Ponad ćwierć kilometra

Vikersunbakken rywalizuje ze słoweńską Letalnicą o miano największej skoczni świata. Jak na razie to właśnie norweska arena „dzierży” rekord globu.


Od połowy lat 80. zeszłego stulecia za największą skocznię narciarską na świecie uchodziła słoweńska Velikanka (dziś Letalnica) w Planicy. To na niej, w marcu 1985 roku, Matti Nykaenen – podczas mistrzostw świata w lotach – doprowadził rekord świata do 191 metrów. Wówczas podjęto decyzję o zaprzestaniu notowania oficjalnego rekordu świata w długości lotu. Argumentowano to troską o bezpieczeństwo zawodników, ale kibice wiedzieli i wiedzą swoje. Rok po wyczynie Nykaenena, Andrea Felder wyrównał jego wynik w Bad Mittendorf i był to ostatni – na długie lata – rekord świata ustanowiony poza Planicą. Bo właśnie na Velikance, 14 marca 1987 roku, Piotr Fijas poleciał 194 metry. Polak najlepszy wynik w historii dzierżył przez 7 lat. Poprawił go – również w Planicy – Martin Hoellwarth, skacząc w 1994 roku o 2 metry dalej. Fijas na zawsze pozostanie takim zawodnikiem w historii dyscypliny, który oddał najdłuższy skok w dziejach stylem klasycznym.

Zabrali prym Planicy

Licząc od skoku Piotra Fijasa 18 kolejnych rekordów świata ustanowiono w Planicy. To tam Toni Nieminen, jako pierwszy w historii, przekroczył 200 metrów, lądując – tego samego dnia, co Hoellwarth – na 203 metrze. Kolejni zawodnicy przesuwali granice, aż w 2005 roku Bjoern Einar Romoeren skoczył niebywałe 239,5 metra. Chwilę po nim o pół metra dalej poszybował startujący na… ciężkim kacu Janne Ahonen, ale próby tej nie ustał. Rekord Romoerena przetrwał 6 lat. W 2010 roku Norwegowie postanowili bowiem przebudować skocznię w Vikersundzie. Mamut ten nigdy nie należał do największych, choć w latach zamierzchłych dwukrotnie bito na nim rekord świata. W 1966 roku dokonał tego słynny Bjoern Wirkola (146 metrów), a rok później jego wynik – aż o 8 metrów – poprawił Reinhold Bachler z Austrii. Na kolejny rekord na Vikersundbakken trzeba było poczekać aż do 2011 roku.

Przebudowy podjął się znakomity… słoweński specjalista od skoczni mamucich, inżynier Janez Goriszek, wraz ze swoim synem Sebastijanem. Później obaj panowie odpowiadali za przebudowę Letalnicy, a także Kulm, ale najpierw zajęli się norweskim obiektem, który otwarto w lutym 2011 roku. Od razu było wiadomo, że rekord świata Romoerena jest bardzo poważnie zagrożony. Już pierwszego dnia zawodów, podczas kwalifikacji do konkursu Pucharu Świata, Johan Remen Evensen z Norwegii „huknąłł” 243 metry. Ten sam zawodnik wyśrubował wynik do 246,5 metra i na 4 lata został rekordzistą świata.

Rekord z wątpliwościami

Niesamowity był wyścig po rekord świata, który w 2015 roku stoczyli Peter Prevc ze Słowenii i kolejny z Norwegów, Anders Fannemel. 14 marca „Pero”, jako pierwszy w historii, osiągnął 250 metrów! Następnego dnia czegoś niebywałego dokonał Dmitrij Wasiljew, który poleciał 254 metry, ale skoku nie ustał i rekord nie został zaliczony. Z kolei Fannemel skoczył 251,5 metra i to on został rekordzistą świata. Wynik ten przetrwał dwa lata, a kolejną znakomitą batalię stoczyli w 2017 roku Robert Johansson i Stefan Kraft. Najpierw Norweg skoczył 252 metry, ale Austriakowi zmierzono 253,5 metra. Wokół tego skoku do dziś są jednak spore kontrowersje. Na powtórkach widać bowiem, że Kraft dotknął pośladkami zeskoku.

Zaistniał zatem trzeci punkt podparcia, a więc próba – według przepisów – nie powinna być zaliczona, jako ustana, a co za tym idzie, nie może być traktowana w kategoriach rekordu świata. W takiej sytuacji decydują jednak sędziowie oceniający styl. Jeżeli 3 z 5 arbitrów odjęłoby Kraftowi regulaminowe 7 punktów za podpórkę, to wówczas skok nie zostałby uznany. Czy zatem sędziowie podarowali Austriakowi rekord świata? Nie można tak stawiać sprawy, bo odległość od wieży sędziowskiej do miejsca, w którym wylądował austriacki skoczek, jest bardzo duża i arbitrzy nie widzieli zbyt dokładnie wszystkiego, co wydarzyło się na dole. Zresztą identyczna sytuacja miała miejsce w tym samym roku w Planicy, kiedy aktualny do dziś rekord Polski ustanowił Kamil Stoch. Koniecznie należy przypomnieć, że sędziowie nie mogą korzystać z powtórek, a decyzję podejmują na podstawie tego, co zobaczą na żywo.

My wolimy Letalnicę

W latach 2014-15 Słoweńcy przebudowali Letalnicę i dziś na niej, a także na Vikersundbakken, można uzyskiwać podobne odległości. Niemniej rekord obiektu w Słowenii, należący do Ryoyu Kobayashiego, wynosi 252 metry, czyli jest to wynik o 1,5 metra krótszy od rekordu świata. 253,5 metra – czyli rezultat równy rekordowi globu – uzyskał w Planicy, lecz w próbie nieustanej, Gregor Schlierenzauer w 2018 roku. Słoweńcy, najlepiej dzięki swoim zawodnikom, bardzo chcą odzyskać rekord dla Letalnicy, ale słynący ze znakomitych lotników zespół jak na razie nie potrafi poradzić sobie z wynikiem Krafta. Jeden z mniej znanych Słoweńców, Tilen Bartol, w 2016 roku skoczył w Planicy 252 metry, ale skok był podparty.

W ten weekend w Vikersundzie zanosi się na norwesko-słoweńską rywalizację, choć nie należy zapominać też o Krafcie. Czy padnie rekord świata? Wszystko zależy od warunków. Niektórzy zawodnicy twierdzą bowiem, że można na tej skoczni bezpiecznie wylądować w okolicach 255 metra.

Skocznia w Vikersundzie jest rzecz jasna doskonale znana Polakom. W czasach zamierzchłych tylko raz ustanowiono w Norwegii rekord Polski w długości lotu. W 1967 roku 133 metry osiągnął Józef Kocyan. W 2011, a więc w pierwszym roku po przebudowie Vikersundbakken, Adam Małysz skoczył 230,5 metra. Rok później rekordzistą Polski został Piotr Żyła (232,5), a w 2013 roku jego wynik wyrównał Kamil Stoch, który w 2015 roku „przeniósł” rekord Polski do Planicy (238). W 2017 roku najlepszy wynik – na krótko – wrócił do Vikersundu.

Żyła skakał kolejno 243 i 245,5 metra, ale dwa tygodnie później wspomniane 251,5 metra na Letalnicy uzyskał Stoch. Rekord życiowy Żyły (248 m) to również wynik ustanowiony w Planicy. Podobnie, jak „życiówka” Dawida Kubackiego (236,5) i Jakuba Wolnego (237,5). Jedynie Paweł Wąsek, który w zeszłym roku uzyskał 210,5 metra, przyjechał do Vikersundu w tym roku z rekordem życiowym z tej właśnie skoczni.

Więcej krajowych ma Planica

Na Vikersundbakken, przed rozpoczęciem ostatniej części Raw Air 2023, uzyskano aktualne rekordy: Austrii (Kraft – 253,5), Norwegii (Johansson – 252), Słowenii (P. Prevc – 250), USA (Kevin Bickner – 244,5), Finlandii (Janne Happonen – 240), Szwajcarii (Simon Ammann – 239,5), Francji (Vincent Descombes Sevoie – 230,5) i Kazachstanu (Siergiej Tkaczenko – 199,5). Co ciekawe, z Vikersund pochodzi również rekord… Gruzji. Ustanowiony w 1967 roku przez radzieckiego wówczas zawodnika, Kobę Cakadze, który uzyskał 142 metry. Pod tym względem lepsza jest Planica, bo w Słowenii uzyskano 14 rekordów krajowych, m.in. Polski, Japonii, Niemiec czy Czech, ale także tak egzotycznych na dziś krajów w skokach narciarskich, jak Szwecja, Korea Południowa, Chorwacja czy Serbia. Spośród obecnie czynnych mamutów sześć krajowych rekordów ustanowiono w Kulm, ale są to rekordy m.in. Turcji, Ukrainy i Słowacji, a tylko jeden w Oberstdorfie i jest to rekord… Grecji.

Nieczynna obecnie największa skocznia kompleksu Czertak w Harrachovie jest „właścicielką” rekordu Węgier, ustanowionego w 1980 roku. Jak zatem widać dominacja Vikersundbakken i Letalnicy jest ogromna i nic dziwnego, że te dwa obiekty rywalizują o miano największej skoczni na świecie. Warto na koniec podkreślić, że dwa ostatnie rekordy świata, czyli osiągnięcia Roberta Johanssona i Stefana Krafta, ustanowiono w konkursie drużynowym. W tym roku zawodów zespołowych w Vikersundzie nie będzie.


1
KONKURS
Pucharu Świata na Vikersundbakken padł łupem biało-czerwonych. Kamil Stoch wygrał zawody w 2017 roku. Ponadto Polacy dwa razy stawali na drugim stopniu podium konkursów drużynowych, a 3. miejsce w 2011 roku zajął Adam Małysz.



Na zdjęciu: Piotr Żyła trzy razy bił w Vikersundzie rekord Polski. Nasz najlepszy wynik krajowy należy jednak do Kamila Stocha i pochodzi z Planicy.
Fot. Tadeusz Mieczyński/PressFocus