Portugalia na drodze do szczęścia

O Portugalczykach jeszcze nic nie wiem – mówił Czesław Michniewicz kilkadziesiąt godzin po tym, jak jego podopieczni zapewnili sobie występ w barażach o awans do finałów młodzieżowych mistrzostw Europy (odbędą się za nieco więcej niż pół roku we Włoszech i San Marino).

Trochę „wykrakał”

W piątek w Nyonie właśnie ekipa z Półwyspu Iberyjskiego została naszą ostatnią przeszkodą do pokonania w drodze na młodzieżowe Euro (w drugiej parze Grecy zagrają z Austriakami).

– Bardzo bym życzył sobie i chłopakom, by w najbliższych dniach grali regularnie w swoich klubach. Muszą być bowiem w najwyższej formie fizycznej; tylko to pozwoli nam podjąć walkę – mówił krótko po losowaniu selekcjoner biało-czerwonych.

Choć Portugalczycy sprawiają wrażenie najtrudniejszego przeciwnika z tych możliwych, niekoniecznie skazani jesteśmy na porażkę. Rok temu drużyna Rui Jorge’a (prowadzi młodzieżówkę portugalską od ośmiu lat!) nie wyszła z grupy podczas poprzednich finałów MME na polskich boiskach (w dzisiejszej ekipie są gracze, którzy wtedy zjechali do nas), zaś w obecnej edycji kwalifikacji do ostatniej kolejki nie była pewna udziału w barażach.

Pogromcy nie było

Po drodze przydarzyła jej się bowiem „domowa” porażka z Rumunią (to ona wygrała grupę) i wyjazdowa z Bośnią i Hercegowiną. Tymczasem biało-czerwoni – jak pamiętamy – w 10 grach grupowych pogromcy nie znaleźli.

Mecze barażowe odbyć się mają między 12 a 20 listopada, przy czym – ze względu na oficjalne terminy UEFA – najbardziej prawdopodobne są daty 16 i 19 listopada. Gospodarzem pierwszego meczu będą Polacy. Decyzja o jego lokalizacji jeszcze nie zapadła, ale wariant „śląski” (Arena Zabrze, a nawet proponowany przez nas Stadion Śląski) jest prawdopodobny.

Będzie więc być może okazja, by ponownie zobaczyć u nas np. Rubena Nevesa, który dziewięć dni temu zagrał w Chorzowie świetny mecz w barwach „dorosłej” reprezentacji swego kraju.