Polska jest najsilniejsza

Agnieszka NIEDZIAŁEK: Pańska drużyna to jeden z czterech uczestników tych mistrzostw świata, który ma już za sobą stres związany z meczem otwarcia. Pewne zwycięstwo nad Finlandią 3:0 pozwoliło na spokojniejszą pracę w kolejnych dniach?

Płamen KONSTANTINOW: – Pierwsze spotkanie w tak ważnej imprezie zawsze jest skomplikowaną sprawą. Nie ułatwia tego w żaden sposób fakt, że do turnieju można się szykować przez cztery lata. Tym bardziej, że Finlandia ma w składzie kilku doświadczonych zawodników i paru młodych, zdolnych. Znam też dobrze trenera tej ekipy Tuomasa Sammelvuo i wiem jak poważnie podchodzi do swojej pracy. Spodziewałem się więc, że rywale będą walczyć dosłownie o każdy punkt. Do tego doszła spoczywająca na nas, jako gospodarzach, presja. My musieliśmy po prostu wygrać ten mecz, oczekiwania były ogromne. Na szczęście znaleźliśmy właściwe rozwiązania i teraz przygotowujemy się w skupieniu na kolejne spotkania.

Sytuacji nie ułatwiają też chyba kłopoty, z którymi zmagała się w ostatnim czasie bułgarska kadra. Z powodu kontuzji ze składu wypadło kilku ważnych zawodników, a w wyniku konfliktu z panem drużynę opuścił drugi libero Władisław Iwanow…

Płamen KONSTANTINOW: – Niektóre media trochę wyolbrzymiły te problemy. Owszem, mieliśmy parę kłopotów zdrowotnych, które dopadły nas w trakcie Ligi Narodów, ale żaden z nich nie pojawił się w ostatnim momencie. Nie było to więc coś, co nas teraz zaskoczyło. Jesteśmy doświadczonymi ludźmi i musieliśmy po prostu poszukać rozwiązania dla tej sytuacji. Jeśli zaś chodzi o drugiego libero, o którego pani pyta, to sprawa jest bardzo prosta z mojego punktu widzenia. Nie chciał wyjść na parkiet podczas meczu. Dla mnie to najgorsze, co może się zdarzyć. Nie mogę zaakceptować takiego zachowania. By walczyć o sukces trener i zespół muszą być monolitem. Jeśli dopuści się do takich sytuacji, to spowoduje to nieporozumienia i naruszy jedność drużyny. Dlatego tego zawodnika nie ma tu już z nami.

Vital Heynen w tym sezonie często rotował składem wyjściowej szóstki, by utrudnić zadanie rywalom. W przeszłości grał pan w Polsce i zna realia tamtejszej siatkówki. To duży atut w kontekście spodziewanej walki z biało-czerwonymi o prymat w grupie D?

Płamen KONSTANTINOW: – Nie sądzę, by to był plus. Wszyscy się dobrze znamy. W obecnych czasach można zdobyć materiały dotyczące polskiej i praktycznie każdej innej ligi na świecie, więc nie ma mowy o żadnych wielkich niespodziankach co do danego zawodnika. Fakt, trener może wprowadzić coś nowego w stylu gry. Nastawiam się jednak na to, że ani my nie zaskoczymy nikogo, ani nikt nas. Ważna będzie dyspozycja dnia, wejście w mecz oraz długa ławka rezerwowych. Trzeba rozegrać wiele meczów, to długi turniej i istotne jest, by mieć do dyspozycji wielu wartościowych siatkarzy. Niemożliwym jest rozegrać całe mistrzostwa jedną +szóstką+. Nawet najlepsi zawodnicy na świecie mogą mieć bowiem zły dzień, na co się może złożyć wiele czynników. Ważne więc, by drużyna, która ma walczyć o najwyższe cele, miała jak najwięcej siatkarzy grających na tym samym najwyższym poziomie.

Który zespół z grupy D jest najlepszy?

Płamen KONSTANTINOW: – Polska, to przecież wciąż obecny mistrz świata…

Tak, ale to nie ten sam zespół co cztery lata temu. Z ówczesnego składu w drużynie pozostało tylko pięciu graczy…

Płamen KONSTANTINOW: – Tak, ale Polacy to wciąż mistrzowie globu i będą nimi aż do ostatniego dnia tego turnieju. Oczywiście, nie będzie też dużą niespodzianką, jeśli dobrze prezentować się będzie Iran. Ma w składzie wielu doświadczonych graczy. Od dłuższego czasu są w światowej czołówce i gwarantują pewną jakość. Spotkania z tymi rywalami będą bardzo trudne. Pozostałe ekipy też będą jednak niebezpieczne. Może są niezbyt doświadczone, ale chcą się pokazać, a nie ma na nich presji i nie mierzą się z czyimiś oczekiwaniami. Nie muszą tu wygrywać, a Polska, my czy Iran już tak. To może wiele zmienić, bo psychologia jest bardzo ważną częścią siatkówki.