Polska – Izrael. Zapach awansu

Biało-czerwoni ograli Izrael i są o krok od awansu do 1/8 finału. Przewagę nad rywalami zapewniła im seria „trójek” A.J. Slaughtera w trzeciej kwarcie.


Dzień przerwy pomógł naszym koszykarzom dojść do równowagi po nieoczekiwanie wysokiej porażce z Finlandią. Przeciwko Izraelowi znów zaprezentowali się tak, jak w starciu z Czechami na rozpoczęcie turnieju. W ich ruchach były dynamika i energia. Znów szli do każdej piłki, agresywnie bronili i z pomysłem rozgrywali akcje w ofensywie. Dobrym pomysłem trenera Igora Milicicia, byłą także zmiana w wyjściowej piątce. Miejsce ambitnego, ale nie wnoszącego zbyt wiele do gry Aleksandra Dziewy zajął Aaron Cel. Weteran – Cel ma 35 lat – pokazał, że może jeszcze wiele dać drużynie narodowej. Imponował spokojem i wyrachowaniem. W odpowiednim momencie potrafił też przymierzyć z dystansu. Trafił trzy „trojki” – w sumie zdobył ich 13 – miał 4 asysty i 3 zbiórki. Do tego dobrze bronił.

Klasę znów pokazał A.J. Slaughter. Rówieśnik Cela zagrał jak za najlepszych lat. A przecież na początku swojej przygody z kadrą trener Igor Milicić nie widział go w swojej drużynie. Przed EuroBasket zmagał się do tego z urazem stawu skokowego i do zespołu dołączył dopiero tuż przed EuroBasketem. Serią trzech „trójej” w trzeciej kwarcie wyprowadził Polaków na dwucyfrowe prowadzenie (61:47).

Trzecim bohaterem był Aleksander Balcerowski. Nasz młody środkowy w strefie podkoszowej był nie do zatrzymania. Radził sobie nawet wtedy, gdy był osaczony przez czterech rywali. Po Slaughterze z 17 „oczkami” był drugim strzelcem zespołu.

Jak zwykle swoje zrobił też Mateusz Ponitka. Kapitan naszej drużyny bliski był triple-double. Wywalczył 11 pkt, 9 zbiórek i 7 asyst.

Sukcesem Polaków było również zatrzymanie Deniego Avdiji. 21-latek to największa gwiazda Izraela. Jest zawodnikiem Washington Wizards, ale przeciwko naszej ekipie sobie nie pograł. Pierwsze i jedyne punkty (3) zdobył dopiero w ostatniej kwarcie.

– Nie mieliśmy wielkiego planu na zatrzymanie Deniego Avdiji. Zespół Izraela ma mnóstwo świetnych zawodników. Trzeba się więc trzymać planu meczowego. Nie można takich graczy zatrzymać, można ich ograniczyć. To był jego zły dzień w ofensywie. Gramy jednak twardo, to może go zdestabilizowało. Możemy się z tego tylko cieszyć – ocenił Aaron Cel.

Polacy niemal od początku meczu prowadzili. „Odskoczyli” w pierwszej kwarcie. Od stanu

12:12, zdobyli dziewięć kolejnych punktów. I prowadzenia nie oddali już do końca, choć rywale cały czas byli blisko. Na każdy ich zryw potrafili jednak skutecznie odpowiedzieć.

Co ważne w naszej ekipie punkty zdobywali też rezerwowi, których Milicić wprowadzał chętnie, często dokonując szybkich rotacji.

W trzeciej kwarcie Polacy mieli już czternaście punktów przewagi. Wydawało się, że kontrolują wydarzenia na parkiecie. Rywale od początku kolejnej postawili wszystko na jedną kartę. Zaczęli grać agresywnie w obronie, a w ataku postawili na „trójki”. Taktyka przynosiła im sukces. Zmniejszyli straty do pięciu „oczek” (68:73). Wtedy bardzo ważny rzut trafił Balcerowski. Nie spod kosza, ale zza linii 6,75 m, czym kompletnie zaskoczył rywali.

– Prawdę mówiąc takie rzuty raz wpadają, innym razem nie. Cieszę się, że tym razem piłka wpadła do kosza – podkreślił Aleksander Balcerowski.

Potem kolejne punkty dołożyli Ponitka oraz Slaughter. Na tablicy wyników było 83:68 dla biało-czerwonych. Izraelczycy już nie byli w stanie poważnie zagrozić naszej drużynie.

Dzięki wygranej Polacy poprawili niekorzystny bilans meczów z Izraelem (obecnie mają 5 zwycięstw i 9 porażek) i przekreślili plany rywali na trzecie z rzędu zwycięstwo w jednym turnieju, co drużynie z Tel Awiwu nie udało się jeszcze w historii EuroBasketu.

Polska – Izrael 85:76 (23:16, 16:17, 29:23, 17:20)

POLSKA: Balcerowski 17 (1×3), Cel 13 (2×3), Ponitka 11 (1×3), Slaughter 24 (6×3), Sokołowski 8 (2×3) – Zyskowski 2, Schenk, Michalak 6 (1×3), Kolenda, Garbacz 2, Dziewa 2. Trener Igor MILICIĆ.

IZRAEL: Avdija 3 (1×3), Blatt 10 (3×3), Levi 8 (2×3), Mekel 3 (1×3), Sorokin 6 – Zoosman 18 (4×3), Pnini, Menco, Madar 17 (2×3), Ginat 8, Cohen 3 (1×3). Trener Guy GOODES.


Na zdjęciu: Aleksander Balcerowski pod koszem kompletnie zdominował Izraelczyków.
Fot. FIBA