„Poprawiony” skład Widzewa niewiele zmienił

Po dotkliwej porażce w Sosnowcu musiało dojść w Widzewie do kadrowego trzęsienia ziemi – w wyjściowym składzie na piątkowy mecz z Puszczą doszło aż do pięciu zmian.


Miejsca stracili obrońcy Kacper Gach i Michał Grudniewski, do drugiej linii wrócili Dominik Kun i Mateusz Możdżeń w miejsce Michaela Ameyawa i Patryka Muchy, w ataku votum nieufności od trenera dostał Paweł Tomczyk i zastąpił go Piotr Samiec-Talar. Widzew wrócił więc do składu z pierwszych meczów wiosny, ale czy to coś pomogło? Odpowiedzią na to pytanie jest fakt, że oprócz Grudniewskiego, który zastępował w poprzednich meczach kontuzjowanego Krystiana Nowaka, czwórka zdymisjonowanych po wpadce w Sosnowcu wróciła jednak w drugiej połowie do gry, co i tak nie pomogło Widzewowi.

Na dodatek to zespół Puszczy może żałować, że skończyło się na remisie. Goście skutecznie przez trzy czwarte meczu powstrzymywali ataki miejscowych, a w końcówce wręcz zaatakowali, spychając Widzew – wszak zawsze uznawany za faworyta na własnym boisku – do desperackiej obrony, w której dwukrotnie ratował skórę swoim kolegom bramkarz Jakub Wrąbel, brawurowo broniąc bramki po strzałach Michała Rakoczego w 84 i 92 minucie!

Zmiennicy z Niepołomic stanowili istotne wzmocnienie swojego zespołu, bo oprócz Rakoczego widoczni byli po przerwie Szymon Kobusiński i Sebastian Górski, a szansę bramkową miał też Marcin Stefanik. Goście grali pewnie w obronie, przewaga Widzewa w pierwszej połowie nie kończyła się celnymi strzałami, bo nawet jeśli Marcin Robak dochodził do pozycji strzałowej, to i tak miał na plecach obrońcę, który do ostatniej chwili uprzykrzał mu życie.

Robak zaciskał zęby, walczył ambitnie, wygrywał główki po dośrodkowaniach, ale tylko raz po jego strzale piłka zmierzała w światło bramki, i tak zresztą przyblokowana przez kolejnego obrońcę. Warto było śledzić bezpośrednią – dosłownie oko w oko – rywalizację kapitanów obu zespołów: Robaka i Michała Czarnego. Po powyższym opisie gry w pierwszej połowie i po wyniku widać, że wygrał ten pojedynek ten drugi.

Po przerwie Widzew gasł i nic nie pomogły zmiany. Goście szybko wychodzili z kontrami, sami powstrzymywali ataki Widzewa już na połowie rywala. Inny jednak byłby ton tej relacji, gdyby w 78 minucie Samiec-Talar wykorzystał najlepszą chyba okazję do strzelenia gola przez gospodarzy, stworzoną mu po płynnej akcji Stępińskiego i Michalskiego. Wtedy okazało się, że Puszcza ma też niezłego bramkarza – młodzieżowca Mateusza Górskiego, który wybił piłkę na róg.

W zespole z Niepołomic grał w tym meczu Longinus Uwakwe, 34-letni obecnie Nigeryjczyk, który pojawił się w Polsce już prawie 15 lat temu i debiutował właśnie w Widzewie. Czyż nie jest on najdłużej grającym na polskich boiskach obcokrajowcem? Obiecujemy to sprawdzić w ligowej dokumentacji.

Widzew szedł ostro do przodu w pościgu za czołową szóstką, ale został teraz wyraźnie przyhamowany. W następnej kolejce zagra z Sandecją i znów uznany będzie pewnie za faworyta…


Widzew – Puszcza 0:0

Widzew: Wrąbel – Kosakiewicz (67. Gach), Tanżyna,Nowak, Stępiński – Kun (63. Ameyaw), Poczobut (86. Hanousek), Możdzeń(67. Mucha), Michalski – Samiec-Talar (88. Tomczyk), Robak. Trener Enkeleid Dobi.

Puszcza: M. Górski – Czikosz, Czarny, Hladik, Pięczek – Bartosz (56. S. Górski), Serafin, Knap, Uwakwe (46. Stefanik), Tomalski(78. Rakoczy) –

Spławski (55. Kobusiński).Trener Tomasz Tułacz.

Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa). Żółte kartki: Kosakiewicz, Nowak, Poczobut – Stefanik, Serafin.

Piłkarz meczu – Michał Czarny.


Fot. twitter.com/RTS_Widzew_Lodz/Marcin Bryja