Polonia Bytom. Zły start maratonu

Wygląda na to, że za 8 dni niebiesko-czerwoni pojadą do Lubina na mecz z gatunku „być albo nie być”. Nim to nastąpi, czeka ich jeszcze ligowa konfrontacja ze Stalą Brzeg i pucharowa z ROW-em Rybnik.


Już wydawało się, że Polonia fotel lidera III-ligowej tabeli ma na wyciągnięcie ręki, ale znów się od niej oddalił. Do środowego zaległego spotkania z rezerwami Górnika przystępowała, mając 3-punktową stratę do przewodzącego stawce Zagłębia II Lubin. Ono przedwczoraj wygrało w Gaci 2:1, wicelider zaś w takim samym rozmiarze uległ zabrzanom.

– Liczyliśmy na 3 punkty, chcieliśmy iść z liderem łeb w łeb, by jechać do Lubina z małą stratą, być może wyprzedzić Zagłębie. Tabela miała być dla nas lepsza, a teraz znów musimy walczyć o niwelowanie strat – przyznaje Kamil Rakoczy, trener Polonii.

Już się nauczył

Trudno śrubować serię zwycięstw, jeśli kolejny raz zaczyna się grę od stanu 0:1 – a tak działo się w trzech ostatnich starciach z udziałem bytomian. Z Cariną Gubin i Karkonoszami Jelenia Góra udało się je odwracać, zwyciężać 2:1, ale rezerwy Górnika już na to nie pozwoliły.

– Znowu przydarzył nam się błąd indywidualny… To boisko nie pomaga, zaczęło się od błędu w przyjęciu piłki, która źle się odbiła przed Michałem Majem i skończyło się karnym – opisuje szkoleniowiec Polonii.

W środowe popołudnie emocje brały górę. Niebiesko-czerwoni mieli mnóstwo zastrzeżeń do pracy sędziów, trzech członków sztabu ujrzało kartki, ale w gronie tym nie znalazł się Kamil Rakoczy, któremu przez poprzednie sezony spędzone w III lidze zdarzało się to często.

– Już się nauczyłem. Wiem, że rozmowa z sędziami nic nie da. To oni podejmują decyzje. Błędne, trafne – to już ocenia obserwator. Dlatego starałem się być spokojny, żyłem meczem. Na tym się skupiłem, by pomóc drużynie w zwycięstwie, którego nie odnieśliśmy, dlatego mocno nad tym ubolewam – mówi szkoleniowiec.

Jeszcze 11 kolejek

Emocje – emocjami, ale do końca sezonu zostało aż 11 kolejek. To sporo czasu na odrabianie strat, jeszcze wiele może się wydarzyć. Bytomianie muszą śledzić nie tylko poczynania Zagłębia II, które – wliczając Puchar Polski – nie przegrały żadnego z 20 spotkań, ale też zespołów będących za plecami. W poświąteczną środę Miedź II Legnica zmierzy się w zaległym meczu z LKS-em Goczałkowice i jeśli nie padnie remis, ktoś Polonię wyprzedzi. Dla niej też zaczął się mały maraton. W środę grała z Górnikiem II, w sobotę podejmie Stal Brzeg, a nim za 8 dni pojedzie do Lubina na bój z gatunku „być albo nie być”, czeka ją jeszcze pucharowy występ w Rybniku z IV-ligowym ROW-em (środa 20 kwietnia).

Istotną rolę może odegrać długa ławka, a ostatnio bytomianie nie mieli do dyspozycji kilku zawodników.

– Z Dawida Krzemienia będziemy mogli skorzystać już w sobotę, ma pozwolenie od lekarza. Być może wróci też Michał Bedronka. Martwimy się o Daniela Iwanka, który w środę mocno skręcił kostkę i liczymy się z tym, że nie będzie do naszej dyspozycji. To komplikuje nam sytuację, będziemy musieli popracować nad pozycją młodzieżowca – martwi się Kamil Rakoczy.

Wyrównana liga

Jego zespół w tym sezonie nie wygrał 9 meczów. Aż 5 z nich odbyło się z rezerwami. Polonia poniosła porażki z Zagłębiem II, Górnikiem II (dwie) oraz zanotowała dwa remisy z Miedzią II.

– Szukam przyczyny i nie wiem, czemu nie umiemy sobie poradzić z rezerwami. To jakieś fatum. Rozmawialiśmy o tym w środę przed meczem w szatni, bardzo chcieliśmy to przełamać, ale nie wyszło – mówi trener bytomian. Przed sezonem niektórzy przepowiadali, że mogą zdominować rozgrywki tak, jak w ubiegłym sezonie Ruch Chorzów. Ale bardzo szybko okazało się, że nic z tego. Mimo że od września punktują bardzo dobrze, to wpadek nie brakuje.

– Liga jest bardzo wyrównana, każdy może wygrać z każdym – przyznaje szkoleniowiec bytomian, dodając, że przed sobotnim spotkaniem ze Stalą Brzeg trzeba szybko się pozbierać.


Na zdjęciu: Bytomianie (z lewej Dominik Budzik) nie wygrali w tym sezonie żadnego starcia z rezerwami, a „dwójka” Górnika ograła ich dwukrotnie.
Fot. Maciej Grygierczyk