Porażka przed fetą. Chrobry wygrał pod Klimczokiem

W ostatnim meczu sezonu beniaminek ekstraklasy przegrał z głogowskim zespołem. Tym samym mistrzem I ligi została Stal Mielec.


Trener beniaminka ekstraklasy, Krzysztof Brede – zgodnie z przypuszczeniami – na ostatni mecz w tym sezonie, połączony z fetą z okazji awansu do ekstraklasy, desygnował do gry podstawowy skład. Wrócił tym samym, po meczu przerwy, do zawodników, którzy mieli największy wkład w sukces. Taki ruch ze strony Podbeskidzia raczej nie był w smak głogowianom, którzy do Bielska-Białej przyjechali z mocnym postanowieniem zwycięstwa, bo ciągle liczyli się w walce o baraże. Niemniej jednak podopieczni trenera Ivana Djurdjevicia zachowali się bardzo elegancko, bo wychodzącym na boisko „góralom” utworzyli szpaler.

Do wyjściowej jedenastki wrócił nawet Łukasz Sierpina, który opuścił trzy ostatnie spotkania ze względu na kontuzję. Kapitan „górali” już w pierwszej minucie dał o sobie znać. Po jego akcji goście mieli spore kłopoty, ale bielszczanom zabrakło ostatniego podania. Następnie gra toczył się pod dyktando gospodarzy, ale ten, kto widział poprzednie dwa mecze pod Klimczokiem (4:2 z Radomiakiem i 4:3 z Odrą Opole) ten doskonale zorientował się, że adrenalina wśród drużyny spod Klimczoka zdecydowanie opadła. W starciach wymienionych, od pierwszych minut, był… „ogień”. Tym razem Podbeskidzie spokojnie wymieniało piłkę i niewiele z tego wynikało.

Najlepszą okazję bramkową mieli „górale” w 26. minucie spotkania. Kamilowi Bilińskiemu niewiele zabrakło i nie sięgnął dośrodkowania Sierpiny z rzutu wolnego. Pod koniec pierwszej odsłony, schowani do tej pory na swojej połowie głogowianie postanowili wyjść nieco wyżej. Ale jeden – niezbyt groźny, dodajmy – strzał z dystansu nie miał prawa zaskoczyć Martina Polaczka. W pierwszych minutach drużyna z Głogowa ruszyła nieco odważniej, ale wszystko nie trwało zbyt długo i później, aż do 66. minuty na boisku nic się nie działo.

Wtedy zaczęły się pod Klimczokiem, na reszcie, jakieś emocje. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od jednego z zawodników Chrobrego, a następnie trafiła w poprzeczkę. Rozochoceni „górale” chcieli pójść za ciosem i… zostali skarceni. Goście ruszyli z jedną z nielicznych kontr. Maksymilian Banaszewski wpadł w pole karne, a na niepotrzebną interwencję zdecydował się Polaczek, który tuż przed linią końcową złapał rywala za nogi. Rzut karny na gola zamienił Michał Ilków-Gołąb.

Podbeskidzie przycisnęło, bo – wobec prowadzenia Stali Mielec z Chojniczanką – zaczęło się drużynie trenera Bredego wymykać pierwsze miejsce na koniec zmagań. Dwukrotnie – po stałych fragmentach gry – zakotłowało się w polu karnym Chrobrego, ale piłka do siatki nie wpadła. Już w doliczonym czasie gry, po akcji Karola Danielaka, dobrą interwencją popisał się Szromnik i ostatecznie Chrobry w Bielsku-Białej wygrał. Wobec zwycięstwa Stali bielszczanie stracili pierwsze miejsce w tabeli, ale nikt się tym specjalnie nie przejął. Kibice pozostali na trybunach, aby wspólnie świętować awans do ekstraklasy podczas oficjalnej fety. A Chrobry? Do barażów się jednak nie załapał, bo swój becz wygrał Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Chrobry Głogów 0:1 (0:0)

1:0 – Ilków-Gołąb, 71 min (karny)

PODBESKIDZIE: Polaczek – Jaroch, Osyra, Komor, Gach – Danielak, Nowak (84. Rakowski), Figiel (64. Rzuchowski), Bieroński, Sierpina (59. Marzec) – Biliński. Trener Krzysztof BREDE.

CHROBRY: Szromnik – Ilków-Gołąb, Praznovsky, Juraszek, Ratajczak – Ziemann (66. Piotrowski), Kubica, Banaszewski (78. Mandrysz), Drewniak, Kozak – Kowalczyk (90. Machaj). Trener Ivan DJURDJEVIĆ.

Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 4359. Żółte kartki: Komor, Osyra, Rakowski – Ziemann, Ratajczak.