Porażka goni porażkę i pomału czuć zapach II ligi

Po pierwszej wyjazdowej wygranej w sezonie w Rzeszowie wydawało się, że Zagłębie złapało wiatr w żagle i w końcu zacznie hurtowo wygrywać tymczasem sosnowiczanie znów przegrywają mecz za meczem.


https://pressfocus.pl/#W piątek przegrali po raz trzeci z rzędu. „Samobój” Piotra Polczaka i walczący o ekstraklasę Radomiak wywiózł komplet punktów ze Stadionu Ludowego. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii…

Przed meczem z Radomiakiem trener Kazimierz Moskal dokonał kilku zmian w składzie. Do bramki wrócił Krystian Stepniowski, który zastąpił młodzieżowca Szymona Frankowskiego. „Młodym” w tej sytuacji był Nikolas Korzeniecki. Do roszad doszło także na skrzydłach. Tym razem na bokach zagrali Patrik Misak i Michał Masłowski, a na szpicy wystąpił Szymon Sobczak. Po dwóch meczach na ławkę rezerwowych wrócił z kolei Martimo Maia.

Odważniej zaczęli goście, ale Zagłębie dość szybko złapało właściwy rytm i groźnie atakowało bramkę radomian. Aktywni byli zwłaszcza Sobczak oraz Misak. Radomiak także szukał swoich szans. W 13 minucie groźnie uderzał Leandro, ale Stępniowski był na posterunku. Blisko szczęścia był także były gracz sosnowiczan, Miłosz Kozak, ale jego strzał zablokował Dawid Gojny. W odpowiedzi z dystansu uderzył Misak, ale piłka jego strzale poszybowała nad bramką.

Słowak w barwach Zagłębia mógł w 20 minucie wyprowadzić miejscowych na prowadzenie, ale po podaniu Joao Oliveiry najpierw trafił piłką w słupek, a dobitka minęła bramkę gości. Gospodarze zobaczyli, że nie taki diabeł straszny i za wszelką cenę próbowali wyjść na prowadzenie. W 33 minucie po kolejnym strzale, tym razem Korzenieckiego udaną interwencją popisał się golkiper radomian.

Blisko szczęścia był także Maciej Ambrosiewicz, który w niełatwej sytuacji zdołał oddać strzał będąc w polu karnym, ale piłka nie wpadła do siatki przyjezdnych.

Pierwsza połowa w wykonaniu sosnowiczan napawała optymizmem. Zagłębie nie grało wielkiego meczu, ale na tle walczących o ekstraklasę graczy z Radomia prezentowali się całkiem nieźle.

Niestety, już pierwsza groźna akcja w drugiej połowie w wykonaniu gości przyniosła im prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kozaka piłkę do własnej bramki skierował głową niefrasobliwie interweniujący Piotr Polczak. Złe demony z ekstraklasy, gdy Polczak raz po raz „maczał palce” w bramkach dla gości wróciły…

Strata bramki załamała gospodarzy. Sosnowiczanie zupełnie nie potrafili znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy gości. Brakowało piłkarza, który wziąłby odpowiedzialność za poczynania Zagłębia. Tymczasem radomianie spokojnie szukali drugiej bramki. W 56. minucie Zagłębie mogło zaliczyć drugiego „swojaka” po zagraniu Lukasa Duriszki, ale tym razem Stępniowski odbił piłkę.

Zagłębie chciało, ale na chęciach się kończyło. Tak naprawdę emocjonująco za sprawą sosnowiczan zrobiło się dopiero w 89 minucie gdy po zagraniu Duriszki sam na sam mógł wyjść Misak, ale został powstrzymany przez Mateusza Cichockiego. Z rzutu wolnego uderzał Filip Karbowy, ale fatalnie przestrzelił.

Goście grali mądrze i kontrolowali wydarzenia na boisku i szukali swoich szans w kontratakach.

Nie pomogły dwie podwójne zmiany w wykonaniu trenera Moskala. Miejscowi w drugiej części oddali jeden celny strzał. W doliczonym czasie gry bramkarza gości zatrudnił Duriszka. To było zbyt mało aby marzyć o zwycięstwie i Zagłębie zasłużenie zeszło z boiska pokonane.

Dziś zespół ze Stadionu Ludowego będzie nasłuchiwał wieści z Bełchatowa. Jeśli GKS odniesie zwycięstwo nad Arką sosnowiczanie spadną na ostatnie miejsce w tabeli…

– W pierwszej połowie wyglądało to naprawdę nieźle. Mieliśmy okazje, sam mogłem wpisać się na listę strzelców, ale znów zawiodła skuteczność. W przerwie nakręcaliśmy się, wierzyliśmy, że po przerwie będzie dobrze, a tymczasem w pierwszej akcji tracimy bramkę i wszystko wymknęło się nam spod kontroli. Przegrywamy trzeci mecz z rzędu i nasza sytuacja robi się bardzo trudna. Zostało jeszcze pięć spotkań, walczymy do końca – powiedział po meczu Patrik Misak, pomocnik sosnowiczan.


Zagłębie Sosnowiec – Radomiak Radom 0:1

0:1 Polczak 47. (samobójcza)

ZAGŁĘBIE: Stępniowski – Turzyniecki (74. Ryndak), Duriszka, Polczak, Gojny (90. Maia) – Misak, Ambrosiewicz, Korzeniecki (74. Pisarek), Oliveira (82. Seedorf), Masłowski (82. Karbowy) – Sobczak Trener Kazimierz MOSKAL.

RADOMIAK: Kochalski – Jakubik, Rossi, Cichocki, Ambramowicz – Kozak (64. Mikita), Kaput, Karwot, Leandro (90. Filipe Nascimento), Gąska (90. Bogusz) – Radecki (84. Sokół) Trener Dariusz BANASIK

Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Żółte kartki: Gojny – Rossi
Piłkarz meczu – Leandro


Fot. zaglebie.eu/Marek Rybicki