Polowanie w ciemno(ściach). Spotkanie kryzysowe w GKS-ie Katowice

To efekt sobotniej – zaskakującej i rozczarowującej – porażki przy Cichej. Wywołała wielkie emocje w gronie klubowych decydentów, a także – podobno – w urzędniczych gabinetach na Młyńskiej. Dlatego wczoraj wieczorem prezes Marcin Janicki, dyrektor Tadeusz Bartnik (w ciągu dnia wizytować miał miejsca potencjalnego zgrupowania letniego drużyny w Wielkopolsce) i trener Jacek Paszulewicz rozmawiać mieli może nie tyle o swoistym „rozliczeniu” ekipy za występ w Chorzowie. – Obiecywałem, że będą tu grali ludzie, którzy chcą umierać za GKS. I wiele meczów pokazało, że tacy ludzie tu są. Ale są i tacy, którzy przekreślają swoje szanse, by zostać w GieKSie na kolejny sezon – już w sobotę na pomeczowej konferencji deklarował szkoleniowiec.

Sygnał w świat?

Jakie będą ostateczne decyzje? Rozwiązane kontrakty? Kary finansowe? Być może klub ogłosi dziś wyniki wczorajszych późnowieczornych obrad. A… być może nie. Bo przecież – niezależnie od sobotniego wyniku – katowiczanie wciąż jeszcze w grze o ekstraklasę pozostają. Po dwudniowej przerwie w treningach, zespół dziś zaczyna przygotowania do kolejnych prestiżowych derbów, z GKS-em Tychy. Trudno więc o radykalne kroki. Niewykluczone więc – bo takie działanie też będzie idącym w świat sygnałem: „ci ludzie nas zawiedli” – że przy Bukowej ogłoszą na przykład listę graczy, z którymi nie zostaną podpisane nowe kontrakty, oraz listę transferową, zawierającą nazwiska piłkarzy z ważnymi umowami, otrzymującymi jednak wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy.

Porażeni stawką?

Wspomniany Jacek Paszulewicz na pomeczowej konferencji sprawiał wrażenie nie tyle załamanego wynikiem, co przede wszystkim zaskoczonego obrazem meczu. – Trzeba podjąć jakieś działania, żeby wyeliminować tak duże wahania w dyspozycji drużyny w odstępie paru dni – nawiązywał w ten sposób do pełnej agresji i determinacji postawy podopiecznych w środowej potyczce z Podbeskidziem. W sobotę obserwatorzy meczu z Ruchem nie dostrzegli nawet cienia tych cech w grze katowiczan. A to oczywiście rozbudza emocje i produkuje plotki… – Nie wierzę, że zawodnikom nie zależy na ekstraklasie – ucina wszystkie „wycieczki” w tę stronę trener. – Wierzę natomiast w to, że niektórych granie o stawkę w takim klubie, jak GKS Katowice, zwyczajnie przerasta. Nie każdy mentalnie musi sobie poradzić w Wiśle Kraków czy Legii Warszawa… – dodaje.

Kolejna rewolucja?

Wiele wskazuje więc na to, że tego lata przy Bukowej będziemy mieć do czynienia z kolejną rewolucją personalną. Choć bowiem z częścią piłkarzy rozmowy na temat nowych umów zostały już podjęte, do finalizacji daleko. A ta zależna będzie również od wyników i postawy w trzech ostatnich kolejkach.