Uśmiech i zadowolenie

Uśmiech na twarzach, zadowoleni i chętni do rozmów – tak prezentują się polscy hokeiści po dwóch zwycięstwach w mistrzostwach świata Dywizji IB w Tallinie. Tym razem biało-czerwoni nie mieli problemów z pokonaniem Ukrainy 7:3 i prowadzą w tabeli z kompletem punktów. Po dniu przerwy mecz z Rumunami i kto wie, czy nie jest to przedwczesny finał w walce o awans, bo rywale z Bałkanów nieoczekiwanie wygrali z Japonią. Na razie dzień przerwy i trzeba nabrać pozytywnej energii, by kolejnego rywala zapędzić w „kozi róg”. Dzisiaj ma dołączyć do ekipy doświadczony obrońca Paweł Dronia, który świętował z Ravensburg Town Stars zwycięstwo DEL2. Na pewno będzie on wzmocnieniem, choć defensywa z Marcinem Koluszem w roli głównej spisuje się nadspodziewanie dobrze. A o tę formację baliśmy się najbardziej.

Strzelać – jak najwięcej

– Nie patrzymy na poczynania rywali, tylko skupiamy się na swojej grze. Przyjechaliśmy z konkretnym celem: awansować do wyższej dywizji. Chcemy wygrywać w każdym meczu, a co zrobią rywale to jest ich sprawa – powiedział kapitan biało-czerwonych, Tomasz Malasiński, przed meczem z Ukrainą.

Trener Valtonen przed turniejem mocno przekonywał swoich podopiecznych, by we wszystkich meczach nie trwonić czasu na koronkowe akcje, lecz strzelać z każdej nadarzającej się pozycji. Tę uwagę hokeiści zakodowali sobie w głowach i od pierwszej minuty w inauguracyjnym meczu z Holendrami realizowali wskazówki trenera. Te założenia kontynuowali również w meczu z Ukraińcami, zaś ich bramkarze byli wystawieni na poważną próbę. Ta „strzelanina” w wykonaniu biało-czerwonych musiała przynieść efekty.

Kapica show

Zadanie było nieco ułatwione, bo w świetnej formie strzeleckiej był Damian Kapica, napastnik wicemistrzów kraju z Krakowa. Przy dwóch pierwszych golach świetnymi asystami popisali Patryk Wronka oraz Alan Łyszczarczyk. Przy trzecim trafieniu sporą pracę przed bramkarzem rywali wykonał Bartłomiej Neupauer i Kapica miał ułatwione zadanie. Przy jego kolejnym trafieniu ośmieszył Artura Ohandżanjana, bowiem znalazł lukę między jego ręką oraz słupkiem i wpakował krążek do siatki. Gdy biało-czerwoni podwyższyli na 7:2 stało się jasne, że mecz został rozstrzygnięty.

– Wbrew pozorom wcale nie było łatwo, bo przecież długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Cieszą dwa pierwsze gole, bo były najważniejsze i uzyskane po składnych akcjach. Jesteśmy już myślami przy spotkaniu z Rumunami, które widziałem z trybun. Odpowiednio się przygotuje, ale najpierw mam zasłużony dzień przerwy – powiedział po meczu zadowolony trener, Tomasz Valtonen.

POLSKA – UKRAINA 7:3 (2:1, 4:1, 1:1)

1:0 – Kapica – Wronka – Bryk (15:56), 1:1 – Tołstuszko – Zadojenko (17:53), 2:1 – Kapica – Łyszczarczyk – Kolusz (19:02), 3:1 – Domogała – Jaśkiewicz – Michalski (22:39), 4:1 – Kapica – Neupauer (24:00), 4:2 – Lialka – Petruchno (26:26), 5:2 – Kapica – Bryk – Neupauer (27:07), 6:2 – Komorski – Gościński (27:32), 7:2 – Kapica (41:06), 7:3 – Babiniec – Peresunko – Tołstuszko (48:56).

Sędziowali: Kristijan Nikolić – David Nothegger (obaj Austria) i Gasper Jaka Zganc (Słowenia). Widzów 579.

POLSKA Murray; Kolusz – Jaśkiewicz (2), Bryk – Kostek, Ciura – Wajda; Wronka – Dziubiński – Malasiński, Kapica – Neupauer – Łyszczarczyk (2), Gościński – Komorski (2) – Jeziorski, Michalski – Domogała – Starzyński, Marzec. Trener Tomasz VALTONEN.

UKRAINA: Ohandżanjan (27:07 Diaczenko); Tołstuszko – Petruchno, Mereżko – Pangełow-Juldasziew (2), Skrypec (2) – Grigoriew, Romanienko; Babiniec – Bucenko – Gawrik, Michnow (2) – Mazur – Lialka (2), Nimenko (2) – Kowalenko – Hrycenko, Zadojenko – Danilenko – Czerdak, Peresunko. Trener Andrij SRIUBKO.

Kary: Polska – 6 min, Ukraina – 10 min.

Pozostałe mecze:  Japonia – Rumunia 2:3 (2:0, 0:2, 0:1), Estonia – Holandia dojdzie wieczorem.
1. Polska 2 6 15:4
2. Rumunia 2 5 7:5
3. Japonia 2 3 5:5
4. Estonia 1 1 3:4
5. Ukraina 2 0 5:10
6. Holandia 1 0 1:8

Dzisiaj dzień wolny. W środę grają: Holandia – Ukraina (12.00), Estonia – Japonia (15.30), POLSKA – RUMUNIA (19.00).

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ