Były męczarnie, ale się udało. Biało-czerwoni jadą na Euro!

Naszych szczypiornistów w Płocku interesowało tylko zwycięstwo. Komplet punktów gwarantował bowiem awans na przyszłoroczne ME, które w dniach 9-26 stycznia 2020 roku odbędą się w Austrii, Norwegi i Szwecji. Nie był to najlepszy występ naszego zespołu. Biało-czerwoni mieli w nim sporo kłopotów, często bili głową w mur, ale za kilka dni nikt o tym nie będzie pamiętał. Liczy się bowiem efekt w postaci powrotu na wielką imprezę.

Ostatni remis (23:23) z amatorami z Kosowa spowodował, że trener Patryk Rombel musiał dokonać zmian w składzie. Odsunął od niego Adama Malchera, Mateusza Piechowskiego i Jakuba Morynia, a w ich miejsce pojawili się Mateusz Kornecki, Patryk Walczak i Paweł Podsiadło. Na rywalach obecność tych zawodników nie zrobiła jednak większego wrażenia, bo walczyli z naszymi jak równy z równym. Dobrze spisywał się jednak Adam Morawski w bramce, a w ofensywie skuteczny był Arkadiusz Moryto. To właściwie dzięki postawie tego duetu przeciwnicy nam zbyt daleko nie odskoczyli, choć 3 bramki starty pod koniec pierwszej połowy miały prawo budzić niepokój. Końcówka premierowej odsłony pozwoliła jednak poprawić wynik, bo najpierw Kamil Syprzak trafił z koła, a następnie Antoni Łangowski z dystansu. Ostatniego gola w tej odsłonie zapisał na swoje konto Maciej Pilitowski, ale był on odpowiedzią na 11. bramkę gości.

Nasz selekcjoner wiedział, że aby zrealizować cel, jego podopieczni muszą poprawić grę i to w każdym elemencie. Trudno powiedzieć, co im powiedział w przerwie, ale nasi ruszyli. Co prawda nie od razu, bo na rozkręcenie się potrzebowali trochę czasu, ale w miarę jego upływu było coraz lepiej. Można się było przyczepić o brak rzutów z drugiej linii, kiepską skuteczność w idealnych wręcz pozycjach czy przeciętną defensywę, ale w pewnym momencie biało-czerwoni wskoczyli na właściwe tory.

Kulminacyjny moment nastąpił w 40 minucie, kiedy przy stanie 15:15 ładnym rzutem z dystansu popisał się Podsiadło, a następnie szybką kontrą sfinalizował Moryto. Goście jeszcze próbowali i dwukrotnie doprowadzili do remisu (19:19 w 48 min, 20:20 w 52 min), ale w tym momencie skutecznością ponowie błysnął duet Podsiadło-Moryto i Polacy przejęli kontrolę nad meczem. Co prawda Izraelczycy próbowali się jeszcze zerwać, ale w ostatnich 8 minutach nasza obrona dała się zaskoczyć raptem trzykrotnie. Swoje w bramce zrobił też Kornecki i awans był na wyciągnięcie ręki. Działa dopełniły trafienia Przemysława Krajewskiego i Podsiadły.

 

Zobacz jeszcze: Rozmowa z Markiem Janickim

Janicki: Chcielibyśmy VAR, ale to bardzo drogie

 

Polska – Izrael 26:23 (10:11)

POLSKA: Kornecki, Morawski – Krajewski 3, Walczak 3, Łangowski 1, Pilitowski 1, Syprzak 3, Szpera 3, Moryto 8, Potoczny, Jarosiewicz, Przybylski, Krieger, Podsiadło 4, Chrapkowski. Kary 10 min. Trener Patryk ROMBEL.

IZRAEL: Elimelech, Tepper – Shkalim 3, Levy 3, Hershkowitz 5, Gerera 1, Zitler, Gingihasshvili 2, Tutkenitz 1, Appo 1, Mosindi 1, Bodenheimer, Cohen, Hamami 4, G. Pomeranz 1. Kary 6 min. Trener Oleg BOUTENKO.

Sędziowali: Amar Konjicanin i Dino Konjicanin (obaj Bośnia i Hercegowina). Widzów 2560.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ