Polska Hokej Liga. Zepsute święto

 

Przed pierwszym gwizdkiem sternicy Podhala docenili wyczyn Jarosława Różańskiego, który przed tygodniem, w meczu z Tychami, rozegrał tysięczny mecz w barwach „Szarotek”. Po rzuceniu krążka przez arbitra już nie było tak miło. Goście zaatakowali jakby był to mecz o życie i szybko w zamieszaniu podbramkowym Rajamaki wepchnął krążek do bramki. W 6 min było już 2:0 dla katowiczan, którzy wykorzystali przewagę. Kolusz spod niebieskiej wrzucił krążek na bramkę, a Krężołek zmienił jego lot.

Gospodarzom szybko nadarzyła się okazja do kontaktu, lecz podczas gry w przewadze zbyt szybko chcieli pokonać Rahma, a – jak mówi przysłowie – co nagle to po diable. Ich ataki były jednostajne, bez przyśpieszenia i nawet gdy rywal popełniał błędy w obronie, potrafił je skorygować. Jeśli nie udało się zawodnikom z pola, to ostatnią instancją był bramkarz.

W drugiej tercji chaos rządził na tafli. Hokeiści mieli problemy ze zmuszeniem krążka do posłuszeństwa, podania nie znajdowały adresatów, składne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Często też puszczały nerwy i dochodziło do przepychanek. Trzy razy krążek lądował w bramce, dwukrotnie po błędach bramkarzy.

Najpierw Rahm odbił strzał spod niebieskiej Mrugały, a Pettersson ulokował go w pustej bramce. Chwilę później Odrobny obronił strzał z ostrego kąta, krążek odbił się i Lahde posłał go do bramki. W 37 min Chalupka, który opuścił ławkę kar, został idealnie obsłużony z własnej tercji przez Suominena i sytuacji sam na sam nie zmarnował.

Podhale indywidualnymi akcjami próbowało rozmontować defensywę przeciwnika. Katowiczanie z łatwością rozbijali te ataki. Już na początku trzeciej odsłony górale mieli idealną okazję do wyrównania (Sulka). Z kolei przyjezdni w osłabieniu mieli ogromną szansę postawić kropkę nad „i”, lecz Kolusz przestrzelił w wymarzonej sytuacji. 2:57 przed końcem Podhale wycofało bramkarza, ale mimo iż przez niemal cały czas gra toczyła się w tercji rywala, to nie przyniosło efektu.

Stefan Leśniowski

 

PODHALE NOWY TARG – GKS KATOWICE 2:3 (0:2, 2:1, 0:0)

0:1 – Rajamaki – Cimżar (2:27), 0:2 – Krężołek – Kolusz – Pasiut (5:43, w przewadze), 1:2 – Pattersson – Mrugała – Dziubiński (21:11), 1:3 – Lahde – Rajamaki – Makkonen (26:25, w przewadze), 2:3 – Chalupka – Suominen (36:42).
Sędziowali: Paweł Breske i Paweł Pomorzewski oraz Dariusz Pobożniak i Dawid Mazur. Widzów 1500.

PODHALE: Odrobny; Suominen (2) – Seed, Wsół – Chalupka (2), Mrugała (2) – Sulka; Jenczik – Willick – Szvec, Pettersson (2) – Dziubiński (4) – Naettinen, Franek (2) – Neupauer (2) – Różański, Campbell – Valentino – Słowakiewicz, Siuty. Trener Phillip BARSKI.

KATOWICE: Rahm; Wajda – Tomasik (2), Franssila – Salmi, Krawczyk – Jaśkiewicz (4); Krężołek – Pasiut – Kolusz, Rajamaki – Makkonen – Cimżar (4), Michalski – Starzyński (4) – Lahde, Paszek, Mularczyk. Trener Piotr SARNIK.
Kary: Podhale – 16 min, Katowice – 14 min.

 

Na zdjęciu: Nawet taki fachowiec, jak Przemysław Odrobny, nie zatrzymał GieKSy.


Wyniki pozostałych meczów kolejki

 

Re-Plast Unia Oświęcim – Naprzód Janów 8:4 (2:1, 4:2, 2:1)

1:0 – Trandin – Bezuszka – Meidl (1:15, w przewadze), 2:0 – Kowalówka – Kalan (5:04), 2:1 – Ksiondz – Paczkowski – Skrodziuk (6:06), 3:1 – Raszka – M. Noworyta – Piotrowicz (23:41), 4:0 – Themar – Malicki (25:30), 4:2 – Wróbel – Piper – Rajski (27:41), 4:3 – Piper – Sarna – Rajski (29:17, 4 na 4), 5:3 – Malicki – Wanat – Themar (33:04), 6:3 – Koblar – Kowalówka – Kalan (34:31), 7:3 – Meidl – Trandin – Malicki (46:17), 7:4 – Michał Rybak – Maciej Rybak – Sarna (58:11), 8:4 – Krzemień – Wanacki (59:59).

Lotos PKH Gdańsk – Zagłębie Sosnowiec 4:3 (1:0, 1:0, 1:3, 1:0)

1:0 – Marzec – Danieluk – Pesta (17:08), 2:0 – Jełakow – Rożkow – Gołowin (23:15), 2:1 – Nahunko – Tyczyński – Stoklasa (40:30), 2:2 – Nahunko – Tyczyński (47:26), 3:2 – Havlik – Steber (50:19), 4:3 – Polodna – Steber (63:57).

GKS TYCHY – ENERGA TORUŃ 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)

0:1 Szkodenko – J. Jaworski – Griebieniuk (44:43).

 

PUCHAR KONTYNENTALNY

Szanse się kurczą

Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii, przed wyjazdem na finałowy turniej Pucharu Kontynentalnego w Vojens, przekonywał, że jego zespół będzie chciał wykorzystać swoją szansę. Jednak w inauguracyjnym meczu „Pasy” przegrały z wicemistrzem Białorusi i aktualnym liderem ligi, Niomanem Grodno 0:2.
Zespół spod Wawelu wcale nie był gorszy od rywali, ale popełnił drobne błędy, które zostały wykorzystane. Po dobrej, bezbramkowej I tercji krakowianie wyjechali na kolejną chyba nieco rozkojarzeni. Białoruska drużyna od razu ruszyła do przodu i szybko znalazła się w strefie Cracovii. Po kilku uderzeniach mocno się zakotłowało pod bramka Koprzivy i w końcu Hurri zdołał umieścić krążek w siatce. Drugiego gola „Pasy” straciły na 14 sek. przed końcem kary Jachyma. Same jednak miały swoje okazje, ale po raz kolejny zabrakło skuteczności, a ponadto w kilku sytuacjach bramkarz Trus spisywał się bez zarzutu. W 48 min. Drzewiecki trafił w słupek i im bliżej końca przewaga „Pasów” rosła. Porażka wcale nie przekreśla szans Cracovii na wygraną w turnieju, ale zostały one mocno ograniczone.

NIOMAN GRODNO – COMARCH CRACOVIA 2:0 (0:0, 2:0, 0:0)

1:0 – Hurri – Hultinen (20:57), 2:0 – Kisły – Griszanow – Ramezow (26:02, w przewadze).
Sędziowali: Adam Kika (Czechy), Marc Wiegand (Szwajcaria) – Danny Beresford (Wlk. Brytania), Rene Jensen (Dania). Widzów 1000.

NIOMAN: Trus; Hietanen – Griszanow, Choromando – Kryskin, Badun – Hurri, Jakunen (2) – Azhgieri; Susło – Stiepanow – Maliawko, Malinowski – Kisły, Ramezow (2), Hiltunen – Łewsza – Turkin (2), Jelisenko – Wariwonczik – Sawinow (2). Trener Siergiej PUSZKOW.

CRACOVIA: Koprziva; Jachym (2) – Mikula, Gula – Rompkowski, Kruczek – Bychawski (2), Pac – Gajor; Jeżek – Tvrdoń – Vachovec, Kapica – Bahensky – Leivo, Bepierszcz (2) – Domogała – Drzewiecki, Bryniczka – Kamiński – Stebih. Trener Rudolf ROHACZEK.
Kary: Nioman – 8 min, Cracovia – 6 min.