Popiwczak: Zdobyłem medal, jestem wygranym!

Pierwsza pańska poważniejsza przygoda z reprezentacją Polski zakończyła się medalem Ligi Narodów. Mocno pan zmęczony po tych kilku dalekich podróżach?
Jakub POPIWCZAK: – Od moich kadrowych wojaży minął już miesiąc. Wszyscy mnie pytają, czy jestem zmęczony. Ja czuję się bardzo dobrze. Odpocząłem, jestem zregenerowany. Kiedy się wygrywa, to wszystko przychodzi łatwiej. Po kilku dniach od powrotu z Chicago mogłem wrócić na halę i trenować. Jeżeli jest się w fajnej grupie, a pod względem sportowym idzie, to wtedy siatkówka jest tylko i wyłącznie przyjemnością. Mogę wtedy robić swoje.

Mówiło się o panu, że był pan jednym z największych, o ile nie największym wygrany pierwszej części sezonu reprezentacyjnego. Pan też tak czuje?
Jakub POPIWCZAK: – Oczywiście, że jestem wygranym! Pojechałem i zdobyłem medal Ligi Narodów. Zawsze marzyłem, żeby znaleźć się w reprezentacji Polski. Rok temu się nie udało. Przez kolejny sezon pracowałem jeszcze mocniej. Cały czas miałem z tyłu głowy to, że może teraz się uda. Tak się stało. Trener Heynen mnie powołał, a ja znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, z kim konkuruję. Na każdym treningu i na każdym meczu, w którym dostałem szansę, starałem się wycisnąć maksa. A jak było? To pozostawiam ocenie sztabu szkoleniowego. Zdobyłem medal, przeżyłem wspaniałe chwile. Dokonaliśmy czegoś niewyobrażalnego. Nikt z nas przed startem sezonu kadrowego nawet o tym nie myślał. To, co zrobiliśmy na koniec, przekroczyło granicę tego, o czym śniliśmy i nikt nam tego nie odbierze.

Planuje pan wrócić jeszcze w tym sezonie do reprezentacji?
Jakub POPIWCZAK: – Bardzo chciałbym pojawić się w reprezentacji Polski jeszcze w tym roku. Puchar Świata od początku był bardziej prawdopodobny od mistrzostw Europy. Jeżeli trener Heynen napisze albo zadzwoni, to jestem gotów, aby pojechać do Japonii. O ile zgodzi się trener Santilli… Myślę, że selekcjoner będzie musiał skorzystać nie tylko z 16 zawodników, których będzie miał do dyspozycji na mistrzostwa Europy. Puchar Świata zaczyna się dwa dni po zakończeniu europejskiego czempionatu. Jeżeli dojdziemy do finału, czego spokojnie możemy dokonać, to chłopaki mieliby problem logistyczny, aby w ogóle przedostać się do Japonii. Związek musiałby chyba postawić jakiś czarter. Dlatego szkoleniowiec skorzysta, z pewnością, z szerszej grupy zawodników. Zobaczymy z kogo konkretnie.

Jastrzębski Węgiel. Rąk będzie brakować

Tymczasem właśnie rozpoczął pan okres przygotowawczy do sezonu ligowego z Jastrzębskim Węglem.
Jakub POPIWCZAK: – Nie do końca wiem, jak to będzie, bo jeszcze nie współpracowałem z Roberto Santillim w okresie przygotowawczym. Na pewno trener przedstawi nam swoje plany na te pierwsze tygodnie. Do ligi pozostało bardzo dużo czasu. Przygotowania rozpoczęliśmy nieco wcześniej. Zawsze to było ok. 8 tygodni. Teraz jest ciut więcej czasu. Na początku będziemy się spokojnie wdrażać w trening, bo dla niektórych zawodników przerwa po zakończeniu poprzednich rozgrywek była bardzo długa. Odbędą się zatem przygotowania do… przygotowań. Później wkroczymy w to, co najważniejsze.

W tej chwili nie ma z Wami pięciu kadrowiczów. Tymczasem z drużyną trenuje pięciu młodych zawodników. To duży problem w kontekście przygotowań do sezonu?
Jakub POPIWCZAK: – W naszym klubie ważnym atutem jest to, że funkcjonuje Akademia Talentów. Jeżeli kogoś brakuje do treningów, to młodzi zawodnicy, od pierwszych zajęć, będą zasuwać aż miło. Kiedy patrzy się na ich entuzjazm, to aż się bardziej chce. Chłopaki gryzą parkiet od samego początku, bo mają szansę, aby się pokazać. To jest fajne, że umożliwia im się trenowanie z pierwszym zespołem. Wkładają w te treningi sporo energii i pokazują charakter.

Trzon zespołu, jak np. Dawid Konarski, Lukas Kampa czy Julien Lyneel pozostają jednak obecnie poza drużyną.
Jakub POPIWCZAK: – Lepiej byłoby, gdybyśmy wszyscy trenowali od początku razem. Jednak musimy się cieszyć z tego, że nie ma z nami tych najlepszych. Tych, którzy trenują teraz z reprezentacjami swoich krajów. Nie jesteśmy jedynym klubem w PlusLidze, który ma taki problem. Bo wszystkie czołowe zespoły go mają. To jest coś normalnego i należy się z tym pogodzić. Kłopotem może być sytuacja, kiedy chłopaki wrócą do nas, a ktoś z nas – ja, Michał Szalacha czy Tomek Fornal – pojadą na Puchar Świata. To może być nieco inne, aniżeli było zazwyczaj. Do tej pory było tak, że jeżeli ktoś wracał z kadry, to trenowaliśmy w komplecie. Mamy jednak na tyle szeroki zespół i na tyle doświadczonego trenera, że jesteśmy w stanie poradzić sobie również z takim utrudnieniem. Dobrze to pogodzimy i zorganizujemy. A atmosfera w drużynie, jak zawsze, jest świetna.

 

Na zdjęciu: Jakub Popiwczak, po przygodzie z Ligą Narodów, liczy, że wróci jeszcze w tym roku do reprezentacji Polski. Na Puchar Świata.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem