, jaka była ich skala. To coś niebotycznie wyższego niż pułap, na którym znajdują się pozostałe kluby, co musi też przekładać się na aspekty sportowe. My przed rozpoczęciem sezonu budowaliśmy skład z problemami, po przerwie covidowej, podczas której zawodnicy otrzymywali po 500 złotych brutto wypłaty. W naszych ramach finansowych zbudowaliśmy jednak wraz ze sztabem ekipę, która – zaryzykuję to stwierdzenie – walczy nawet z Ruchem jak równy z równym, bo sprawa awansu jest dalej otwarta. Patrząc jednak globalnie, Ruch jest zdecydowanym faworytem i wywiązuje się z tej roli w 100 procentach. Nie dziwi zatem jego punktowa przewaga, ale ani my, ani Ślęza, jeszcze nie składamy broni. Kto widział spotkanie wrocławian na Cichej, ten musi stwierdzić, że można tam toczyć równorzędny bój z Ruchem, a nawet być odrobinę lepszym.

Najbardziej optymistyczny dla was scenariusz to wygrane derby oraz zwycięstwo w tej kolejce, w której Ruch będzie pauzował. Wtedy zrobią się tylko 4 punkty różnicy.

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Kiedy Ruch czeka pauza, my zagramy domowe spotkanie z Foto-Higieną Gać, którego będziemy faworytem. Jeśli nawet ta strata zostałaby zredukowana do 4 punktów, to… Dalej mówimy o 4 punktach. Nie wszystko zależy od nas, to chorzowianie rozdają karty, a my w Bytomiu tylko możemy co tydzień czekać na ich ewentualne potknięcie. W Gorzowie czy ze Ślęzą wygrywali rzutem na taśmę, nie byli też zdecydowanie lepsi od rezerw Zagłębia, ale cały czas zgarniają pełną pulę. Ktoś może krytykować Ruch za styl, ale fakty są takie, że ma tej wiosny komplet punktów, pokazuje swoją wartość poprzez jakość i doświadczenie zawodników. Uważam, że nasza jakość też się broni, dlatego mam nadzieję, że do samego końca będziemy w grze.

To będą smutne derby.

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Bo przy pustych trybunach… W takiej otoczce, jaka towarzyszyła nam w poprzednim sezonie, można się zakochać. Pełen stadion, kilka tysięcy kibiców, wspaniała atmosfera. We wrześniu w Bytomiu tak wielu widzów być nie mogło, ale też sprzedaliśmy wszystkie bilety. Tym razem 10-tysięczny obiekt będzie całkowicie pusty, czego żałujemy. Mam nadzieję, że Polonia i Ruch jeszcze niejednokrotnie będą tworzyły wspaniałe widowiska, ale już na szczeblu centralnym. Niezależnie od tego, jak skończy się ten sezon, to za rok jedni będą chcieli awansować i dokooptować do drugich. Miejsce tych klubów jest wyżej, a kibice w Chorzowie i Bytomiu zasługują na to, by takie spotkania odbywały się regularnie.

Jesteście w trakcie analizy ofert w przetargu na budowę boiska, które wpłynęły dwie i okazały się wyższe niż zakładany kosztorys. Losy nowego domu dla Polonii mocno siedzą z tyłu głowy?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Priorytetem w tych dniach wcale nie są derby z Ruchem, tylko to, co wydarzy się w najbliższym czasie w kwestiach infrastruktury. Możemy mówić o celach krótkoterminowych, jak zwycięstwo na Cichej, ale celem strategicznym dla Polonii jest infrastruktura. Bo co dziś dadzą 3 punkty przywiezione z Chorzowa albo nawet awans do drugiej ligi, jeśli stan infrastruktury się nie zmieni? Musimy patrzeć zdecydowanie szerzej i dalej. Polonia to także akademia. Jesteśmy w przededniu naborów do szkół mistrzostwa sportowego. Współpracujemy w ostatnim czasie z przedszkolami, szkołami podstawowymi, Urzędem Miasta. Walczymy, by w tych niełatwych czasach zapełnić klasy sportowe. Część zawodników pierwszej drużyny to zarazem trenerzy w naszej akademii, dlatego angażują się w ten proces. Odwiedzają przedszkola, rozwieszają plakaty, rozdają ulotki. Potrafimy patrzeć na Polonię globalnie, nie skupiamy się tylko na tym, czym żyją najzagorzalsi kibice. Nasza przyszłość to infrastruktura, dzieci, akademia.

Co czuł pan, gdy w ostatni weekend Polonia-Stal Świdnica w 2 minuty zaaplikowała wam 3 gole po dośrodkowaniach z rzutu rożnego?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Czułem, że chłopaki robią wszystko, by spieprzyć mi imprezę na 30. urodziny! (śmiech). A poważnie: stwierdziliśmy z zespołem i sztabem, że to był najlepszy moment, w którym coś takiego mogło się przytrafić. Nie wybaczylibyśmy sobie, gdybyśmy przez takie błędy, brak konsekwencji, stracili bramki w Chorzowie. Zdajemy sobie sprawę, że stałe fragmenty to najsilniejsza broń Ruchu. Wiemy, jak je bije, jakie warianty w ofensywie są wykorzystywane. Z drugiej strony, dla nas stałe fragmenty gry w defensywie stają się piętą achillesową. 90 procent bramek, jakie tracimy w tej rundzie, padło po stałych fragmentach. Jedynie w Zabrzu zostaliśmy skontrowani. W meczu ze Świdnicą dostaliśmy zimny prysznic na opamiętanie, w tym tygodniu był czas na spokojną pracę nad pewnymi elementami. Najważniejsze, że skończyło się naszą wygraną 5:3 i przełamaniem Damiana Celucha. Przyłączam się do głosów, że Polonii nie powinny się takie 3 stracone bramki przytrafić, ale szkoleniowo był to najlepszy moment, byśmy otrzymali przestrogę na przyszłość.

Na Cichej to Polonia musi zagrać ofensywnie.

Tomasz STEFANKIEWICZ: – A kto powiedział, że Ruch nie musi? Obserwując wypowiedzi o jego grze, można zauważyć też głosy malkontentów – że drużyna nie pokazuje odpowiedniego stylu, nie zachwyca. A nie ma lepszego meczu dla Ruchu i trenera Berety, niż właśnie taki jak z Polonią, by pokazać jakość. Nie spodziewam się, by Ruch zagrał kolejny raz tak, jak we wrześniu w Bytomiu (1:1 – dop. red.). Wtedy to Polonia chciała prowadzić grę, przejąć inicjatywę, narzucić swój styl, a chorzowianie byli na tyle doświadczeni i wyważeni, że wykorzystali swoją okazję do skontrowania. Wracając do pytania – nie sądzę, że Polonia musi, a Ruch tylko może, bo on też ma w tym meczu wiele do pokazania. Nie ma nic lepszego od starcia lidera z wiceliderem i udowodnienia swojej wyższości. A my? Chcemy jeszcze w tym sezonie zaskoczyć. Stać nas na to.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus