Polonia Bytom. Ta „dziewiątka” trochę waży

Rozmowa z Damianem Celuchem, napastnikiem Polonii Bytom.

Czy można już powiedzieć, że jest pan nowym zawodnikiem Polonii?
Damian CELUCH: – Pozostało tylko dogadać szczegóły z moim dotychczasowym klubem, Stalą Brzeg. Dyrektor Polonii zapewniał mnie, że do czwartku skompletowane zostaną wszystkie dokumenty, a w piątek oficjalnie stanę się zawodnikiem Polonii.

Jest pan wdzięczny Stali za zapalenie zielonego światła na transfer do wyżej notowanego, ale również III-ligowego klubu?
Damian CELUCH: – Na testy pewnie i tak mi by pozwolono, ale fajnie, że wszystko zostało dogadane w taki sposób i mogłem pojawić się w Bytomiu już na pierwszym treningu. Stali zależało, bym nie odchodził, a mnie – by rozstać się po tych trzech latach w dobrych relacjach; by nikt później nie mówił, że zostawiłem drużynę. Stal jest w tabeli bezpieczna, na pewno się utrzyma. Trafiłem do Polonii, bo tu cele są nieco większe niż liga, w której dziś gra. Ale o tym głośno nie będziemy mówić…

Kiedy odebrał pan pierwszy telefon z Bytomia?
Damian CELUCH: – Tak się złożyło, że Stal grała w Bytomiu mecz kończący rundę jesienną. Trener Rakoczy i dyrektor Stefankiewicz zamienili ze mną wtedy kilka słów i byłem przygotowany na to, że zimą pojawi się temat Polonii. Przed świętami zadzwoniono do mnie, poznałem warunki, na jakich mogę tu przyjść.

Długo trzeba było pana przekonywać?

Damian CELUCH: – Od początku byłem zdecydowany. Podkreślę jednak, że nie będę zawodnikiem żyjącym tu na co dzień. Będę dojeżdżał spod Wrocławia, z okolic Strzelina. Zastanawiałem się, jak będę to godził. Grając w III lidze podjąłem pracę, spełniam się zawodowo, łączę to z grą w piłkę. Na pierwszy trening jechałem sobie spokojnie, trasa zajęła mi 80 minut, przy nie za dużej prędkości, by auto za dużo nie paliło…

Czym prócz futbolu się pan zajmuje?
Damian CELUCH: – Nie chcę tego póki co zdradzać. Pracuję zdalnie, jak obecnie chyba połowa Polski. Jestem w stanie to pogodzić.


W Bytomiu wiążą z pańskim przyjściem spore nadzieje – w końcu ma pan zastąpić Adama Żaka, najlepszego strzelca III ligi, który odszedł do Odry Opole…
Damian CELUCH: – Dostałem już nawet numer po Adasiu. Ta „dziewiątka” na plecach trochę waży, wskoczyć w czyjeś buty nie jest łatwo. Ale nie jestem jakimś napalonym młodzieżowcem, który załamie się, gdy coś nie wyjdzie. Adaś zdobył bardzo dużo bramek, wykonywał fajną robotę, postaram się go godnie zastąpić. Chcę pomóc Polonii w postawionych na tę rundę celach. Jak wyjdzie – zobaczymy w czerwcu.

Polonia uchodzi za drużynę przyjemną dla napastnika, której styl umożliwia seryjne trafianie do siatki.
Damian CELUCH: – To nie jest takie proste. Ktokolwiek grałby w ataku, zawsze musi dołożyć nogę, głowę, wygrać pozycję w polu karnym. Dlatego szacunek dla Adasia, że zdobył tyle bramek, miał hat tricki, Gwarkowi Tarnowskie Góry strzelił aż 4 gole. Ja mam teraz trochę ponad 2 miesiące na zgranie z zespołem. Postaram się wyciągnąć z nich maksa.

To zaskoczenie, że po latach stagnacji w III lidze pojawiła się jeszcze szansa na ugranie w piłce czegoś więcej?
Damian CELUCH: – Nazwałbym to nie tyle stagnacją, co strefą komfortu, którą sobie w trzeciej lidze uwiłem. Pojawiła się rodzina, postawiłem na stabilną pracę. Nie sądziłem, że w takim wieku, w jakim aktualnie jestem, przy poukładanym życiu prywatnym, trafi się jeszcze okazja na poważniejsze granie. Cieszę się, że się trafiła – no i że mogę to połączyć z pracą. Wcześniej może nie byłem na to gotowy, może trochę się zasiedziałem, może uznałem, że wszystko, co mogłem, to już osiągnąłem w swojej przygodzie z piłką – bo karierą tego nazwać nie mogę. Polonia przedstawiła ciekawy plan rozwoju, dlatego skorzystałem z tej opcji i myślę, że nie będzie to zła decyzja.

Zdarzyło się, by wcześniej jakiś klub za pana płacił?
Damian CELUCH: – Gdy kilkanaście lat temu szedłem z Motobi Bystrzyca Kąty Wrocławskie do Chrobrego Głogów. Była wtedy kwota odstępnego, ale żadne wielkie pieniądze.


Czytaj jeszcze: Szybko znaleźli snajpera

W ostatnich latach uchodził pan za napastnika o ugruntowanej marce w III lidze. Nie było przez ten czas żadnych propozycji?
Damian CELUCH: – Przede wszystkim przypomnę, że napastnikiem jestem dopiero od trzech lat. Nie grałem przez całe życie na „dziewiątce”. Tak się stało, że na kilka meczów poszedłem wyżej i zaczęły wpadać bramki. W dwa sezony – około czterdziestu. Jak na III ligę, jest to jakaś liczba. Wcześniej byłem środkowym pomocnikiem, dlatego umiem ustawić się na boisku, zejść niżej po piłkę. A co do propozycji – jakiś się pojawiały. 1,5 roku temu chciała mnie Radunia Stężyca, ale akurat spodziewaliśmy się z żoną dziecka, nie było możliwości wyjeżdżać w Polskę. Zależało mi, by grać w okręgu; by na trening dało się dojechać z domu. Bo na przeprowadzki, zmiany mieszkania, to nie te lata. Ale nie wykluczam, że jeszcze kiedyś nadejdą!

Jak długi kontrakt pan podpisze?
Damian CELUCH: – Na 1,5 roku, z opcją przedłużenia. Zobaczymy, czy nie wykończy mnie ten dojazd. Wierzę jednak, że jakoś to udźwignę i wszystko się ułoży.
Rozmawiał Maciej Grygierczyk

94 GOLE strzelił przez ponad 10 lat gry w III lidze Damian Celuch. Trafiał do siatki w barwach Motobi Bystrzyca Kąty Wrocławskie, Polonii Świdnica, Ślęzy Wrocław, Piasta Żmigród i Stali Brzeg. Minioną jesień zakończył z dorobkiem 10 goli.


Na zdjęciu: 30-letni Damian Celuch przez całe życie gra w III lidze. Ma nadzieję, że z Polonią wskoczy na wyższy poziom.
Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus