Polonia Bytom. Nikogo nie można lekceważyć

Wyciągnęliśmy wnioski z pechowo zakończonej inauguracji i cieszymy się, że szansa na rehabilitację nadarza się tak szybko – mówi Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy Polonii Bytom przed dzisiejszym meczem w Gorzowie Wielkopolskim.


Pierwotnie do tego spotkania miało dojść w sobotę w Bytomiu, ale na prośbę działaczy Polonii odbędzie się dziś w Gorzowie Wielkopolskim. Powodem jest remont szatni na stadionie Szombierek, gdzie niebiesko-czerwoni pełnią honory gospodarza.

Wyjazdowy sierpień

– Jesteśmy wdzięczni szefom Warty oraz Cariny Gubin, że poszli nam na rękę i zgodzili się nas podjąć – mówi dyrektor sportowy bytomskiego klubu, Tomasz Stefankiewicz. Te roszady powodują, że Polonia aż pięć pierwszych meczów sezonu rozegra w delegacji, a na „własny” obiekt wróci w pierwszy weekend września, by ugościć beniaminka z Jeleniej Góry.

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dwa najdalsze wyjazdy będziemy mieli za sobą, a rundę rewanżową rozpoczniemy od pięciu spotkań u siebie – zauważa Stefankiewicz, który nie chce sięgać w tak daleką przyszłość, ani prognozować, w jakim położeniu będzie drużyna wiosną przyszłego roku.

– Zawodnicy są świadomi celu i mam nadzieję, że konsekwentnie będą do niego dążyć – nie ukrywa dyrektor bytomskiego klubu. – Po pierwszym meczu mają prawo odczuwać niedosyt, bo pełna pula z rezerwami Miedzi Legnica wypuszczona została w ostatniej chwili. Początkowo była złość, ale gdy na chłodno przeanalizowaliśmy zremisowane 2:2 spotkanie, to nieco się uspokoiliśmy.

Wyciągnęliśmy wnioski i cieszymy się, że szansa na rehabilitację nadarza się tak szybko. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak usprawiedliwienie, ale nasi pierwsi w tych rozgrywkach rywale wystawili niemal I-ligowy skład, więc tym bardziej nas buduje, że mimo szybko straconej bramki, zdołaliśmy zdobyć dwie i przejąć kontrolę nad meczem. Po przerwie rywale zmienili taktykę, przyjmowali nas nieco wyżej i myśleliśmy głównie nad utrzymaniem prowadzenia. Nie udało się, lecz nie mamy zamiaru rozpaczać, bo przed nami kolejne wyzwania.

Trener na trybunach?

Wiele wskazuje, że w dzisiejszym meczu bytomian nie poprowadzi trener Kamil Rakoczy, który w Legnicy ujrzał czerwoną kartkę. – Do momentu wyjazdu nie doczekaliśmy się stosownego komunikatu, ale liczymy się z tym, że nasz pierwszy szkoleniowiec w piątek zasiądzie na trybunach, a za zespół – nie pierwszy raz zresztą – odpowiadać będzie Tomasz Włoka. Z jednej strony można zrozumieć wzburzenie trenera, który w dosadny sposób komentował decyzje rzuconego na głęboką wodę i debiutującego w III lidze sędziego (Kamil Zator z Kluczborka – przyp. red.), ale z drugiej powinien bardziej powstrzymywać emocje.

Porozmawialiśmy sobie na ten temat i zgodnie stwierdziliśmy, że szkoleniowiec reprezentujący dwukrotnego mistrza Polski musi umieć utrzymać nerwy na wodzy – podkreśla Tomasz Stefankiewicz.

Czernysz poczeka

Dzisiejszy rywal bytomian sezon rozpoczął od domowej porażki (0:1) z Foto-Higieną Błyskawicą Gać, co było największą niespodzianką kolejki. – Oglądaliśmy ten mecz. Warta była lepsza, wypracowała sporo niezłych okazji i powinna co najmniej zremisować. Piłka jednak bywa okrutna, o czym gorzowianie boleśnie się przekonali i dziś zapewne będą chcieli zmazać plamę.

Nam jednak również przyświeca taki cel. Choć zagramy jeszcze bez wypożyczonego z Resovii Jarka Czernysza, który nadrabia treningowe zaległości i powinien być w składzie na środowy mecz w Goczałkowicach, a także wracającego po kontuzji Sebastiana Pączki, nie mamy zamiaru lekceważyć rywali i planujemy wrócić z tarczą – podkreśla na koniec dyrektor Polonii.


6 PUNKTÓW w ostatnich meczach z Wartą zainkasowali niebiesko-czerwoni. Jesienią w Gorzowie Wielkopolskim wygrali 3:0, a na wiosnę w Bytomiu 3:1. Obecnie spośród strzelców 6 goli barw Polonii bronią jedynie Dominik Budzik i Grzegorz Ochwat.


Na zdjęciu: Wiele wskazuje, że trener Kamil Rakoczy dziś przy linii nie poszaleje.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus