Polska Hokej Liga. Jedni chcą, inni muszą…

Niedzielny ćwierćfinałowy mecz w Toruniu to pewnik, ale może ich być więcej.


Rywalizacja play off po 10-dniowej pauzie powraca i na tę chwilę wiemy tylko jedno: w niedzielę będzie na pewno mecz w Toruniu, bo w serii JKH GKS – Energa jest 2-2. W pozostałych parach w lepszej sytuacji znajdują się zespoły z Katowic, Tychów oraz Oświęcimia, bo prowadzą 3-1. To jednak nic, a nic nie znaczy, bo przecież znamy z historii, że takie serie były odwracane.

Różnice nic nie znaczą

W sezonie regularnym różnica w tabeli między GKS-em Katowice i Zagłębiem Sosnowiec wynosiła 35 pkt., ale to nie ma znaczenia. W spotkaniach między tymi zespołami mocno iskrzyło i często o wszystkim decydowała jedna bramką.

– To właśnie jest urok play offów – mocno akcentuje obrońca GKS-u, Jakub Wanacki, który w sobotę będzie obchodził 31. urodziny. – Na razie o urodzinach nie myślę, ale nie chciałbym ich spędzać na lodowisku. Koncentruje nad tym co będziemy mieli do wykonania. W czasie przerwy pracowaliśmy nad wszystkimi niedoskonałościami jakie mieliśmy w dotychczasowych występach. A było ich trochę. Niby mamy kontrolę nad meczem i utrzymujemy sporo czasu przy krążku. A jednak – moim zdaniem – za dużo tracimy gole. Zespół z wysokimi aspiracjami nie może tracić 3 bramek w meczu. My stwarzamy więcej sytuacji, ale nasi rywale pod bramką są skuteczniejsi. W końcowym bilansie wychodzimy na plus, ale, jak do tej pory, musieliśmy się sporo natrudzić.

Transport zamówiony

Kamil Berggruen, kierownik drużyny GKS-u, na wszelki wypadek zamówił autokar na sobotę, bo na ten dzień jest wyznaczony kolejna potyczka w Sosnowcu. Hokeiści Zagłębia są przekonani, że do niej dojdzie.

– Zarezerwowałem autokar, bo przecież nie pojedziemy tramwajem linii nr 15, choć i tak dotarlibyśmy na lodowisko – śmieje „kiero”. – A tak na poważnie to chętnie anuluję tę rezerwację, ale o tym przekonamy do dopiero w czwartkowy wieczór.

– Musimy strzelić o jednego gola i to jest niby takie proste – dodaje napastnik GKS-u, Bartosz Fraszko, który ma za sobą udany sezon i pewnie zaowocuje nominacją do kadry na mistrzostwa świata. W Zagłębiu występuje wielu młodych zawodników, którzy chcą się pokazać z jak najlepszej strony i nie mają nic do stracenia. W sezonie mieliśmy problemy związane z pandemią, a potem musieliśmy odbudować fizycznie, ale jesteśmy na właściwej ścieżce i – mam nadzieję – nie zejdziemy z niej aż do końca sezonu.

– Obyśmy skończyli tę rywalizacji i mogli się koncentrować na kolejnych wyzwaniach – dodaje Wanacki.

Ciekawie, ale…

Hokeiści GKS-u nie chcą wybiegać w przyszłość, bo liczy się tu i teraz. Na tę chwilę ewentualnymi rywalami w półfinale mogą być: Tychy, Toruń i Kraków. – Gdybym mógł wybierać to postawiłbym na mój rodzinny Toruń – śmieje się Fraszko. Ależ byłoby to święto hokejowe w tym mieście (ostatni brązowy medal w 1996 r. – przyp.red.), ale nie uprzedzajmy faktów.

– Owszem, śledzę wydarzenia w pozostałych w ćwierćfinałach i równie jest ciekawie jak u nas – dodaje Wanacki. Nie można wykluczyć niespodzianki ze stromy Torunia, ale w moim przekonaniu jastrzębianie w końcowym rozrachunku okażą się lepsi. Ciekaw jestem jak zaprezentuje się Cracovia po zwycięstwie w Pucharze Kontynentalnym. Nie zastanawiam się z kim ewentualnie przyjdzie nam się spotkać, ale wiem, że trzeba wygrywać.

Nie mamy wyjścia

A czy ktoś zapowiadał, że będzie miło i przyjemnie? – takie pytanie zadają w Jastrzębiu Zdroju gdy przypominamy stan rywalizacji zespołu z Toruniem.

– Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z zalet toruńskiej ekipy i wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek – mówi dyrektor sportowy JKH GKS-u, Leszek Laszkiewicz. – Rywale potrafią grać w defensywie i stąd też trudno zdobywa się bramki. Zdobywamy ich stanowczo za mało, choć oddajemy ponad 40 strzałów w meczu. Wiemy w jakiej znajdujemy się sytuacji i zwycięstwo w piątkowym meczu jest naszym obowiązkiem. Podaliśmy tlen rywalom w drugim meczu u siebie, przegrywając po dogrywce 1:2. Gdy się strzela gola lub dwa to meczu się nie wygra i przypinam to chłopakom przy każdej okazji.

Hokeiści JKH GKS-u nadal występują bez Marisa Jassa i Maciej Urbanowicza. Łotysz już wyszedł na lód, ale na razie nie jeszcze nie jest przewidywany do składu. Gdyby zaszły jakieś nieprzewidziane okoliczności wówczas może wesprzeć drużynę. Urbanowicz, kapitan i waleczne serce tej ekipy, jest w 4. tygodniu rehabilitacji nogi i ewentualnie zobaczymy go w dalszej części sezonu.

– Jestem przekonany, że hokeiści zrobią wszystko, by znaleźć się w półfinale – mówi na pożegnanie Laszkiewicz.

Pod kuratelą… smoka

Pod Wawelem wszyscy (łącznie z legendarnym smokiem) się cieszą ze zdobycia Pucharu Kontynentalnego przez Comarch Cracovię, bo to niebywały sukces zespołu. Prof. Janusz Filipiak, właściciel klubu, wyjawił, że premie finansowe za wygraną w Aalborgu są mniejsze niż za mistrzostwo Polski. I, jak sam twierdzi, z przyjemnością wypłaci podwójną nagrodę, bo jest przekonany, że zespół odwróci losy rywalizacji, choć przegrywa w serii z Tychami 1-3.

Zdobycie PK na pewno wzmocniło „Pasy” mentalnie, bo przecież grali z drużynami silnymi, a mimo wszystko sobie poradzili. Znajdują się pod ścianą, bo niepowodzenie sprawia, że 11 marca będą mieli po sezonie i każdy pójdzie w swoją stronę. Rudolf Rohaczek, wytrawny strateg, nie tak dawno przypomniał, losy rywalizacji znają takie przypadki, że się odwracały. Raz „Pasy” przegrywały 2:3, zaś innym razem 1:3.

– Niech nasi rywale żyją wspomnieniami, ale teraz jest zupełnie inny czas i rozdział – mówią dość buńczucznie w Tychach i mają w tym wszystkim dużo racji.

Tyszanie mieli 2 dni wolnego, a rywale w tym czasie przygotowywali się i podróżowali na turniej finałowy Aalborga.

– My chcemy, a oni muszą i ta różnica stawia nas w komfortowych warunkach – podkreśla kapitan GKS-u, Michał Kotlorz. – Zdaje sobie sprawę, że rywal jest mocno podbudowany sukcesem w Aalborgu, ale wcale nie zamierzamy im ułatwiać zadania. Spokojnie podchodzimy do meczu, mamy przygotowany plan i teraz od nas będzie zależało jak go zrealizujemy.

Tyszanie wystąpią bez Alexa Szczechury, który narzeka kontuzję barku, przechodzi intensywną rehabilitację i nawet już przebywał na lodzie, ale do gry nie jest gotów. Jego miejsce w „zamorskim” ataku zajął Jean Dupuy i nic nie stracił na wartości.

W piątek mecz, a weekend wolny i dla rodziny? – pytamy kapitana GKS-u. – Takie są plany – powiedział z uśmiechem na pożegnanie nasz rozmówca. Zobaczymy jak potoczy się rywalizacja w tej serii.


POLSKA HOKEJ LIGA

Czwartek, 10 marca

KATOWICE, 18.30: GKS – Zagłębie Sosnowiec, stan rywalizacji 3-1; (5:2, 0:2, 3:2, 3:2, 2:1, 6:1, 2:3, 3:5, 3:4D) *

OŚWIĘCIM, 19.00: Re-Plast Unia – Ciarko STS Sanok, stan rywalizacji 3-1; (2:4, 2:1, 2:3, 6:1, 1:2K, 2:1, 3:2, 2:4, 5:2)

Piątek, 11 marca
JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – Energa Toruń, stan rywalizacji 2-2; (2:4, 2:0, 5:0, 3:1, 3:2, 5:1 1:2D, 3:2D, , 1:2)
KRAKÓW, 19.00: Comarch Cracovia – GKS Tychy, stan rywalizacji 1-3; (2:0, 2:1D, 3:4, 2:0, 5:6, 2:3, 4:1, 1:3, 2:3)

* dotychczasowe spotkania w sezonie zasadniczym oraz w play offie.


Na zdjęciu: Bartosz Fraszko zalicza kolejny udany sezon w GKS-ie Katowice i wraz z zespolem chce się znaleźć w finale.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus