Pomocna dłoń Pawła Hajduczka

Zawodnik, mający za sobą występy w wielu krajach i klubach, jak tylko potrafi wspiera przeżywających dramat Ukraińców.


Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju Paweł Hajduczek uchodził za wielki talent; już jako nastolatek pojechał do francuskiego AJ Auxerre. Choć w naszej ekstraklasie zaliczył ledwie 8 występów w barwach Polonii Warszawa, to za granicą radził sobie całkiem dobrze.

Obawa o życie

Grał w kilku klubach z wysokiego poziomu. Rozpoczął od Grecji (AE Giannena, Olympiakos ASK Volou), później była Ukraina (Tawrija Symferopol, Metalurg Zaporoże), Kazachstan (FK Astana), a na koniec Gruzja (Sioni Bolnisi). Obecnie mieszka w Łodzi, zajmuje się menedżerką, ale też mocno angażuje się w pomoc ludziom uciekającym z Ukrainy, gdzie nasi wschodni sąsiadzi z dnia na dzień tracą wszystko…

– Dwa tygodnie przed agresją, wraz z moim współpracownikiem Olkiem Kwiekiem, pojechaliśmy do Lwowa. Mam tam wielu znajomych, a dyrektor tamtejszego Ruchu, Sergiej Zajcew, oprowadzał nas po akademii. Robiła ogromne wrażenie, została wybudowana za miliony euro. Teraz nie wiadomo co będzie. Wszyscy drżą nie tylko o ten obiekt, ale o przyszłość. Panuje wielka niepewność – podkreśla były piłkarz.

Palącą potrzebą jest zorganizowanie pomocy uchodźcom, którzy przyjechali do naszego kraju, a jest ich już prawie 2 miliony.

– Z Ukrainy, gdzie spędziłem kilka lat, odezwało się do mnie wiele osób. W Symferopolu na Krymie jest inna sytuacja. Tam chłopaki siedzą i jedynie obserwują przemieszczanie się kolejnych rosyjskich transportów wojskowych. Co innego w kraju ogarniętym wojną. Telefonują piłkarze, z którymi grałem, trenerzy. Różnie bywało, jak się grało. Nieraz było nerwowo, iskrzyło, ale teraz jak ktoś prosi o pomoc, szczególnie z miejsc, gdzie trwają walki, to nie sposób jej odmówić. Podejmuję się więc próby sprowadzenia rodzin znajomych zawodników do Polski. Sami przecież, z uwagi na stan wojenny, nie mogą opuszczać kraju – tłumaczy Paweł Hajduczek.

Mogą trenować u nas

Dzięki pomocy zaprzyjaźnionych z Hajduczkiem działaczy do naszego kraju dotarł m.in. 17-latek z bombardowanej Połtawy. – Grał w FK Worskła, teraz gości go Miedź Legnica, a o wszystko zadbał dyrektor Marek Ubych. Chłopak przyjechał z mamą – dodaje nasz rozmówca.

Z kolei w Łodzi udało się załatwić pobyt dla rodziny byłego zawodnika Tawrii Symferopol czy Dnipro Dniepropietrowsk, Wołodymyra Homeniuka. To 8-krotny reprezentant Ukrainy, z którym Hajduczek rywalizował za wschodnią granicą. Do Polski przyjechała jego żona, także teściowa i dwaj synowie. Jeden z nich, Dani (rocznik 2013), jest teraz w szkółce ŁKS-u Łódź.

– Jako że jestem menedżerem Artema Putiwcewa z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, staramy się też sprowadzić jego rodziców z Charkowa. Nie we wszystkich wypadkach jest to możliwe, bo miasta są ostrzeliwane i wtedy ewakuacja jest wstrzymywana. Mamy do czynienia z naprawdę wielkim dramatem. Nikt się nie spodziewał, że będzie to konflikt na taką skalę. Ukraińcom jest teraz bardzo ciężko – mówi smutno 40-latek.

Ma jednak wokół siebie wielu ludzi dobrej woli. Właściciel mieszkania, które zajmuje wspomniany Putincew, na pół roku bezpłatnie wynajął mieszkanie ukraińskiej rodzinie. Pomagają też inni, jak KP Starogard Gdański. – Staramy się pomóc również zawodnikom. Wielu z nich, grających w klubach z zaplecza ukraińskiej Premier Lihi, było czy jest na obozie w Turcji. Być może część z nich zasili naszych III- lub IV-ligowców. Mogą grać ze statusem amatora. Wyżej jest trudniej, bo kluby mają budżety. Zobaczymy, jak to dalej będzie… – zawiesza głos były zawodnik

Przyjechał znany trener

Paweł Hajduczek pomaga nie tylko Ukraińcom. Dzięki jego staraniom w Polsce znalazł się 62-letni Białorusin Leonid Kuczuk, były trener Lokomotiwu Moskwa, Kubania Krasnodar, Dynama Mińsk, Sheriffa Tyraspol, a obecnie szkoleniowiec Ruchu Lwów w ukraińskiej ekstraklasie.

– To cenione nazwisko, trener z osiągnięciami. Jak był w Sheriffie, to sprzedawał zawodników wartych miliony euro. Od 7. roku życia mieszka na Ukrainie, więc jest mocno związany z tym krajem. Udało nam się również sprowadzić jego rodzinę. W Polsce nie zamierza próżnować. Byliśmy już razem na meczu ŁKS-u, a w planach mamy zobaczenie meczów Śląska Wrocław czy Bruk-Betu, bo chciałby mieć ogląd naszego futbolu. Chce też zobaczyć, jak funkcjonują nasze kluby i jak to wszystko u nas wygląda – opowiada Hajduczek.

Warto wspomnieć, że zawodnicy najstarszych roczników akademii Ruchu Lwów znaleźli parasol ochronny nie tylko w Polsce, ale też w Chorwacji. Część chłopaków przygarnęło Dinamo Zagrzeb, a część lider Fortuna 1. Ligi, Miedź Legnica.


Na zdjęciu: Paweł Hajduczek (z prawej) zawsze walczył ambitnie, a teraz realizuje się na innym polu.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus