Polska – Niemcy. Wolf nie pozwolił wygrać

Biało-czerwoni prowadzili już z Niemcami 4 bramkami i w ostatniej sekundzie mieli „piłkę meczową”, ale Andreas Wolf zatrzymał Patryka Walczaka. Polacy kończą mundial na miejscach 13-16.


Polski zespół spisywał się w Egipcie bardzo dzielnie, wygrał 3 z 6 meczów i był bliski po 7 latach pokonania Niemców, ale nie wykorzystał problemów rywali, którzy przylecieli do Egiptu bez 9 zawodników z podstawowej kadry i zanotowali jeden z najgorszych występów w historii MŚ. Remis 23:23 sprawił, że drużyna trenera Patryka Rombla, choć zgromadziła tyle samo punktów, ile Niemcy, zajęła za ich plecami 4. miejsce w grupie rundy głównej i zostanie sklasyfikowana na miejscach 13-16.

Przed ostatnim meczem w turnieju selekcjoner musiał dokonać zmiany w „żelaznym” składzie na newralgicznej pozycji środkowego rozgrywającego. Za radą lekarza drużyny zadecydowano, że nie ma sensu ryzykować pogłębienia kontuzji kostki Michała Olejniczaka. 19-latka, wielką nadzieję polskiej piłki ręcznej, w meczowej „16” zastąpił Arkadiusz Ossowski, a na parkiecie odpowiedzialność musiał wziąć na siebie Maciej Pilitowski.

Na otwarcie meczu znów – podobnie jak w meczu z Węgrami – karnego nie trafił Arkadiusz Moryto. Co więcej, dobitkę też zatrzymał jego klubowy kolega z Łomży Vive Andreas Wolf. Na szczęście przy kolejnych podejściach na linii 7 metrów nie mylił się Przemysław Krajewski, a Moryto zrehabilitował się udanymi akcjami ze skrzydła.

„Loczek” murował

Tymczasem lepszy od kieleckiego „Wilka” w naszej bramce był Adam Morawski, który odbił 5 z pierwszych 6 rzutów zawodników niemieckich. W sumie w pierwszej połowie obronił 10 piłek, kończąc 30 minut ze znakomitą skutecznością 47 procent! To głównie dzięki postawie „Loczka” oraz zapiekłej defensywie biało-czerwoni zeszli na przerwę z minimalnym zapasem (12:11).

Drugą połowę nasi zaczęli kapitalnie, odjechali rywalom już na 4 trafienia. Niemcy po raz pierwszy trafili dopiero w 37 minucie, a w 46 po podwójnym wykluczeniu Niemców i trafieniu Michała Daszka było jeszcze 19:15. Zespół utytułowanego Alfreda Gislasona odrabiał jednak dystans. A gdy polski zespół otrzymał podwójną karę (w tym za błąd zmiany) na 10 minut przed końcem znów był remis 19:19.

Klasa Wolfa

Okres wymiany ciosów gol za gol mógł zakończyć się szczęśliwym finałem, bo w ostatnich sekundach sędziowie z Czarnogóry w końcu pozwolili biało-czerwonym na akcję. Wtedy jednak klasę pokazał Wolf, który w idealnej sytuacji zatrzymał Patryka Walczaka.

Polacy, mimo zawodu w ostatnich dwóch meczach i braku awansu do ćwierćfinału, wracają z Egiptu z tarczą i z dużym zastrzykiem nadziei na lepszą przyszłość. Już za dwa lata w Polsce i Szwecji to oni powinni wygrywać.

Polska – Niemcy 23:23 (12:11)

POLSKA: Morawski, Kornecki – Krajewski 5/3, Walczak 1, Sićko 4, Majdziński, Czuwara, M. Pilitowski 2, Moryto 3, Daszek 3, M. Gębala 3, Przybylski 1, T. Gębala 1, Chrapkowski. Kary 10 min. Trener Patryk ROMBEL.

NIEMCY: Heineveter, Wolf – Gensheimer 3, Golla 2, Knorr, Firnhaber 1, Weber 4, Groetzki, Haeffner 1, Schiller 3/1, Kuehn 1, Boehm, Kastening 1, Schmidt 4, Drux 3. Kary 8 min. Trener Alfred GISLASON.

Sędziowali: Ivan Pavicević i Milos Raznatović (Czarnogóra).

Przebieg: 0:1, 3:1, 3:4, 5:4, 5:5, 6:6, 8:6, 8:8, 10:8, 10:10, 12:10, [12:11]; 15:11, 15:13, 17:13, 17:15, 19:15, 19:16, 19:19, 20:19, 20:20, 21:21, 22:22, 22:23, 23:23.


3

ZWYCIĘSTWA – z Tunezją, Brazylią i Urugwajem – odnieśli w Egipcie biało-czerwoni; przegrali z Hiszpanią i Węgrami.


Na zdjęciu: Adam Morawski to jeden z największych wygranych polskiego zespołu w Egipcie.

Fot. Rafał Rusek/PressFocu