GKS Tychy. Pomogły zmiany

Trener GKS-u Tychy Artur Derbin woli brzydko wygrać niż ładnie przegrać, ale chce żeby jego zespół efektownie sięgał po zwycięstwa.


Na początku najtrudniejszego tygodnia w rundzie jesiennej, GKS Tychy wygrał 2:1 z beniaminkiem I ligi Resovią. Druzyna trenera Artura Derbina może więc z optymizmem czekać na dwa kolejne spotkania ze spadkowiczami z ekstraklasy. Już jutro o 20.40 tyszanie zmierzą się w Gdyni z Arką, która ma na koncie komplet zwycięstw, w sobotę podejmą Koronę Kielce.

Rozszyfrowali przeciwnika

Zanim jednak przejdziemy do tego, co czeka tyszan w tym tygodniu wróćmy jeszcze do piątkowych wydarzeń.

– W meczu z Resovią zrobiliśmy przede wszystkim to, czego nie zrobiliśmy w Bełchatowie – podkreślił trener Derbin. – Zdobyliśmy drugą bramkę i to zapewniło nam zwycięstwo. Dzięki niej nawet ten gol strzelony przez Resovię z pięknie wykonanego rzutu wolnego w końcówce spotkania nie odebrał nam radości ze zwycięstwa. Owszem, pojawił się niepokój o to, co może się wydarzyć w ostatnich sekundach, ale obeszło się bez nerwówki, bo utrzymywaliśmy przeciwnika daleko od naszej bramki. Można więc powiedzieć, że wyciągnęliśmy wnioski z ostatniej potyczki, bo byliśmy tym razem zdecydowanie bardziej skuteczni. Dobrze rozszyfrowaliśmy też przeciwnika i znaleźliśmy sposób na jego siłową piłkę oraz groźne stałe fragmenty gry. Właśnie z myślą o nich i o rosłych przeciwnikach dokonałem zmian w wyjściowej jedenastce, do której wskoczyli Oskar Paprzycki i Sebastian Steblecki. W ten sposób podwyższyliśmy średnią wzrostu zespołu co było ważne. Oskar miał – tak jak zresztą cały zespół – lepsze i gorsze momenty, ale w środku pola spełnił swoją rolę, a Sebastian, mocno się starał i otworzył bramkowe konto. To były więc dobre zmiany.

Potrzebowali czasu

– Nie znaczy to jednak, że wynik przysłonił mi naszą grę – zapewnia szkoleniowiec tyszan. – Zdaję sobie sprawę, że kibicom mogła się ona mniej podobać niż ta zaprezentowana w poprzednich naszych występach na tyskiej murawie. Tym razem potrzebowaliśmy czasu, żeby wejść w mecz. Pojedyncze, niewymuszone błędy na początku gry sprawiły, że daliśmy przeciwnikowi ogień, ale umiejętnie go wygaszaliśmy w okolicach naszej bramki. Oczywiście po takim meczu pojawiają się pytania czy lepiej brzydko wygrać czy też ładnie przegrać? Ja odpowiem tak. Cieszymy się ze zwycięstwa, a nad stylem ciągle pracujemy i dążymy do tego, żeby wygrywać po takiej grze, która będzie się podobać kibicom.

Dodajmy jednak od razu, że na rozmyślania nad „filozofią futbolu” Artur Derbin nie ma zbyt dużo czasu. Po wolnej sobocie, którą zawodnicy wykorzystali na odpoczynek, w niedzielę znowu wszyscy pojawili się w szatni i o godzinie 16.00 rozpoczęli trening.

Podróż nad morze

– Otworzyliśmy błyskawicznie nowy rozdział – dodaje trener GKS-u Tychy. – Przed nami mecz z Arką, ważny nie tylko dla Konrada Jałochy, który pięć lat temu trafił do zespołu z Gdyni na dwa sezony i w pierwszym świętował awans do ekstraklasy, a w drugim także był podstawowym bramkarzem. Istotny jest on także dla całego zespołu. Dlatego staramy się dopiąć wszystkie szczegóły, żeby przekonać się na co nas w tej chwili stać. Wyjazd nad morze zaplanowaliśmy na poniedziałkowy poranek i o godzinie 7.30 wsiądziemy do autokaru. O 16.30 mamy przewidziany trening w Gdyni.

– Będzie także czas na analizę zarówno tego meczu z Resovią jak i występów Arki. Najważniejsze jednak będzie to, żeby w tym krótkim czasie odzyskać siły witalne i zregenerować organizmy zawodników. Na szczęście nikt nie zgłosił po spotkaniu z Resovią urazów więc wszyscy są do dyspozycji i mam nadzieję, że wybierając meczową jedenastkę znowu trafię na tych, którzy zrealizują założenia taktyczne, bo chcemy ciągle poprawiać swój dorobek punktowy – kończy Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.