Polonia Bytom. Przewrotność losu

Bytomianie w ostatniej akcji meczu stracili 2 punkty w starciu z naszpikowanymi I-ligowcami rezerwami Miedzi.


Piłkarski los jest przewrotny. Rok temu Polonia wygrała w Legnicy dzięki bramce Adama Żaka w doliczonym czasie gry. W niedzielne popołudnie w doliczonym czasie – konkretnie jego 6 (!) min – straciła 2 punkty. Gospodarze egzekwowali rzut wolny, bytomianie nie dali rady skutecznie oddalić zagrożenia, a do remisu doprowadził efektownym uderzeniem z powietrza Filip Balcewicz.

Trener niebiesko-czerwonych Kamil Rakoczy nie mógł się z takim obrotem spraw pogodzić, już wcześniej ujrzał „żółtko” za kwestionowanie orzeczeń arbitrów, przekonywał też, że tego ostatniego wolnego absolutnie być nie powinno. Po golu na 2:2 został wyrzucony z ławki z czerwoną kartką i udał się w stronę szatni. Sędzia pozwolił już tylko wznowić grę od środka i gwizdnął po raz ostatni.

Bytomianom po inauguracji towarzyszyć będzie zatem uczucie ogromnego niedosytu. Mimo że zwycięstwo wymknęło im się z rąk w samej końcówce, przywiezione z Dolnego Śląska „oczko” pod pewnymi względami też muszą jednak uszanować.

Rezerwy Miedzi wystąpiły w bardzo mocnym składzie. Dość powiedzieć, że w wyjściowej jedenastce znalazło się aż ośmiu zawodników z kadry I zespołu, który dzień wcześniej pokonał w I lidze GieKSę. Goście dotarli do Legnicy z opóźnieniem, dlatego mecz zaczął się z 10-minutowym poślizgiem i już pierwsza akcja… skończyła się prowadzeniem rezerw Miedzi. Brazylijczyk Bruno Garcia znalazł się sam na sam z Krzysztofem Kamińskim, minął go jeszcze przed polem karnym i ze spokojem posłał piłkę do „pustaka”.

Kolejne dwa kwadranse były pokazem siły Polonii, co przed tym sezonem, który ma przecież zakończyć się awansem na szczebel centralny, jej sympatyków może napawać optymizmem. Mimo nie najlepszego jak zwykle stanu legnickiej murawy, grała szybko, składnie, a praktycznie każdy jej atak pachniał golem. Padły dwa, po asystach Patryka Stefańskiego. Najpierw zza „szesnastki” przymierzył Dawid Krzemień, potem – po rzucie wolnym – piłkę w dolnym rogu zmieścił Jacek Wuwer. Bytomianie mogli żałować, że do przerwy nie prowadzili wyżej niż jedną bramką, bo okazji nie brakowało.

Ale ostatnie 10 minut I połowy oraz cała II już tak imponująca nie była. Rezerwy Miedzi – prowadzone przez urodzonego w Tarnowskich Górach Grzegorza Mokrego, mającego w CV również pobyt w sztabie Polonii – dysponowały dużą jakością indywidualną i starały się to wykorzystać. W tym okresie nie pozwoliły już przyjezdnym się rozhulać, a same były na tyle groźne, by do ostatniej akcji wierzyć w uratowanie punktu. Aż wreszcie nadeszła ta ostatnia akcja…


Miedź II Legnica – Polonia Bytom 2:2 (1:2)

1:0 – Bruno Garcia, 3 min, 1:1 – Krzemień, 14 min, 1:2 – Wuwer, 18 min, 2:2 – Balcewicz, 90+6 min

MIEDŹ II: Abramowicz – Balcewicz, Bartczak, Hoogenhout, Tupaj – Stróżyński (60. Burgering), Bahaid (85. Mamis), Wysiński, Kaczmarek (70. Lewandowski) – Bruno Garcia, Bednarski (63. Caetano). Trener Grzegorz MOKRY.

POLONIA: Kamiński – Budzik, Bedronka, Krotofil, Hałgas (73. Radkiewicz) – Wuwer – Andrzejczak (76. Konieczny), Stefański (65. Płonka), Krzemień, Iwanek (73. Górka) – Celuch (73. Ochwat). Trener Kamil RAKOCZY.

Sędziował Kamil Zator (Kluczbork). Widzów 50. Żółte kartki: Mamis – Stefański, Płonka, Konieczny.


Na zdjęciu: Dwie efektowne asysty Patryka Stefańskiego nie wystarczyły. Niebiesko-czerwoni wrócili z Legnicy z „oczkiem”.

Fot. Krzysztof Kadis/poloniabytom.com.pl