Pomogła mu pandemia

Nie wyobrażam sobie, byśmy w takim składzie mogli spaść – mówi Rafał Niziołek, wracający do zespołu Odry po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

Na taki okres czekał ponad rok. [Rafał Niziołek] zagrał w trzech ostatnich meczach Odry, a na te z GKS-em Jastrzębie i Wartą Poznań wybiegł nawet w wyjściowym składzie. Był to jego powrót do ligowego grania po blisko 400 dniach przerwy. Kilka dni przed startem rundy jesiennej środkowy pomocnik zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. W tym, by całego sezonu nie uznać za całkowicie stracony, pomogła mu… pandemia.

Wsparli go kontraktem

– Czas zawieszenia rozgrywek pomógł mi dojść do pełnej dyspozycji. Już w marcu pojawiłem się w kadrze meczowej, ale wtedy odczuwałem jeszcze dyskomfort w nodze. Kilka tygodni dodatkowych treningów dobrze mi zrobiło – przyznaje 31-latek, który okres rekonwalescencji miał spokojny. Bardzo szybko w klubie postanowiono pomóc zawodnikowi i przedłużyć o rok jego wygasający 30 czerwca 2020 kontrakt.

– Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony taką decyzją. To było dla mnie wsparcie, zapewnienie, że będę miał do czego wracać. Otrzymałem jasny sygnał, że klub wiąże ze mną nadzieję na przyszłość. Dostałem bodziec do pracy, której celem był jak najszybszy powrót. Wiem, że jestem potrzebny tej drużynie – mówi Niziołek.

Oficjalnie jego powrót dokonał się w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek. Pojawił się na boisku w II połowie, z ławki rezerwowych, a opolanie bezbramkowo zremisowali w Radomiu. Na kolejne dwa spotkania „Nizioł” wybiegał już w podstawowym składzie.


GieKSa jest przestrogą

– Te trzy mecze już się trochę na mnie odbijają. Czuć, że miałem rok przerwy. Sam trening to nie to samo co mecze mistrzowskie, gra o stawkę. Jeszcze trzeba trochę czasu, by dojść do pełnej dyspozycji. Brakuje mi jeszcze trochę czucia boiska, ale krok po kroku idę w dobrym kierunku. Mam też świadomość, że nieunikniona będzie rotacja w składzie.

Nie wierzę, że którykolwiek z nas będzie grał wszystkie mecze od deski do deski. Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez urazów, ale taki natłok meczów to spore ryzyko. Lekarze wbijali mi do głowy, że teraz przed każdym treningiem, meczem, muszę aktywować najbardziej narażone partie ciała. Wykonuję przez 20-30 minut ćwiczenia, by ograniczyć ryzyko tego, że cokolwiek stanie się z nogą – tłumaczy Niziołek.

Jego powrót wzmocnił Odrę. W miniony weekend gładko pokonała Wartę Poznań (2:0). – Wiedzieliśmy, że jeśli oddamy jej pole, to może mieć problemy, by nas zaskoczyć. Nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie aż tak czytelna… Warta nie stworzyła sytuacji, a my byliśmy skuteczni. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, byśmy mieli w takim składzie spaść z ligi, ale… Rok temu GKS Katowice miał mocną kadrę, a nie przełożyło się to na wynik.

Trzeba mieć w sobie pokorę, stąpać twardo po ziemi, koncentrować na każdym kolejnym meczu. Jeśli tracimy pierwsi bramkę, to nie punktujemy, dlatego fundamentem i punktem wyjścia musi być dla nas zero z tyłu – podkreśla pomocnik opolskiego I-ligowca.

Orzech do zgryzienia

Drużyna trenera Dietmara Brehmera nadal plasuje się w strefie spadkowej, mając punkt straty do GKS-u Bełchatów.

– Po wygranej z Wartą sądziliśmy, że w końcu wyskoczymy nad kreskę, ale wyszło inczej. To pokazuje, że musimy po prostu patrzeć na siebie, zdobywać punkty. Wtedy na pewno opuścimy strefę spadkową, nie musząc oglądać się na innych – przekonuje Rafał Niziołek.


Czytaj jeszcze: Emocjonalny tuning


O to, by wylądować na bezpiecznej pozycji w tabeli już po tej kolejce, łatwo Odrze nie będzie, bo dzisiejszego wieczoru zmierzy się z nieźle spisującą się po wznowieniu rozgrywek Sandecją.

– To niewygodny rywal, grający w innym systemie niż pozostałe zespoły w I lidze (trójką środkowych obrońców – dop. red.), co będzie orzechem do zgryzienia. Wierzę jednak, że będziemy dobrze przygotowani, trenerzy podpowiedzą nam, jak zaskoczyć Sandecję, a my zagramy tak skutecznie, jak z Wartą i po długim czasie będziemy mogli cieszyć się z wyjazdowych 3 punktów – dodaje nasz rozmówca.





Na zdjęciu: Rafał Niziołek ma nadzieję, że Odrze wkrótce uda się opuścić strefę spadkową I-ligowej tabeli.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus