Polsat Boxing Night. Będzie ogień!

Youri „El Toro” Kayembre Kalenga urodził się wprawdzie w stolicy Kongo, ale od lat mieszka we Francji, która stała się jego drugim domem. I w 2014, gdy zmierzył się w Monte Carlo z Mateuszem Masternakiem o pas interim WBA w junior średniej, ściany mu pomogły. Sędziowie, stosunkiem głosów 2:1 wypunktowali jego zwycięstwo.

Janusz PINDERA: Teraz pan będzie walczył u siebie. Własny ring pomaga? – pytam Mateusza Masternaka.

Mateusz MASTERNAK: – Nie myślę o tym. Chcę wygrać tak, by nie było żadnych wątpliwości. Najlepiej przed czasem, choć mam świadomość jak twardym i silnym pięściarzem jest Kalenga. Mocno bije, potrafi przyjąć i jest w stanie wytrzymać 12-rundowy dystans.

Stawką w tym pojedynku będzie tytuł mistrza Europy WBO. Cztery lata temu walczyliście o pas interim WBA. Walka o taką stawkę, to dodatkowa presja ?

Mateusz MASTERNAK: – Nie czuję presji. Mam za sobą 44 zawodowe pojedynki z których 40 wygrałem, w tym 27 przed czasem, byłem mistrzem Europy, by ten tytuł stracić w dramatycznych okolicznościach w Moskwie, z Grigorijem Drozdem, późniejszym pogromcą „Diablo” Włodarczyka. Niewiele zabrakło bym ten pas odzyskał, gdy dostałem kolejną szansę i zmierzyłem się z Anglikiem Tonym Bellew na jego terenie. Punktacja była bardzo „ciasna”, myślę, że w innym, neutralnym miejscu, to ja mógłbym być zwycięzcą. Wiem też jak boli zwykłe prymitywne oszustwo, czego doświadczyłem w Kempton Park w RPA, gdzie „wydrukowano” moją porażkę z Johnny Mullerem. Miałem też w swojej karierze kilku trenerów, a kiedy znów wróciłem do Andrzeja Gmitruka, to on teraz leci z Maćkiem Sulęckim do Nowego Jorku na walkę z Danielem Jacobsem (28 kwietnia – red.).

Jest pan rozczarowany, porzucony ?

Mateusz MASTERNAK: – Trochę tak, nie ukrywam. Po cichu liczyłem, że trener dołączy do Sulęckiego po mojej walce z Kalengą. Przecież przygotowywał mnie do tego pojedynku, mam nadzieję, że na tyle dobrze, by zemsta była słodka. Obóz był naprawdę solidny, miałem twardych, wymagających sparingpartnerów z Anglii, zrobiliśmy wszystko co należało.

Kto w takim razie stanie w pana narożniku ?

Mateusz MASTERNAK: – Starzy dobrzy znajomi: trener Zygmunt Gosiewski, z którym znamy się od lat, oraz Piotr Wilczewski i Piotr Wojnowski. Wilczewski był moim pierwszym trenerem, gdy cztery lata temu walczyłem w Monte Carlo z Kalengą.

Był pan wtedy bliski wygranej, Kalenga umierał ze zmęczenia, nie miał już sił.

Mateusz MASTERNAK: – Mimo wszystko bił się do końca, do ostatniego gongu był niebezpieczny. Ale do dziś uważam, że tamtej walki nie przegrałem, nie ma jednak sensu do tego wracać, było minęło, teraz zrobię wszystko, by się skutecznie zrewanżować

Kalenga odgraża się, że pana znokautuje…

Mateusz MASTERNAK: – Odciąłem się od internetu. Niech sobie gada i pisze co chce. Mnie to nie interesuje. Wiem co potrafi, wiem, że ma serducho, które zostawi w ringu, że ma kamienie w rękawicach, ale nic to. Dam radę, bo wiem, że jestem lepszy.

Jaka będzie taktyka na ten pojedynek ?

Mateusz MASTERNAK: – Wszystkiego nie powiem, ale najważniejsze, by nie dać mu za dużo miejsca. Wtedy się rozbuja i mogą być kłopoty. Z mojej strony będzie więc lekki pressing i chłodna głowa. Denis Lebiediew z nim fajnie boksował. Zrobił go nogami. Z nim tak trzeba, nie wolno się bić, tylko boksować.

Bez Gmitruka da pan radę ?

Mateusz MASTERNAK: – Wielokrotnie dawałem. Mało kto wie, że gdy przygotowywałem się do pierwszej Polsat Boxing Night w Łodzi (2009) i walki z Łukaszem Janikiem, Gmitruka tak naprawdę przy mnie nie było. On w tym czasie był z Tomkiem Adamkiem w USA. Całą robotę zrobił wtedy Gosiewski. Przed pojedynkiem z Carlosem Nascimento również. Jestem więc spokojny, teraz też damy radę.

Na co pan jeszcze liczy, wielkie mistrzowskie walki są realne?

Mateusz MASTERNAK: – Mam taką nadzieję, jestem w najlepszym wieku – mam dopiero 30 lat – by walczyć o najwyższe trofea. Co istotne, prawdopodobnie latem finał turnieju WBSS (World Boxing Super Series) wyłoni króla wagi junior ciężkiej. Będzie nim Ukrainiec Ołeksandr Usyk lub Rosjanin Murat Gassijew. W rękach jednego z nich znajdą się wszystkie cztery, prestiżowe pasy. Obaj myślą jednak poważnie o wadze ciężkiej, więc w niedalekiej przyszłości szykuje się nowe rozdanie. Wierzę, że z moim udziałem. Ale najpierw muszę pokonać Kalengę. Muszę się na nim zemścić za porażkę sprzed czterech lat, to jest teraz najważniejsze.