Polska Hokej Liga. Ogromna tęsknota

Występy w Lidze Mistrzów i Pucharze Kontynentalnym to dodatkowy bonus dla finalistów mistrzostw Polski.


Zawodnicy i działacze zespołów-finalistów marzą o mistrzostwie i nawiązaniu do bogatej tradycji. Ekipa Re-Plastu Unii Oświęcim, mająca w skarbcu 8 tytułów, awansowała do finału po 17 latach przerwy! W 2005 r. Unia, prowadzona przez Andreja Sidorenkę, przegrała decydującą rywalizację z GKS-em Tychy. Z kolei GKS Katowice, wówczas jeszcze pod kierunkiem duetu Tom Coolen – Piotr Sarnik, w finale mistrzostw wystąpił niedawno, bo w 2018 r., ale również nie sprostali tyszanom. W Katowicach tęsknota za złotem jest jednak ogromna, bo w GieKSie na mistrza czekają aż 52 lata. Trener Jacek Płachta, GieKSiarz z krwi i kości, miał wtedy zaledwie rok (!), zdobywał mistrzostwo kraju, ale juniorów, a potem robił karierę w Niemczech.

Schłodzone głowy

Katowiczanie ciągle wracają do ostatniego meczu półfinałowego. – Tak naprawdę niewiele brakowało byśmy wylądowali poza finałem i sami sobie zgotowaliśmy niepotrzebną nerwówkę – wraca do wydarzeń sprzed kilku dni napastnik GKS-u, Mateusz Bepierszcz. – Miałem pustą bramkę w dogrywce i ta sytuacja śniła mi przez dwie noce. Zwycięska rywalizacja z Tychami jeszcze bardziej nas wzmocniła mentalnie przed finałem.

– Zagraliśmy 7 półfinałowych meczów w 13 dni; to bardzo wyczerpujący maraton – dodaje zdobywca gola na wagę awansu, obrońca Jakub Wanacki. – Po ostatnim meczu fizycznie i psychicznie byliśmy wyczerpani, ale po nim posiedzieliśmy trochę w szatni, by nacieszyć się awansem. A potem każdy zmykał w swoją stronę, by odpocząć w rodzinnym gronie. Nikt nie przypuszczał, że każdy mecz trzymał będzie w niesłychanym napięciu. Nawet ten przegrany 2:6, a w następnym dniu wygrany 6:2 miały swoją historię. To już za nami i schłodziliśmy głowy.

Maksymalna koncentracja

W finale spotyka się pierwsza i druga drużyna sezonu zasadniczego. – Sezon regularny wygraliśmy, ale z naszym finałowym rywalem mamy niekorzystny bilans 2-3, jednak poprawimy go po finale – uśmiecha się Wanacki, który 7 lat temu świętował złoto z GKS-em Tychy.

– To już odległy czas i chciałbym delektować się kolejnym mistrzostwem. Seria zapowiada się ciekawie, ale chciałbym uniknąć 7. meczu, bo wówczas w głowie kłębią się różne myśli. Złoto jest wystarczającym bodźcem, ale mamy też dodatkowy bonus, czyli występy w Lidze Mistrzów. A kto z nas nie chciałby zagrać z klasowym zespołem z topowej ligi europejskiej.

Bilety na pierwszy finałowy dwumecz w „Satelicie” rozeszły się w ciągu 10 minut i kibice mocno wspierają zespół. – Wiem jedno, że nie możemy grać jak z Tychami – dodaje Bepierszcz. – Prowadziliśmy dwoma golami i zaczynaliśmy grać asekuracyjnie, a potem z tego brały się błędy. Jeżeli będziemy realizować założenia, jakie wcześniej ułożyli trenerzy, to powinniśmy przez cały czas mieć kontrolę nad grą. Mogę zapewnić, że każdy z nas będzie się starał dołożyć cegiełkę do końcowego sukcesu. Jeden strzeli gola, zaś drugi rzuci się pod krążek zmierzający do naszej bramki – taką jesteśmy drużyną. Na pewno nikt nie przejdzie obojętnie obok wydarzeń na lodzie. Na razie koncentrujemy na inauguracyjnym spotkaniu, a potem krok po kroku.

Najważniejsza cierpliwość

Trenerski duet Coolen – Sarnik z powodzeniem pracował w GKS-ie Katowice, zdobywając wicemistrzostwo kraju oraz 3. miejsce w Pucharze Kontynentalnym w Belfaście. Najpierw podziękowano Kanadyjczykowi, a potem rozstano się z Sarnikiem po jego kilkumiesięcznej samodzielnej pracy. Teraz odpowiadają za wyniki zespołu z Oświęcimia.

– Daleko już zaszliśmy, ale chciałoby się więcej – uśmiecha się [Piotr Sarnik]. – Przygotowanie mentalne odegra kluczową rolę w tej rywalizacji, ale Tom jest znakomitym motywatorem i wszyscy mogliśmy się o tym przekonać. Nastawienie psychiczne sprawiło, że wygraliśmy rywalizację z silnym zespołem z Jastrzębia.

Przede wszystkim musimy grać cierpliwie i szukać swoich szans. Kluczem do złota będą pierwsze dwa spotkania w Katowicach. Krystian Dziubiński, kapitan zespołu, przy takich okazjach mówi: stres zostawmy w szatni i grajmy swobodnie. Oba zespoły znają się doskonale i o żadnym zaskoczeniu nie może być mowy, choć… nie wykluczam niespodzianki – uśmiecha się drugi trener Unii.

Od niedzieli hokejowe emocje będą transmitowane przez TVP Sport i to również mobilizuje głównych aktorów tego finału.


Droga do finału

Sezon zasadniczy

1. GKS Katowice 40 83 142:85 26/2 11/1

2. Re-Plast Unia 40 81 150:112 24/3 10/3

Ćwierćfinały

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 6:1, 2:3, 5:3, 4:3, 9:1, w serii 4-1.

Re-Plast Unia Oświęcim – Ciarko STS Sanok 2:1, 3:2, 2:4, 5:2, 6:1, w serii 4-1.

Półfinały

GKS Katowice – GKS Tychy 2:0, 2:3D, 2:6, 6:2, 2:1, 2:3K, 3:2D, w serii 4-3.

Re-Plat Unia – JKH GKS Jastrzębie 3:2D, 4:2, 3:2D, 3:4D, 2:3K, 4:1, w serii 4-2.

Szanse na mistrzostwo według „Sportu” (

GKS Katowice – 60%

Re-Plast Unia Oświęcim – 40%

Polska Hokej Liga

Finał

Niedziela, 3 kwietnia

KATOWICE, 17.30: GKS – Re-Plast Unia Oświęcim (2:4, 2:3K, 1:2, 6:1, 4:3D)*

Poniedziałek, 4 kwietnia

KATOWICE, 17.30: GKS – Re-Plast Unia Oświęcim

O 3. miejsce

JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – GKS Tychy (3:1, 3:2, 4:5D, 6:2, 4:3)

* wyniki w sezonie zasadniczym


Henryk GRUTH, trener, 4-krotny olimpijczyk

Grają najlepsi

W finale zagrają dwa najlepszy zespoły sezonu zasadniczego i to potwierdza ich klasę. Jednak przyznam, że nie spodziewałem się takiego finału. Tyszanie wygrali z Comarch Cracovią w ćwierćfinale, zaś w półfinale oba GKS-y stoczyły niesłychanie ciekawą rywalizację, ale zwycięzca mógł być jeden. Finał na pewno nie skończy się na 4 meczach, potrwa znacznie dłużej.

Ciekaw jestem jak będzie prezentowała się pierwsza formacja GieKSy, która jest nadmiernie eksploatowana. Unia dysponuje wyrównanym składem i według mnie szanse na tytuł mistrzowski są równe. Słowa uznania należą się Comarch Cracovii za wygranie w Pucharze Kontynentalnym, ale w ćwierćfinale play offu krakowianie już tak nie błyszczeli. Wiele pochwał skierowano pod adresem mistrza kraju z Jastrzębia po występach w Lidze Mistrzów, ale potem kłopoty kadrowe sprawiły, że zespół nie mógł się odnaleźć na finiszu rozgrywek. Trudna przeprawa z Toruniem w ćwierćfinale była dla mnie zaskoczeniem.


Na zdjęciu: Spotkania finałowe zapowiadają się niesłychanie emocjonująco.

Fot. Tmasz Kudala/PressFocus