Polska – Niemcy. Mistrzowie nie zawodzą

Trudno było sobie wyobrazić lato bez siatkarskich zmagań w Lidze Narodów czy też turniejów rangi mistrzowskiej.

Jednak pandemia sprawiła, że wszystkie sportowe plany rozsypały się jak domek z kart. W dobie wszelakich ograniczeń chwała działaczom centrali związkowej, że jako jedynie na Starym Kontynencie doprowadzili do meczów międzynarodowych. Najpierw grały nasze siatkarki z Czeszkami w Wałbrzychu, zaś niebawem zmierzą się ze Szwajcarią w Łodzi. Natomiast biało-czerwoni, mistrzowie świata dwa razy z rzędu, mają za sobą dwie wygrane z Niemcami 3:2 i 3:0 (dodatkowy set przegrany 25:27), a już za chwilę w niedzielę i poniedziałek w Łodzi zmierzą się w dwumeczu z Estonią.

Zakończone spotkania z Niemcami były doskonałą okazją do sprawdzenia wszystkich zawodników w ogniu walki i trzeba przyznać, że ta konfrontacja wypadła więcej niż poprawnie. Trudno było oczekiwać finezyjnych akcji, ale i takich nie brakowało. Podopieczni trenera Vitala Heynena (śpiewa hymn polski chyba najgłośniej w ekipie!) w pierwszym meczu przegrywali 0:2, ale po zmianie składu doprowadzili do tie-breaka, w nim zupełnie zdominowali przeciwników.

W rewanżu w ciągu 67 min(!) zdruzgotali rywali, choć również grali dwoma składami. W dodatkowym secie zgodnie z umową trenerów przegrali 25:27, ale to już nie miało większego znaczenia. Nasi siatkarze zaczęli z Marcinem Komendą jako rozgrywającym i, jak przystało na świeżo upieczonego tatę urodziwej córki Zuzi, spisywał się bez zarzutu. Im dłużej przebywał na parkiecie, tym swobodniej prowadził grę. Aleksander Śliwka, naszym zdaniem, zawodnik nr 1 tej potyczki, po raz kolejny pokazał swoje boiskowy spryt i nieraz wprowadził rywali w czarną rozpacz, obijając ich ręce przy próbie bloku.

Po II secie po raz pierwszy na parkiecie zaprezentowali się Michał Kubiak oraz Artur Szalpuk. Ten pierwszy, kapitan zespołu i „oczko” w głowie trenera Heynena jest pewniakiem w ekipie olimpijskiej. Może nie zaprezentował się błyskotliwie, ale więcej niż solidniej. Z kolei Szalpuk nadal musi walczyć o miejsce w drużynie, ale i on pokazał kilka zagrań najwyższej klasy. Imponuje formą Karol Kłos, środkowy o niebagatelnym doświadczeniu, umiejący zadziwić niekonwencjonalną akcją.

Te sprawdziany udowodniły, że ekipa Heynena ma pewność siebie i każdy rywal musi się mieć na baczności. Zespół niemiecki, kierowany przez Andreę Gianiego, przechodzi zmiany, ale w jego grze zalążki niezłej, kombinacyjnej gry. Jednak mistrzowie nie zawodzą, bo im nie wypada!

POLSKA – NIEMCY 3:0 (26:24, 25:16, 25:21), dodatkowy set 25:27.

POLSKA: Komenda (2), Śliwka (13), P. Nowakowski (4), Muzaj (8), Bednorz (7), Huber (4), Zatorski (libero) oraz Łomacz (3), Kubiak (12), Kłos (5), Konarski (9), Szalpuk (7), J. Nowakowski (7), Wojtaszek (libero) . Trener Vital HEYNEN.

NIEMCY: Tille, Fromm (3), Boehme (3), Weber (4), Reichert (5), Brehme (8), Stohr (libero) oraz Maase (9), Schott (5), Karlitzek (14), Zimmermann, Hirsch (11), Krage (4), Krick (3). Trener Andrea GIANI.

Sędziowali: Jarosław Makowski i Maciej Maciejewski. Bez udziału publiczności.

Przebieg meczu

I: 9:10, 15:14, 20:18, 26:24.

II: 10:3, 15:7, 20:11, 25:16.

III: 10:7, 14:15, 20:18, 25:21.

IV dodatkowy: 10:9, 15:11, 19:20, 25:27.

Bohater – Aleksander ŚLIWKA.


Na zdjęciu: Rafał Śliwka potrafi nawet w najtrudniejszych sytuacjach wyjść z opresji.
Fot. Rafa Oleksiewicz/PressFocus